: wt sie 21, 2007 7:25 pm
Autor artykułu jest jak teściowa, która zawsze śpieszy z dobrą radą po fakcie: wybrałeś orła, a wypadła reszka - trzeba było wybrać reszkę, zawsze ci mówiłam. Wg mnie znacząco mija się z prawdą odnośnie czeskiej propozycji współpracy przeciw Niemcom, owszem Czesi zaczęli się łasić kiedy było za pięć dwunasta, ale nawet wtedy nie mieli ochoty do walki. Przedstawienie polskiej armii jako niedozbrojonej i nienowoczesnej to również spłycenie problemu. Dalej nie wiem czemu oczekuje od Śmigłego bohaterskiej śmierci na polu chwały, jeżeli przez cały czas lansuje mało honorowe rozwiazanie i nie wiem czemu termin "klęska wrześniowa" jest idiotyczny (chyba, że źle zrozumiałem) - nie była zwycięstwem, a przytrafiła się we wrześniu, więc...
Odnośnie stawiania za wzór "czeskiego rozwiązania" warto przypomnieć słowa opluwanego przez autora artykułu Becka "...My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor." oraz słowa nie pamiętam kogo, ale trąci Bismarckiem: "Aby zniszczyć naród trzeba zburzyć jego pomniki" i "naród, który nie szanuje swoich bohaterów nie zasługuje na istnienie"-to trochę pachnie Hitlerem, ale nie wiem czy nie pokręciłem. Szukając analogii spraw miedzynarodowych i międzyludzkich nasuwa się porównanie człowieka, który pozwoli się opluć bo to korzystniejsze i drugiego, który w odpowiedzi na zniewagę uderzy i mimo, że w konsekwencji solidnie oberwie, to jednak nazajutrz bez wyrzutów sumienia ujrzy w lustrze swoją posiniaczonę gębę. Inna analogia, być może bliższa pragmatycznej postawie autora artykułu - w każdej klasie jest słabeusz, któremu bez ryzyka można przyłożyć i drugi, jeszcze słabszy, ale nikt go nie rusza, bo zaczepiony gryzie, drapie choć wie, że zbierze razy.
Ogólnie artykuł wcale mi się nie podoba. Dopuszczam rózne poglądy, w tym pogląd autora, ale nie dopuszczam argumentacji opierającej się bardziej na krytyce i negacji niż konstruktywnych założeniach, co wg mnie czyni autor. Tam gdzie sięga do konkretów manipuluje faktami, mija się z prawdą. Całość trochę w klimacie "my Polacy banda idiotów", albo "w tym durnym kraju nic nie jest normalne" - jak to słyszę lub czytam nóż mi się w kieszeni otwiera.
Odnośnie stawiania za wzór "czeskiego rozwiązania" warto przypomnieć słowa opluwanego przez autora artykułu Becka "...My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor." oraz słowa nie pamiętam kogo, ale trąci Bismarckiem: "Aby zniszczyć naród trzeba zburzyć jego pomniki" i "naród, który nie szanuje swoich bohaterów nie zasługuje na istnienie"-to trochę pachnie Hitlerem, ale nie wiem czy nie pokręciłem. Szukając analogii spraw miedzynarodowych i międzyludzkich nasuwa się porównanie człowieka, który pozwoli się opluć bo to korzystniejsze i drugiego, który w odpowiedzi na zniewagę uderzy i mimo, że w konsekwencji solidnie oberwie, to jednak nazajutrz bez wyrzutów sumienia ujrzy w lustrze swoją posiniaczonę gębę. Inna analogia, być może bliższa pragmatycznej postawie autora artykułu - w każdej klasie jest słabeusz, któremu bez ryzyka można przyłożyć i drugi, jeszcze słabszy, ale nikt go nie rusza, bo zaczepiony gryzie, drapie choć wie, że zbierze razy.
Ogólnie artykuł wcale mi się nie podoba. Dopuszczam rózne poglądy, w tym pogląd autora, ale nie dopuszczam argumentacji opierającej się bardziej na krytyce i negacji niż konstruktywnych założeniach, co wg mnie czyni autor. Tam gdzie sięga do konkretów manipuluje faktami, mija się z prawdą. Całość trochę w klimacie "my Polacy banda idiotów", albo "w tym durnym kraju nic nie jest normalne" - jak to słyszę lub czytam nóż mi się w kieszeni otwiera.