Alternatywne uzbrojenie i wyposażenie WP 1939
W 1921 wykształciła sie już jakać koncepcja szkolenia kadr. w 1935 zaczęła sie modernizacja i w tym samym czasie zakończyło się prfzechodzenie armii na stopę pokojową. 1935 rok byłby chyba więc korzystniejszym okresem.
P.S. Jeśli gdzieś się machnąłem to proszę o poprawkę. Dopiero zacząłem czytać ksiązkę o polskiej piechocie, ale nie wiem ile do tej pory zapamiętałem. Z góry dziękuję
P.S. Jeśli gdzieś się machnąłem to proszę o poprawkę. Dopiero zacząłem czytać ksiązkę o polskiej piechocie, ale nie wiem ile do tej pory zapamiętałem. Z góry dziękuję
Można było zmotoryzować całą kawalerię...stworzyć coś na kształt niemieckich dywizji lekkich ... dwa pułki kawalerii zmot. plus baon czołgów plus pułk artylerii , baon ppanc. , służby...
Coś na kształt http://www.lexikon-der-wehrmacht.de/Gli ... 4leDiv.htm
najsłabszej Wielkiej Jednostki Wehrmachtu we wrześniu 1939 .
Coś na kształt http://www.lexikon-der-wehrmacht.de/Gli ... 4leDiv.htm
najsłabszej Wielkiej Jednostki Wehrmachtu we wrześniu 1939 .
Genialne... wymyśl jeszcze jak zagospodarować pozostałe po kawalerii siodła. Np. można siedząc na nich oglądać mądre filmy na discovery. Co Ty na to?maksio138 pisze:Co do naszej kawalerii ,to są dwa rozwiązania:
1)albo zrobic z niej oddziały zaopatrzeniowe ,czy transportowe(tak jak Niemcy-oni uzywali rowniez koni,tlyko propaganda pokazuje Niemcow jako nowoczesny kraj,a nasz jako zacofany,a nasze wosko z '39 chce pokazac jako oddziały chłposkie, to da się zauwazyc jak oglądamy liczne filmy"dokumenatalne" z tamtego okresu).
2)Uzbroić kawalerię na wzór rosyjski w działka i armaty, jak na polskiewarunki byłoby to lepsze rozwazanie niz tworzenie dział samobieżnych,któe mogły sie poruszac po drogach,a my w Polsce ich wtedy za duzo nie mielismy . . . .
Obawiam się, że na coś takiego to nie było nas stać ( przede wszystkim mentalnie).flugzeug30 pisze:Można było zmotoryzować całą kawalerię...stworzyć coś na kształt niemieckich dywizji lekkich ... dwa pułki kawalerii zmot. plus baon czołgów plus pułk artylerii , baon ppanc. , służby...
Coś na kształt http://www.lexikon-der-wehrmacht.de/Gli ... 4leDiv.htm
najsłabszej Wielkiej Jednostki Wehrmachtu we wrześniu 1939 .
Mnie w tym temacie chodzi raczej o sprawy techniczne, chociaż do struktury naszych sił zbrojnych też można się dobrać.
Na natychmiastową motoryzację kawalerii niewątpliwie nie było środków, natomiast zakładam, że doszłoby do tego tempie bardziej ewolucyjnym niż rewolucyjnym - gdyby nie wojna. To zresztą żadna rewelacja, na naszym forum trafiały sie już podobne opinie.
Wracając do sedna - "tankietkowa" decyzja wydaje się pudłem, może nie od razu było to oczywiste, ale prawie równolegle dostepny był sześciotonowy Vickers. Tankietka i czołg to różne kategorie, ale wkrótce okazało się, że te pierwsze to ślepy tor, chociaż podobno sprawdzily się jako ciągniki w Norwegii.
Nasze samochody pancerne też były słabe, ich siła ognia, osiągi i opancerzenie ustępowały niemieckiej konkurencji. Ogólnie do gąsienicowego rozpoznania wolałbym coś bardziej w klimacie lekkiego vickersa czy francuskich AMR - próby w tym kierunku były (TKW i 4TP), na rozpoznanie na kołach nie mam pomysłu - Szubański w "Polskiej broni pancernej..." sugerował Panharda, nie wiem... może.
Wracając do sedna - "tankietkowa" decyzja wydaje się pudłem, może nie od razu było to oczywiste, ale prawie równolegle dostepny był sześciotonowy Vickers. Tankietka i czołg to różne kategorie, ale wkrótce okazało się, że te pierwsze to ślepy tor, chociaż podobno sprawdzily się jako ciągniki w Norwegii.
