Polska dywizja pancerna

Spekulacje i hipotezy dotyczące alternatywnych przebiegów wydarzeń oraz wszystkie inne tematy historyczne, które nie mieszczą się w powyższych kategoriach forum.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Horus
Pułkownik
Pułkownik
Posty: 799
Rejestracja: pn lut 11, 2008 11:11 pm

Post autor: Horus » pn mar 02, 2009 11:15 pm

Jeden z tych okrętów został zakupiony w całości ze składek społeczeństwa.
Uprzedzając Twoje zastrzeżenia: To były zbiórki na budowę okrętu podwodnego, więc trudno byłoby przeznaczyć na zakup choćby jednego marnego kb.

ASZ

Post autor: ASZ » ndz mar 08, 2009 10:51 am

Do postu Tomchila.
Zgadzam się z tym ze 7TP byl dużo droższy niz działko Bofors 37mm i ze problemem mogło byc paliwo ( dla koni paliwo uzupełniano w każdej przydrożnej wiosce). Czołg 7TP w stosunku do działka miał natomiast następujące atuty:
- mniejsza wrażliwość na zniszczenie. Dzieki pancerzowi odłamki w przypadku trafienia obok nie zabijały obsługi (ewentualnie głuchła na chwile). Także nie każde trafienie w 7TP kończyło sie zniszczeniem pojazdu
- dużo szybsza zmiana stanowiska ogniowego, bo po komendzie dowodcy mechanik odpalał silnik i pojazd przemieszczał sie na inne upatrzone stanowisko ogniowe.
- nie jestem tu całkiem pewien ale chyba naprowadzanie armaty na cel w 7TP mogło być tez szybsze niż działka Bofors 37 mm.
Mieliśmy tu wiec dylemat : z jednej strony więcej samych dzialek Bofors 37mm z drugiej strony tez działko Bofors 37mm (w czołgu 7TP) ale dużo mobilniejsze i odporniejsze na ostrzał.

ASZ

Post autor: ASZ » ndz mar 08, 2009 11:17 am

Do postu Horusa
Wszystkie te okręty wojenne można było po prostu sprzedać, chętni by sie znaleźli. Za te pieniądze należało kupić szybkie kutry torpedowe, trudne do zniszczenia z uwagi na wielkość i prędkość a za resztę inne uzbrojenie oraz dorzucić coś do wojsk lądowych. Ciężko mi sobie wyobrazić zatopienie takiego kutra torpeda lub nawet bomba zrzucona z myśliwca nurkującego. Sadze ze strzelano by do kutrów z broni pokładowej samolotów niemieckich. Tutaj jednak trudno o zatopienie. Natomiast było to możliwe choć niełatwe ale tylko tylko z dział okrętowych . Także małe okręty podwodne nieźle by namieszały Kriegsmarine. Natomiast w przypadku wojny ze ZSRR efekty naszych ataków na okręty wojenne sowieckie ze słabo wyszkolonymi załogami byłyby porażające. Do dzisiaj leżało by mnóstwo wraków ich okrętów na dnie Bałtyku. Ogolnie przypomina to problem z polowaniem z dubeltówką na szybka zwierzynę jak np. zające lub lisy albo na gruba jak jelenie, sarny i większe.

LESZEK

Post autor: LESZEK » ndz mar 08, 2009 12:46 pm

ASZ pisze:Do postu Horusa
Wszystkie te okręty wojenne można było po prostu sprzedać, chętni by sie znaleźli. Za te pieniądze należało kupić szybkie kutry torpedowe, trudne do zniszczenia z uwagi na wielkość i prędkość a za resztę inne uzbrojenie oraz dorzucić coś do wojsk lądowych. Ciężko mi sobie wyobrazić zatopienie takiego kutra torpeda lub nawet bomba zrzucona z myśliwca nurkującego. Sadze ze strzelano by do kutrów z broni pokładowej samolotów niemieckich. Tutaj jednak trudno o zatopienie. Natomiast było to możliwe choć niełatwe ale tylko tylko z dział okrętowych . Także małe okręty podwodne nieźle by namieszały Kriegsmarine. Natomiast w przypadku wojny ze ZSRR efekty naszych ataków na okręty wojenne sowieckie ze słabo wyszkolonymi załogami byłyby porażające. Do dzisiaj leżało by mnóstwo wraków ich okrętów na dnie Bałtyku. Ogolnie przypomina to problem z polowaniem z dubeltówką na szybka zwierzynę jak np. zające lub lisy albo na gruba jak jelenie, sarny i większe.
Bez komentarza. :shock:

