Najlepsze posunięcia dowódców polskich podczas kampanii 1939
Warunkiem zbrojnej pomocy zachodu dla Polski była właśnie obrona rubieży granicznych od samego początku. A to, że obawa zajęcia ziem zachodnich i powiedzenia "dziękujemy" istniała, toteż Armia "Poznań" była armią liniową a nie odwodową. To samo tyczy się chociażby Armii "Pomorze" gen. Bortnowskiego.
Co do dowódców polecam przejrzeć karierę Gen. Klebberga. Jak to się stało że ten zdolny oficer otrzymywał 3 rzędne przydziały? Ano w pewnej grze wojennej za życia Marszałka Piłsudskiego wywiódł w pole i upokorzył podważając zdolności Gen. Dąb- Biernackiego, ktory miał wtedy coś do powiedzenia. Tym sposobem tak zdolni dowódcy nie mieli szansy ujawnić wszystkich swoich możliwości.
Fakt, że decyzję podjęcia na Zachodzie bitwy granicznej Rydz-Śmigły tłumaczył, że społeczeństwo nigdy by jemu nie wybaczyło dobrowolnego opuszczenia Wielkopolski, jest podany w kilku źródłach, których nie jestem w stanie przywołać, mając w swoim domu totalny bałagan w związku z wykańczaniem wnętrz.
ALE autentyczni znawcy historii polskiej wojskowości bez trudu zapewne te źródła są w stanie przywołać.
Dąb-Biernacki został we Francji publicznie zdegradowany przez gen. Sikorskiego, który osobiście zerwał jemu generalskie szlify.
Informacje o tym znam od wielu oficerów, kolegów-przyjaciół mojego Ojca, który praktycznie do końca życia utrzymywał stałe kontakty z wieloma kolegami z Woldenbergu.
ALE autentyczni znawcy historii polskiej wojskowości bez trudu zapewne te źródła są w stanie przywołać.
Dąb-Biernacki został we Francji publicznie zdegradowany przez gen. Sikorskiego, który osobiście zerwał jemu generalskie szlify.
Informacje o tym znam od wielu oficerów, kolegów-przyjaciół mojego Ojca, który praktycznie do końca życia utrzymywał stałe kontakty z wieloma kolegami z Woldenbergu.
Panie Leszku !
Wyraźnie zaznaczyłem, że tą informację usłyszałem od grupy oficerów - weteranów Września 1939.
Jeżeli jeszcze zdecyduję się coś na forum napisać, to będę precyzyjnie podawał źródła informacji, bo może z tym być tak samo, jak z ,,Nieuchwytnym", gdzie ani byli marynarze z tej jednostki, ani redakcja poważnego tygodnika ,,Stolica" nie wiedzieli, że został on po wojnie wydobyty i potem poszedł na żyletki.
Mimo różnych sporów takie fora rzeczywiście pozwalają wyjaśnić szereg ,,białych plam", zaś pewne oceny NIGDY nie znajdą ostatecznego finału i zawsze będą do dyskusji, co jest oczywiście naturalne.
Pozdrawiam
Wyraźnie zaznaczyłem, że tą informację usłyszałem od grupy oficerów - weteranów Września 1939.
Jeżeli jeszcze zdecyduję się coś na forum napisać, to będę precyzyjnie podawał źródła informacji, bo może z tym być tak samo, jak z ,,Nieuchwytnym", gdzie ani byli marynarze z tej jednostki, ani redakcja poważnego tygodnika ,,Stolica" nie wiedzieli, że został on po wojnie wydobyty i potem poszedł na żyletki.
Mimo różnych sporów takie fora rzeczywiście pozwalają wyjaśnić szereg ,,białych plam", zaś pewne oceny NIGDY nie znajdą ostatecznego finału i zawsze będą do dyskusji, co jest oczywiście naturalne.
Pozdrawiam
Dosc późno dołączyłem sie do dyskusji.
Moim zdaniem najlepszym posunięciem w kampanii wrześniowej była Bitwa nad Bzura. Nie miała ona odpowiednika aż do Ofensywy w Ardenach. Tak w jednym przypadku jak i w drugim wywołała popłoch w szeregach przeciwnika. Obie ofensywy w skali przedsięwzięcia były podobne. Erich von Manstein oceniał ja bardzo wysoko, zainteresowali sie nią tez sztabowcy japońscy. Olbrzymia winę ponosi szef sztabu gen.Stachiewicz, który miał to wszystko koordynować a w połowie działań, na rozkaz marszałka Rydza-Śmigłego odleciał a właściwie ociekł z W-wy rzucając to wszystko na pastwę losu. O wiele lepiej zachował sie tu gen.Rommel, który po przeczytaniu ostatniego bzdurnego rozkazu od marszałka w oblężonej stolicy, powiedział, ze jako najstarszy stopniem go kasuje. Czemu nie zrobił wcześniej z podobnym rozkazem rzeczy szef sztabu gen.Stachiewicz ?