Nasze samochody pancerne też były słabe, ich siła ognia, osiągi i opancerzenie ustępowały niemieckiej konkurencji. Ogólnie do gąsienicowego rozpoznania wolałbym coś bardziej w klimacie lekkiego vickersa czy francuskich AMR - próby w tym kierunku były (TKW i 4TP), na rozpoznanie na kołach nie mam pomysłu - Szubański w "Polskiej broni pancernej..." sugerował Panharda, nie wiem... może.
Tankietki wzielismy chyba dlatego ze byly najtansze. Z drugiej jednak strony to byl dobry poczatek w rozwoju broni pancernej. Na poczatek masa tanich tankietek do wypracowania taktyki zwiazków pancernych, nastepnie w miare rozwoju sprzetowego tankietki pelnilyby role sprzetu szkolnego. Samochody pancerne traktowano po macoszemu chyba ze wzgledu na rzadka siec dróg, tak u nas jak i u przeciwnika na wschodzie.
Jednak samochody wz.29 moglismy produkowac w wiekszych ilosciach, a zamiast pokreconych wiezyczek Ursus, wyposazyc je w cos na ksztalt wiezy zaprojektowanej dla 4TP. Oczywiscie nie natychmiast, jeszcze niemielismy nkm.20mm.
Jednak samochody wz.29 moglismy produkowac w wiekszych ilosciach, a zamiast pokreconych wiezyczek Ursus, wyposazyc je w cos na ksztalt wiezy zaprojektowanej dla 4TP. Oczywiscie nie natychmiast, jeszcze niemielismy nkm.20mm.
Na braku studiów samochodów pancernych zaważyła nieszczęsna opinia gen. Dreszera, który uznał samochody pancerne za niezdolne do poruszania się w terenie ( a brał pod uwagę wz.28, przerobine póxniej na wz.34, czyli to co pierwotnie samochodami pancernymi miało nie byc - zadziwiający brak wyobraźni....)
Z tanietkami to jak z "maluchem", co zmotoryzował PRL. A mogliśmy mieć VW i Renault ( w klasie małych aut ) zamiast niego, a za te same praktycznie pieniądze....
TK-3 i TKS-y niestety nie doprowadziły u nas ani do wypracowania taktyki
związków pancernych ani do rozwoju broni pancernej. Toż to opancerzone "taczanki" samobieżne, nic wiecej.
Czołg patrolowy Vickersa był niewiele droższy. Opracowany na jego bazie został 4 TP, wóz jakościowo różny od tankietek. Mógł być dostepny w 1933/1934 roku, Własnie zamiast tankietek. Powiedzmy, że jest ciut droższy , no i ciut bardziej skomplikowany niż tankietka ( ). Zamiast 574 TK i TKS-ów, produkujemy "tylko" 300 4TP. Oczywiście na początek uzbrojonych jedynie w km. Jakby nie szukano rozwiązania "idealnego" to do 1937 owe 300 sztuk 4 TP mogłoby uzbrojone być w 20 mm działka ( nkm-y, jak kto woli ) Solothurna na przykład. No i co teraz wybieramy?.
Jakby pomiarów obciążeń wózków tocznych 7TP dokonano w 1935/1936 a nie pod koniec 1938 roku to mielibyśmy odrazu 9 TP zamiast 7TP ( 40 mm pancerza przedniego wówczas to nie w kij dmuchał ). Zresztą sądzę, że takich pomiarów dokonano właśnie w 1934 roku najpóźniej. Bo jak to? Kupujemy coś i nie wiemy co? Na bazie owego zakupu tworzymy coś własnego, lepszego i nie znamy rozkładu obciążeń czołgu, który właśnie konstruujemy? Coś tu nie gra....
A jak jest odrazu 9 TP, to w 1937/1938 nie wstrzymujemy produkcji czołgów 9TP, bo argument zbyt słabego pancerza odpada. W ten sposób do września mamy przynajmniej 4 baony 9TP wraz z rezerwą.
Tak na marginesie: miesięczna zdolność produkcyjna to 22-24 czołgi lekkie tejże klasy. Rozpatrywano nawet w połowie lat trzydziestych mozliwość produkcji naszych TP w fabryce parowozów w Chrzanowie, co pozwoliłoby podwoić maksymalne moce produkcyjne.