Jagmin
Generał
Generał
Posty: 879
Rejestracja: ndz lut 25, 2007 11:58 am

Post autor: Jagmin » ndz mar 08, 2009 1:36 pm

ASZ pisze:Do postu Horusa
Wszystkie te okręty wojenne można było po prostu sprzedać, chętni by sie znaleźli. Za te pieniądze należało kupić szybkie kutry torpedowe, trudne do zniszczenia z uwagi na wielkość i prędkość a za resztę inne uzbrojenie oraz dorzucić coś do wojsk lądowych. Ciężko mi sobie wyobrazić zatopienie takiego kutra torpeda lub nawet bomba zrzucona z myśliwca nurkującego. Sadze ze strzelano by do kutrów z broni pokładowej samolotów niemieckich. Tutaj jednak trudno o zatopienie. Natomiast było to możliwe choć niełatwe ale tylko tylko z dział okrętowych . Także małe okręty podwodne nieźle by namieszały Kriegsmarine. Natomiast w przypadku wojny ze ZSRR efekty naszych ataków na okręty wojenne sowieckie ze słabo wyszkolonymi załogami byłyby porażające. Do dzisiaj leżało by mnóstwo wraków ich okrętów na dnie Bałtyku. Ogolnie przypomina to problem z polowaniem z dubeltówką na szybka zwierzynę jak np. zające lub lisy albo na gruba jak jelenie, sarny i większe.
Nie znam się specjalnie na marynarce, ale nie aż tak by nie zmroziła mnie teza kolegi. Jawi się w niej wręcz dogmatyczne przekonanie o niezatapialności kutrów torpedowych, zbyt zwinnych do trafienia bombą czy torpedą, a jednocześnie odpornych na broń pokładową, stanowiących odpowiedź na nasze problemy w 1939.
Idą tym tokiem rozumowania winniśmy sprzedać nasze czołgi, rozpuścić żołnierzy do domu, pozostawiając jedynie najlepszych strzelców i szkoląc ich na snajperów. Trudno takiego trafić z działa ppanc, wszędzie się schowa, może trzymać w szachu piechotę wroga, a i ustrzeli niemieckiego pancerniaka czy sowieckego tankistę, gdy ten wychyli się z włazu (bo kiedyś musi wyjść - machorka, siku, sznaps w gronie kolegów czy też by zwyczajnie przewietrzyć walonki).
Zaoszczędzone w ten sposób - fundusze na marynarce i wojskach lądowych pozwolą nam stać się prawdziwą potęgą lotniczą - chyba, że i tu zdecydujemy się na cięcia, a środki zainwestujemy np w technologie przyszłości.

LESZEK

Post autor: LESZEK » ndz mar 08, 2009 7:38 pm

A ja tam trochę się znam na MW :lol:

Owa "wielka" prędkość, kolego ASZ, kutrów torpedowych to wielkości rzędu 25-30 węzłów. I wtedy i teraz. Wicher i Burza ( niszczyciele nasze ) uznawane za wolne - 33 węzły. Uznawane za bardzo szybkie Grom i Błyskawica -39 ( w porywach 42 ) węzłów.
Kuter zatapialny praktycznie jest kilkoma pociskami lekkich dział ( np. 75 mm ), albo nawet kilkoma seriami pelotek 37-40 mm.
Przeciw kutrom (!) - powinno być raczej ścigaczom ( coby trzymać się nomenklatury z epoki ) stosowano ścigacze własne, małe trałowce i patrolowce ( przerobione nawet z małych trawlerów rybackich ) - słowem wszystko, co mogło udźwignąć armatkę ok. 40 mm. Stosowano z dobrym skutkiem - po obu stronach. :D
Do wiadomości kolegi ASZ - węzeł = mila morska na godzinę ( mila morska ponad 1800 m ).
Dałeś popis znajomości zagadnień morskich. Więcej w dyskusję o potrzebie ( lub nie ) MW się z kolegą nie wdaję, bo tak! 8)

