Post
autor: Waldemar Rekść » ndz wrz 21, 2008 6:11 pm
Z tą świadomością narodową zarówno Litwinów, Ukraińców czy raczej - Rusinów oraz Białorusinów różnie bywało, tym bardziej - że w wielu wypadkach na tamtych terenach mieliśmy i nadal mamy do czynienia z ludnością polską, albo - polskiego pochodzenia, o czym pisał Doboszyński.
Stryj Czesława Miłosza wpierw się zjawił w Warszawie, gdzie zażądał dla siebie stanowisko ministra kultury. Gdy jemu odmówiono pojechał do Kowna i zrobił się Litwinem.
Nie ma jednej Ukrainy i raczej nie będzie nigdy, bo są zbyt duże różnice cywilizacyjne.
Ukraina Wschodnia z Kijowem to w większości albo Rosjanie, albo dawni autentyczni Ukraińcy tylko doszczętnie zrusyfikowani i tam od wielu setek lat jest cywilizacja bizantyjsko-turańska.
Ukraina Zachodnia, czyli dawna Galicja, to potomkowie dawnych Haliczan, od setek lat będący w kręgu kultury łacińskiej.
Są to więc dwie różne nacje, darzące się wzajemną nienawiścią.
Rosjanie NIGDY nie zrezygnują z Kijowa, który dla nich jest świętym miastem - matką wszystkich ruskich grodów. Haliczanie dla odmiany NIGDY się nie zgodzą być znowu pod panowaniem rosyjskim. Mer Iwanofrankowska w wywiadzie dla ,,Przekroju" powiedział, że gdyby miała wrócić Rosja, to oni już wolą wrócić w skład państwa polskiego.
Sytuacja jest więc tam daleka od stabilności i nikt nie jest w stanie przewidzieć, co z tego wyniknie. Moim zdaniem rozpad Ukrainy to tylko kwestia czasu.
Białoruś to wielka niewiadoma, gdyż sami Białorusini niezbyt wiedzą, kim są i czego chcą, a ich obecna polityka to tylko ambicje i matactwa Łukaszenki, któremu swego czasu marzyło się, że zasiądzie na Kremlu.
Polska na Wschodzie nie realizuje polityki zgodnej z polską racją stanu i jest tylko wykorzystywana jako instrument przez innych.
Dla mnie szczególną tragedią jest los ludności polskiej na całej dawnej Wileńszczyźnie, gdzie po obydwu stronach sztucznej, wymyślonej przez Stalina granicy białorusko-litewskiej ludność polska nadal jest w większości.
Nasz rząd bardzo mało dla tych Polaków robi, za to potrafi ich wykorzystywać dla doraźnych politycznych celów.
Białoruś nadal jest kartą dla nas do wygrania, tylko należy zacząć zupełnie inaczej z nimi rozmawiać.