Wiem kasa, kasa i jeszcze raz kasa.
4,5 mld rezerwy budżetowej ( powtarzam: w obliczu zagrożenia nie ma co jej "dusić" - zagrożenie było ), plus FON - ponad 800 mln plus kredyty ( a chocby i komercyjne w USA - była możliwość, taki kredyt proponowano na ewentualny zakup Curtissów CH75 ).
No to ile mogłoby tych czołgów być?
Z tanietkami to jak z "maluchem", co zmotoryzował PRL. A mogliśmy mieć VW i Renault ( w klasie małych aut ) zamiast niego, a za te same praktycznie pieniądze....
TK-3 i TKS-y niestety nie doprowadziły u nas ani do wypracowania taktyki
związków pancernych ani do rozwoju broni pancernej. Toż to opancerzone "taczanki" samobieżne, nic wiecej.
Czołg patrolowy Vickersa był niewiele droższy. Opracowany na jego bazie został 4 TP, wóz jakościowo różny od tankietek. Mógł być dostepny w 1933/1934 roku, Własnie zamiast tankietek. Powiedzmy, że jest ciut droższy , no i ciut bardziej skomplikowany niż tankietka ( ). Zamiast 574 TK i TKS-ów, produkujemy "tylko" 300 4TP. Oczywiście na początek uzbrojonych jedynie w km. Jakby nie szukano rozwiązania "idealnego" to do 1937 owe 300 sztuk 4 TP mogłoby uzbrojone być w 20 mm działka ( nkm-y, jak kto woli ) Solothurna na przykład. No i co teraz wybieramy?.
Jakby pomiarów obciążeń wózków tocznych 7TP dokonano w 1935/1936 a nie pod koniec 1938 roku to mielibyśmy odrazu 9 TP zamiast 7TP ( 40 mm pancerza przedniego wówczas to nie w kij dmuchał ). Zresztą sądzę, że takich pomiarów dokonano właśnie w 1934 roku najpóźniej. Bo jak to? Kupujemy coś i nie wiemy co? Na bazie owego zakupu tworzymy coś własnego, lepszego i nie znamy rozkładu obciążeń czołgu, który właśnie konstruujemy? Coś tu nie gra....
A jak jest odrazu 9 TP, to w 1937/1938 nie wstrzymujemy produkcji czołgów 9TP, bo argument zbyt słabego pancerza odpada. W ten sposób do września mamy przynajmniej 4 baony 9TP wraz z rezerwą.
Tak na marginesie: miesięczna zdolność produkcyjna to 22-24 czołgi lekkie tejże klasy. Rozpatrywano nawet w połowie lat trzydziestych mozliwość produkcji naszych TP w fabryce parowozów w Chrzanowie, co pozwoliłoby podwoić maksymalne moce produkcyjne.
Wiem kasa, kasa i jeszcze raz kasa.
4,5 mld rezerwy budżetowej ( powtarzam: w obliczu zagrożenia nie ma co jej "dusić" - zagrożenie było ), plus FON - ponad 800 mln plus kredyty ( a chocby i komercyjne w USA - była możliwość, taki kredyt proponowano na ewentualny zakup Curtissów CH75 ).
No to ile mogłoby tych czołgów być?
Wersja wzmocniona 7TP (zwana potocznie 9TP) dostępna przed wrześniem, np. w 1937roku brzmi oczywiście kusząco, ale byłoby to zapewne coś innego niż rzeczywisty 9TP. Silnik PZInż 155 był dla nas dostępny od 1938 roku, a zapewniał on pewną nadwyżkę wagową w stosunku do jednostki napędowej z 7TP - więc trzeba by szukać czegoś innego. Ponadto zawieszenie wzmocniono, zastosowano inną przekładnię, więc to może nie jest do końca tak, że w 7TP można było wzmocnić pancerz, raczej wzmocniono pancerz, bo taka było konieczność i pociągnęło to za sobą pewne nieodzowne zmiany. Nie zmienia to faktu, że sama produkcja 7TP szła trochę niemrawo, a wersję rozwojową (przy większej determinacji) można było wdrożyć do produkcji wcześniej.
Gdybym miał coś jeszcze zmienić to karabin samopowtarzalny. Pracowano nad nim w zasadzie od początku IIRP, ale początkowe projekty budziły zastrzeżenia i wątpliwości. I znowu przy innej gradacji priorytetów i większym zaangażowaniu w sprawę może była szansa. Wprowadzenie takiej broni zwiększyłoby siłę ognia piechoty.
