Kozioł pisze:Jedyna szansa na wygranie wojny w 1940 roku to Polska która po odparciu impetu niemieckiego natarcia we Wrześniu zdołałaby wykorzystać pogodę do zmiany typu wojny na działania stacjonarne, ale niestety, państwa zachodnie wspomogły nas sprzętowo w niewystarczającym stopniu, a nawet to co mieliśmy nie było w odpowiedni sposób wykorzystane. Do tego jeszcze nieskuteczny plan obrony i braki w łączności naszych wojsk.
jeśli już teoretyzować, to trzeba by przyznać iż wojnę '39 przegraliśmy dobry rok wcześniej w Monachium, zapominając o Czechosłowacji
stosunek naszych elit politycznych do południowego sąsiada, były delikatnie mówiąc karygodnie lekkomyślny
nie jestem słowianofilem, i wiem, że stosunek ów był miał solidną podbudowę we wspomnieniu wcześniejszych doświadczeń
ale niezaważenie strategicznego znaczenia Republiki Czechosłowackiej z jej potencjałem gospodarczym oraz położenia geograficznego w stosunku do Niemiec (kleszcze dla Dolnego Śląska i dobre wyjście na Saksonie i Berlin) woła o pomstę do nieba
...wracając do meritum...
Jednostronne gwarancje integralności terytorialnej Czechosłowacji z naszej strony, prawdopodobnie "zmusiły by" Czechów i ich sojusznika-Francję, do sprzeciwu wobec żądań Adolfa
(Francja była związana z nami sojuszem, którego nie mogła ot tak sobie olać, (jak sojusz z Czechami)
a nawet gdyby... to połączone potencjały naszych krajów mogły przynajmniej
przeciągnąć moment agresji do roku 40/41 do tego czasu machina gospodarcza III Rzeszy zaczęłaby się przegrzewać
a już na pewno przyspieszyło by to modernizację naszego uzbrojenia
(przypomnijmy sobie, że to dopiero przejęte w zakładach Skody rozwiązania techniczne udoskonaliły niemieckie czołgi)
*************************************
podsumowując:
Niemcy Hitlera nie były gotowe w 38 roku do wojny z połączonymi armiami Czechosłowacji, a potem Czech i Polski
(wyprzedzając ewentualne uwagi, ośmielę się stwierdzić, iż neutralność wrogich wobec Czech i Słowacji Węgier można by łatwo "załatwić", przynajmniej na czas trwania konfliktu z Niemcami)
co się zaś tyczy wypowiedzi kolegów na temat agresywnej armii sovieckiej
to wojna fińska dobrze pokazała jej "zdolność" bojową po czystkach '37
(a i pod Kockiem, proszę pamiętać, w szeragach grupy gen. Kleeberga walczyła kompania złożona z jeńców sovieckich)
żołnierz radziecki nie przedstawiał realnej siły, jeśli zadziałałaby odpowiednia propaganda... na pewno jeszcze do 40 roku
***************************
to by było na tyle
shalom