Strona 30 z 32

: pn mar 16, 2009 11:30 pm
autor: qrak
pozatym każde miejsce gdzie wojsk nie było(polskich) wysadzać mosty, podkładać miny itp.
A Niemcy docierając do takiego miejsca smutno zwiesiliby głowy, zapłakali i poszli gdzie indziej, szukać przeciwnika, z którym mogliby walczyć :D

: wt mar 17, 2009 9:20 am
autor: dar75
SoliderfromPoland pisze:...pozatym każde miejsce gdzie wojsk nie było(polskich) wysadzać mosty, podkładać miny itp.
Jak nic trzeba by zaminować i wysadzić w powietrze 99% terytorium kraju.
Po czymś takim to już inwazja niemiecko-rosyjska nie jest konieczna.

ps. w zasadzie to trzeba wysadzić cały kraj, skoro nasze wojsko siedzi nad Odrą i w Gdańsku.
Wyobrażacie sobie minę Adolfa gdy dowiaduje się, że Polska wyleciała w powietrze? :lol:

: śr mar 18, 2009 3:06 pm
autor: SoliderfromPoland
(...)

Żebyś pojął co mi do tego, to powinieneś trochę odpocząć od tego forum, co też postaram się Tobie umożliwić.
LESZEK


:ban: Użytkownik SoliderfromPoland pomimo ostrzeżenia nie stosował się do zasad tego forum, dlatego został z niego usunięty.
Pozdrawiam
Admin

: pt mar 20, 2009 9:07 pm
autor: flugzeug30
Troll ??. Nie karmić go.




A co do wygrania przez nas wojny obronnej- moim zdaniem, sojusz z Anglią i Francją nie miał racji bytu, z powodu dopiero rozkręcania przez naszych tzw. " sojuszników " przemysłu obronnego. Tych Spitfireów czy Hurricaneów - Brytyjczycy, czy Dewoitinów D.520 lub czołgów Somua S.35- Francuzi- sami mieli mało, w pierwszym rzędzie sami potrzebowali ich dla własnych jednostek, a to, co mogli nam zaoferować ( przecież Brytyjczycy nam pierwotnie oferowali dwupłatowe, powolne Gladiatory ), nie odpowiadało parametrom prowadzenia nowoczenej wojny. Nawet przecież wysłane dla nas Morany MS.406 były wolniejsze dużo od Bf 109 E czy Bf 110 C, a mniej zwrotne od Bf 109 D ( OIDP parametry wersji D ).

Już lepiej było się sprzymierzyć z Czechami- ich czołgi Skoda LT.35 czy Praha TNHP ( użyte akurat potem niestety dla nas we wrześniu przez Wehrmacht ), myśliwce Avia B.35 , czy np. armaty, były wysokiej jakości i dorównywały broni niemieckiej. Tak samo broń strzelecką mieli dobrą- przykładem niezłe erkaemy, peemy i pistolety Ceska Zbrojovka.
A tak, to jeszcze staliśmy się moralnymi współprawcami z Niemcami rozbioru Czech.

: pt mar 20, 2009 9:49 pm
autor: LESZEK
Hola hola! 8)
Gladiatory były szybsze i lepiej uzbrojone od P-11c i dorównywały im zwrotnością :P
Avii B.35 to wyprodukowali Czesi ( juz jako Protektorat ) raptem chyba 12 sztuk :lol:
A po drugie "primo" Czesi nie chcieli się bić, a ich silna armia to mit i nic więcej ( masa słabo przeszkolonych rezerwistów przy nikłej kadrze zawodowej ).
A które to czeskie działa były takiej dobrej jakości? :shock:
- haubice 100 mm dokładnie te same, co nasze
- plot., takie sobie - nowoczesnych brakowało ( prototypów nie liczę, bo i my mielismy prototypy "doskonałe" :lol: )
- armaty 75 mm to "nasze" Schneiderki
- 76,5 mm ( tzw. 8 cm ) - szajs ze spiżową lufą
- 75 mm górskie - stare sprzed PWS ( modyfikowane w latach 20-tych )
- haubice 150 mm - w czym lepsze od naszych francuskich 155 mm?
- ppanc. 37,2 mm - duzo gorszej jakości od Boforsów, a 47 mm bez elastycznego łoża, nadajace się tylko do fortyfikacji i wozów bojowych
- 105 mm armata dalekonośna -TAK! Jedyne czeskie działo naprawdę świetne i górójące nad naszą wz.29.
Tak wyglądała masa czeskiego uzbrojenia 8)
Nie powtarzajmy kolejnych mitów.

: pt mar 20, 2009 10:02 pm
autor: flugzeug30
OK. Przyznaję, uogólniłem znacznie, odnośnie czeskiej artylerii. Natomiast czołgi LT wz. 35 i TNHP ( zwłaszcza te ostatnie ), mieli niezłe.