A jak proszę, żeby pytać się o to, czego się nie wie, to mówią, żem zarozumialec, złośliwy i takie tam inne... :wink: . Ja się nie wstydzę pytać o to, o czym pojęcie mam mgliste lub żadne. :lol:

Awatar użytkownika
Horus
Pułkownik
Pułkownik
Posty: 799
Rejestracja: pn lut 11, 2008 11:11 pm

Post autor: Horus » ndz mar 08, 2009 8:25 pm

LESZEK pisze:

A jak proszę, żeby pytać się o to, czego się nie wie, to mówią, żem zarozumialec, złośliwy i takie tam inne... :wink: . Ja się nie wstydzę pytać o to, o czym pojęcie mam mgliste lub żadne. :lol:
Takie Twoje "upominanie", "czepianie" itp. jest w porządku. Człowiek wtedy wraca do tematu, szuka, czyta, a nuż uda się udowodnić że nie masz racji :D .
No i właśnie zajrzałem do spisu przedwojennych kutrów torpedowych. Owszem, podane przez Ciebie osiągi występowały we Włoskich starszych jednostkach, do roku 1924 średnia prędkość 28w. No i w Japońskich kutrach, tam jak udało się osiągnąć 25w, to bandane z głów zrywało :P .
Jednak już Francuskie jednostki z lat 1935-39 osiągały 45-45w, Angielskie faktycznie wolniejsze ok.33w. , dopiero wprowadzane do służby szczyciły się 40-42w. Tak samo jednostki Włoskie zwodowane po 1937. Że nie wspomnę o Rosyjskich G-3 43-53w, tylko że silniki lubiły się zacierać. Dziwne, ZSRR się do tego przyznawał na łamach "Technika Mołodierz". No i nasz główny przeciwnik, od modelu S 6 35-39w.
Jednak z tym kalibrem potrzebnym do zatopienia kutra torpedowego to przesadziłeś. Wystarczyło uzbrojenie powszechnie na kutrach stosowane-ckm.

LESZEK

Post autor: LESZEK » ndz mar 08, 2009 8:41 pm

No i widzisz Horus :lol: , wszyscy teraz powinni być zadowoleni.
Dzięki za uściślenie informacji, co jednak w niczym nie zmienia postaci rzeczy. Kutry są cacy, jako uzupełnienie reszty floty. I nic poza tym. :D

ASZ

Post autor: ASZ » pn mar 09, 2009 9:37 pm

No i bardzo dobrze ze przywołano przykład czołgów bo przynajmniej na tym sie trochę znam.
Kuter torpedowy i czołg maja dużo wspólnego a mianowicie są niewielkie, szybko się poruszają i sa trudne do trafienia ( oba są tez równie hałaśliwe). Gdy jest sie nieprzygotowanym, bardzo trudno jest trafic w taki niewielki szybko poruszający sie obiekt. Do lat 80 jak pamiętam, obowiązywała mało skuteczna technika wstrzeliwania sie w cel (tzw. obramowanie celu). Ponieważ sam brałem udział w ostrym strzelaniu z T55 do celu na odległość kilku kilometrów, wiem jak jest ze skutecznością. Aby trafić za pierwszym razem, pożyczyliśmy potajemnie lunetę nożycowa do precyzyjnego pomiaru odległości i wyliczyliśmy prawdopodobna trajektorie ruchu makiety.
Mieliśmy jednak na to czas. Przy podobnej prędkości kutra i niszczyciela trafienie w ten drugi jest na pewno łatwiejsze . Natomiast efekt działania torpedy jest przerażający. Ważny jest tu natomiast koszt pojedynczego kutra i możliwość ukrycia i zamaskowania go przed lotnictwem- podobnie jest zresztą z czołgiem , który można całkiem dobrze ukryć. Natomiast przekracza możliwości mojej wyobraźni to jak można było zamaskować niszczyciel na naszym wybrzeżu w 1939 roku przed atakiem Luftwaffe.

LESZEK

Post autor: LESZEK » wt mar 10, 2009 9:36 am

Pas..... :roll:

ODPOWIEDZ