Witam
Muszę przyznać, że wymiana poglądów szanownych forumowiczów jest wielce interesująca.
Wcześniej nie brałem pod uwagę "sojuszu" z Węgrami (
kosztem Słowacji co wyraźnie skonfliktowałoby nas z zachodnimi alintami) gdyż Madziarzy zadowoleni zaborem Rusi Zakarpackiej (
i nie tylko ...) mogli nie mieć chęci na dalsza wojaczkę.
Mimo to ... warto było spróbować - tylko nie bardzo wiem co moglibyśmy zaoferować Węgrom jeżeli nie połknięcie całej Słowacji ...?
Z początkiem 1939 roku nasza sytuacja stała się niemal "beznadziejna" ... .
Wyprawa na Zaolzie (
które przy akceptacji Anglii i Francji w 1920 roku zostało nam wydarte przez Czechów) było fatalnym błędem.
Osłabiając "nielubianych" Czechów sami przyczynilismy się do odsłonięcia południowej flanki co późnym latem 1939 roku umożliwiło Niemcom założenie "wielkich kleszczy" co w "normalnych" warunkach tj. w przypadku istnienia "niepodległej" Czechosłowacji byłoby więcej niz trudne do zrealizowania.
Nieważne ...
Chodzi mi o to, że (
co już zasygnalizowałem) sytuacja polski w 1939 roku (
na "długo" przed niemiecką agresją) rzeczywiście była nie do pozazdroszczenia.
Tak więc Węgrzy wybrali "neutralność' gdyż zdawali sobie sprawę, że z nami mogą więcej nic nie "ugrać" ... .
Ale czy mieliśmy jakieś wyjście ...???
Zbyt wielu zapomina, ze celem Niemiec była rewizja Traktatu Wersalskiego, a w jej bardziej radykalnej wersji całkowita likwidacja Państwa Polskiego, którego "istnienie" dla zbyt wielu ich wojskowych (i nie tylko ...) "było nie do zniesienia" .... .
Żądając od nas zgody na przyłaczenie Gdańska do Rzeszy i eksterytorialną trase przez korytarz Hitler nie dawał nam "nic w zamian" ... "Pakt antykominternowski" był (i jest do dzisiaj) byc moze atrakcyjny dla "zoologicznych antykomunistów" ale nie mógł zrekompensować przecięcia jedynej arterii do naszego jedynego portu nad Bałtykiem.
Państwo, które budowało COP (
do wybuchu wojny ponad setka zakładów wraz liniami energetycznymi, a do celowo 300 ) nie mogło pozwolic sobie na coś takiego ... nie dostając w zamian "nic" tylko kolejną wojne na Wschodzie.
Polska nie miała agresywnych planów wzgledem ZSRR stąd rozbudowywała swój potencjał obronny na Wschodzie bardziej obawijąc się stamtąd napadu, a niżeli myśląc o ataku.
Plany Hitlera nie współgrały z "naszymi" i to, a nie jakiś tam "honor" (
z którego każą się nam smiać ci co uważają się za "racjonalistów" )było główną przyczyną naszego NIE.
Właściwie to odeszłem od tematu ... ale zaraz skrótowo wyjaśnie o co chodzi ...
Otóż rząd RP zakładał (mając tego pełną świadomość), że Sowiety związane na Dalekim Wschodzie nie będą się kwapić do "wojny na dwa fronty.
Zachęcony ponadto gwarancjami ze strony Wlk. Brytani i Francji, [co nastąpiło juz po zajęciu przez Hitlera: Pragi, wasalizacji Słowaków i zajęciu Kłajpedy, a co najważniejsze po rozpoczęciu przez Polskę "ograniczonej mobilizacji" i odmowie niemieckim żądaniom] zakładał, że:
Sowiety nie "uderzą"
Węgry, Łotwa i Rumunia (
chociaż w pierwszej fazie konfliktu - co rzeczywiście miało miejsce )
zachowają "przyjazną neutralność"
A oferujący się zachodni alianci wywiążą się ze swoich zobowiązań.
Te (
jak sie później okazało) "pobożne życzenia"
były warunkiem nie tyle "wygrania kampanii" (
tu uważam, że pytanie otwierające ten wątek nie jest najlepiej "trafione" ) co
skutecznego zahamowania Niemiec gdzieś na linii Suwałki (ewentualnie Grodno) - Brześć - Lwów, a w najgorszym wypadku na tzw. "Rumuńskim Przedmościu" ... reszta należała do aliantów i ... zależała od Stalina.
Pozdrawiam