Gdybym miał coś jeszcze zmienić to karabin samopowtarzalny. Pracowano nad nim w zasadzie od początku IIRP, ale początkowe projekty budziły zastrzeżenia i wątpliwości. I znowu przy innej gradacji priorytetów i większym zaangażowaniu w sprawę może była szansa. Wprowadzenie takiej broni zwiększyłoby siłę ognia piechoty.
Poruszę sprawę kawalerii i oddziałów ppanc. Ostatnia modernizacja w latach 1937/38 powinna iść w kierunku ponownego przeobrażenia w Dywizje Kawalerii. Widzę to dwojako:
1. Wariant z sześcioma pułkami, co daje nam 6 DK. Lecz zaporowe oddziały ppanc trzeba byłoby tworzyć od podstaw.
2. Lub 6 DK w składze pięciu pułków, wzmocnionych wszystkimi szwadronami "tankietek". Oczywiście mądrze zagospodarowanych. Kołacze mi się w myśli silny oddział kolarzy i tankietek (batalion?) dla DK. Z pozostałych pięciu pułków kawalerii rozwinąłbym przeciwpancerne oddziały zaporowe, które w toku mobilizacji alarmowej (więc do 01.IX.39r.) mogłyby dodatkowo wystawić 10 dyonów ppanc. Odbyłoby się to oczywiście kosztem zmniejszenia dział ppanc w DP do 12-14 szt. na dywizję. Lecz przy reorganizacji artylerii ogólnego działania w DP, tzn. po 6-8 armat wz.97 w pułkach, 24 hb 100mm i 8 hb 155mm na dywizję, nie zmniejszyłoby to znacznie odporności DP na działanie broni pancernej. Zwarzywszy, że mielibyśmy na głównych kierunkach uderzeń wroga, 5 pułków i 10 dyonów zaporowych, przydzielonych do 10-15 DP.
Myślę jeszcze nad rozwiązaniem przydziału do oddziałów zaporowych wszystkich baterii plot. 40mm, które były rozproszone po wszystkich dywizjach piechoty, a brakowało ich na głównych kierunkach uderzeń. W myśl zasady: gdzie broń pancerna i lotnictwo napastnika, tam broń ppanc i plot obrońcy...
3. Pozostaje jeszcze sprawa 1 DPanc/panc-mot. dla której wygospodarowałem ( ) 5 pułków kawalerii (3 już zmotoryzowane) i 2 baony 7TP. Organizacja wojenna takiej jednostki, wymaga oczywiście głębszej analizy.
1. Wariant z sześcioma pułkami, co daje nam 6 DK. Lecz zaporowe oddziały ppanc trzeba byłoby tworzyć od podstaw.
2. Lub 6 DK w składze pięciu pułków, wzmocnionych wszystkimi szwadronami "tankietek". Oczywiście mądrze zagospodarowanych. Kołacze mi się w myśli silny oddział kolarzy i tankietek (batalion?) dla DK. Z pozostałych pięciu pułków kawalerii rozwinąłbym przeciwpancerne oddziały zaporowe, które w toku mobilizacji alarmowej (więc do 01.IX.39r.) mogłyby dodatkowo wystawić 10 dyonów ppanc. Odbyłoby się to oczywiście kosztem zmniejszenia dział ppanc w DP do 12-14 szt. na dywizję. Lecz przy reorganizacji artylerii ogólnego działania w DP, tzn. po 6-8 armat wz.97 w pułkach, 24 hb 100mm i 8 hb 155mm na dywizję, nie zmniejszyłoby to znacznie odporności DP na działanie broni pancernej. Zwarzywszy, że mielibyśmy na głównych kierunkach uderzeń wroga, 5 pułków i 10 dyonów zaporowych, przydzielonych do 10-15 DP.
Myślę jeszcze nad rozwiązaniem przydziału do oddziałów zaporowych wszystkich baterii plot. 40mm, które były rozproszone po wszystkich dywizjach piechoty, a brakowało ich na głównych kierunkach uderzeń. W myśl zasady: gdzie broń pancerna i lotnictwo napastnika, tam broń ppanc i plot obrońcy...
3. Pozostaje jeszcze sprawa 1 DPanc/panc-mot. dla której wygospodarowałem ( ) 5 pułków kawalerii (3 już zmotoryzowane) i 2 baony 7TP. Organizacja wojenna takiej jednostki, wymaga oczywiście głębszej analizy.