Moim zdaniem najlepszym posunięciem w kampanii wrześniowej była Bitwa nad Bzura. Nie miała ona odpowiednika aż do Ofensywy w Ardenach. Tak w jednym przypadku jak i w drugim wywołała popłoch w szeregach przeciwnika. Obie ofensywy w skali przedsięwzięcia były podobne. Erich von Manstein oceniał ja bardzo wysoko, zainteresowali sie nią tez sztabowcy japońscy. Olbrzymia winę ponosi szef sztabu gen.Stachiewicz, który miał to wszystko koordynować a w połowie działań, na rozkaz marszałka Rydza-Śmigłego odleciał a właściwie ociekł z W-wy rzucając to wszystko na pastwę losu. O wiele lepiej zachował sie tu gen.Rommel, który po przeczytaniu ostatniego bzdurnego rozkazu od marszałka w oblężonej stolicy, powiedział, ze jako najstarszy stopniem go kasuje. Czemu nie zrobił wcześniej z podobnym rozkazem rzeczy szef sztabu gen.Stachiewicz ?
Tak tez było i tu była rola dla szefa sztabu gen.Stachiewicza ,aby temperamentni ludzie pokroju gen.Rommla i inni mieli kogo słuchać. Nie jestem specjalnie miłośnikiem gen.Rommla, ale wydaje mi sie ze gdyby sie zamienili miejscami to być może Bitwa nad Bzura zakończyła by sie rozbiciem 8 Armii. Gen Rommel przy swoich wadach, po prostu by odmówił Rydzowi-Śmigłemu ewakuacji z W-wy i prowadził by dalej koordynacje działań. Wedlug marsz. Ericha von Mansteina ,po kapitulacji W-wy gen.Rommel powiedział ciekawe słowa: "kolo historii sie kreci ". Jak widać odwagi i temperamentu nie brakowało wielu naszym generałom. Szkoda ze nie miało go ND.Waldemar Rekść pisze:Tylko że to właśnie Juliusz Rommel odmówił w decydującym momencie wsparcia wojsk walczących nad Bzurą. A mógł i POWINIEN to zrobić.
Ta bitwa mogła być wygrana, ale skoro miał miejsce ewidentny sabotaż j/w to skończyła się klęską.
Co do Stachiewicza to pełna zgoda. TYLKO, że to już Rommmel odmówił pomocy Kutrzebie.
Postać Rommla jest mocno dwuznaczna. Niewątpliwy bohater bitwy pod Komarowem we Wrześniu 1939 zachował się wręcz haniebnie, porzucając swoją armię. Potem jego dziwne zachowanie w Warszawie i szybkie po wojnie skumanie się z komunistami. Charakterystyczne, że gdy sadzano po więzieniach, torturowano i mordowano polskich przedwojennych oficerów w procesie gen. Tatara, te represje nie objęły Rommla. Za to specjalizował się on w opluwaniu przedwojennego dowództwa, będąc kreowany nieomal na narodowego bohatera. Dopiero gdy w końcu lat 60. pułkownik Kirchmajer publicznie zarzucił i UDOWODNIŁ jemu tchórzowsko, sprawę wyciszono, ale i Rommel zniknął z firmamentu.
Postać Rommla jest mocno dwuznaczna. Niewątpliwy bohater bitwy pod Komarowem we Wrześniu 1939 zachował się wręcz haniebnie, porzucając swoją armię. Potem jego dziwne zachowanie w Warszawie i szybkie po wojnie skumanie się z komunistami. Charakterystyczne, że gdy sadzano po więzieniach, torturowano i mordowano polskich przedwojennych oficerów w procesie gen. Tatara, te represje nie objęły Rommla. Za to specjalizował się on w opluwaniu przedwojennego dowództwa, będąc kreowany nieomal na narodowego bohatera. Dopiero gdy w końcu lat 60. pułkownik Kirchmajer publicznie zarzucił i UDOWODNIŁ jemu tchórzowsko, sprawę wyciszono, ale i Rommel zniknął z firmamentu.