Ale, co do Gladiatorów- fakt, jeden dywizon RAF- u, operujący w 1940 r. w Norwegii, z zamarzniętej tafli jeziora Lesjaskog, bardzo się odznaczył w odpieraniu niemieckich nalotów Ju 87 i Ju 88 na brytyjsko- francusko- norweskie oddziały ( jeszcze wtedy nasza SBSP nie wylądowała w Harstad ).
Ale w walkach z Bf 109 E nie bardzo się one sprawdziły i zwalczanie myśliwców Luftwaffe w zasadzię przejął 246th Sqn. RAF, latający na nowocześniejszych Hurricaneach Mk. I. Też dla jakiegoś powodu brytyjscy piloci, latający na Gladiatorach na MTO, gdy pojawili się nad pustynią niemieccy myśliwcy, też zresztą na Bf 109 E, - przesiedli się szybko na Hurricaney oraz amerykańskie Tomahawki II B, a potem Kittyhawki I i I A ( inna sprawa, że Hawkery i Curtissy w starciu z Bf 109 E, a potem także F, i tak okazały się za słabe, zbyt powolne, a ich niezłą zwrotność trudno było pilotom Commonwealthu wykorzystać, przy atakowaniu ich przez Niemców na pełnej prędkości z lotu nurkowego i niewdawaniu się przez nich w walkę kołową ).
Co prawda- z Bf 109 B, C i D oraz Bf 110 B, wolniejszymi wersjami niemieckich myśliwców, Gladiatory by pewnie jakoś dały sobie radę, tak jak P.24 ... Skoro P.11c dawały...

: sob mar 21, 2009 11:58 am
autor: Jagmin
Wspomniany ewentualny sojusz polsko-czechosłowacji byłby rozwiązaniem wręcz wyśnionym, gdyby udało się go wzmocnić jeszcze udziałem innych krajów regionu z Rumunią na czele, wówczas sytuacja Polski byłoby zupełnie inna. Jest tylko jeden słaby punkt - porozumienie było praktycznie nierealne. Szkoda.
OK. Przyznaję, uogólniłem znacznie, odnośnie czeskiej artylerii. Natomiast czołgi LT wz. 35 i TNHP ( zwłaszcza te ostatnie ), mieli niezłe.
LT wz.35 nie był wielką rewelacją - wolę nasz 7TP, natomiast o TNHP trudno powiedzieć, że Czesi go mieli. Jeżeli dobrze pamiętam, to mieli 3 sztuki.
Obie czeskie konstrukcje posiadały zasadniczą wadę, którą poprawili Niemcy - jednoosobowa wieża. A skoro tak, to chyba nadal wolę przeciętną, ale solidną konstrukcję w postaci 7TP od nowoczesnego TNHP z jednym załogantem w wieży.

Re: Czy Kampania Wrześniowa była do wygrania?

: pn lis 15, 2010 6:27 pm
autor: strzelec
Szkoda, że tu tak pusto... ja jeszcze raz się odniosę do tego tematu. Kampania wg. mnie była nie tyle do wygrania co do po prostu zatrzymania niemców. Myślę tu o fakcie tego, że niepotrzebnie rozproszyliśmy swoje wszystkie siły wzdłuż granicy. Gdyby natomiast rozstawić wojska na linii Narew-Wisła-San, to nawet niski stan wód nie byłby wielką przeszkodą ponieważ zanim niemcy dotarliby do rzeki obrona byłaby już zorganizowana. Zapewne nie byłaby też zbyt mocna, ale myślę, że w takim przypadku można było czynnie wykorzystać kawalerię posyłając ją w miejsca w których niemcy próbowaliby sforsować rzeki. To tyle w skrócie. Odezwie się ktoś do dyskusji? :)

Re: Czy Kampania Wrześniowa była do wygrania?

: wt lis 16, 2010 5:39 pm
autor: Jagmin
Wycofanie się na linię Wisły oznaczało oddanie bez walki około 1/3 obszaru kraju, przy czym były to tereny najbardziej uprzemysłowione, zurbanizowane, o najlepszej infrastrukturze drogowej. Takie rozwiązanie zwalniało Anglię i Francję ze zobowiązań sojuszniczych. W konsekwencji Polska pozostałaby osamotniona i okrojona, co nie rokowało najlepiej w wariancie wojny na przetrwanie opartym na kurczowej obronie linii Wisły.

Re: Czy Kampania Wrześniowa była do wygrania?

: śr lis 17, 2010 3:04 pm
autor: strzelec
Dlaczego ich to zwalniało? Sojusz to sojusz, co ma do tego taktyka jaką byśmy przyjęli? Wychodzę z założenia, że kto chce bronić wszystkiego, ten niczego nie obroni. Z tak długą granicą z niemcami nie mieliśmy jakichkolwiek szans jej obrony. Za małą dysponowaliśmy armią. Natomiast obrona linii rzek dawała nam czas na organizację i podjęcie działań przez aliantów. Tylko w ten sposób można było się skutecznie bronić. Niemcom nie pomogłby czołgi i oddziały zmotoryzowane, najprawdopodobniej byłaby to wojna pozycyjna co było dla Polski chyba lepszym rozwiązaniem.