Najgorsze posunięcia dowódców polskich podczas kampanii 1939

Działania polityczno-militarne, bitwy, potyczki, jednostki i dowódcy, biografie, zbrodnie wojenne, wystąpienia polityków, działania wywiadów, plany - pytania i dyskusje.
ODPOWIEDZ

invictus

Bitwa nad Bzurą

Post autor: invictus » śr mar 28, 2007 2:12 am

Bitwa nad Bzurą

Brak jednoznacznego określenia celu przeciwuderzenia obydwu armii przez Marszałka. Brak formalnego uregulowania przez Sztab Generalny WP (gen. Stachiewicz) hierarchii dowodzenia w nadchodzącej bitwie, co doprowadziło do sporów kompetencyjnych miedzy generałami Kutrzebą, Bortnowskim. Słabość charakterów głównych rozgrywających po stronie polskiej. Kutrzeba znakomity sztabowiec ale nie miał predyspozycji dowódczych („raczej dyskutował i uzgadniał działania [...] niż rozkazywał - gen R. Abraham)” Generał Bortnowski brak pewności siebie po klęsce doznanej podczas bitwy w Borach Tucholskich, niespełnione ambicje „wręcz nie chciał aby Kutrzebie się powiodło gdy on poniósł sromotną klęskę”. Brak koordynacji działań między armiami Poznań, Pomorze i Łódź, który wynikał pośrednio z niesprecyzowania celu strategicznego. Fatalne dowodzenie generała Bortnowskiego, który nie umiał wykorzystać sukcesów podlegających mu dywizji i w decydującym momencie oddał inicjatywę stronie niemieckiej nie wierząc w możliwość osiągnięcia zwycięstwa.

Bofors

Post autor: Bofors » czw kwie 05, 2007 9:17 am

według mnie największym błędem było nie wydanie Kutrzebie pozwolenia na przeciwuderzenie nad Wartą.

pułkownik Filipkowicz

Post autor: pułkownik Filipkowicz » pt maja 04, 2007 12:10 pm

Oprócz braku pozwolenia Kutrzebie na przeciwudzerzenie nad Warta i tym samym współpracy i odciążenia armii "Łódź, dużym błędem była kompletna bezczynność polskiehc wojsk w Warszawie. Podczas całej obrony stolicy nie doszło do żadnego polskiego kontrataku. Tymczasem, jeszcze podczas trwania bitwy nad Bzurą przed całkowitym okrążeniem Warszawy, które nastąpiło dopiero 16 września, tak jak tego chciał gen. Kutrzeba mogłoby dojść do wyjścia niektórych oddziałów z Warszawy i uderzenia na oddziały niemieckiej 8. i 3. armii co by wspomogło armie "Poznań" i "Pomorze" walczące na d Bzurą, co by napewno przedłużyło zarówno obronę Warszawy, ponieważ Niemcy musieliby odesłać kolejne jednostki spod stolicy, aby zneutralizować zagrożenie polskie na skrzydłach niemieckich armii, jak i samą bitwę nad Bzurą. Mogłoby nawet dojść do tego, że niemieckie natarcie na stolicę i linie Wisły mogłoby się załamać, zatrzymać lub opóźnić, w takiej sytuacji reszcie armii "Poznań" i "Pomorze" udałoby się przejść za Wisłę lub dołączyć do garnizonu warszawskiego. Innym przykładem złych posunięć polskich dowódców we wrześniu 1939 roku, jest kontratak polski 3 lub 2 września na pozycji mławskiej. Kontratak ten nie miał żadnego wsparcia ze strony artylerii i szybko się załamał, co przyczyniło się do odwrotu armii "Modlin" z pozycji mławskiej. No i początkowa bezczynność SGO "Narew", która mogłaby współdziałać z armią "Modlin" i dłużej bronić pozycji mławskiej.

Bofors

Post autor: Bofors » sob maja 05, 2007 4:05 pm

trzeba pamiętać też, że pozycja Mławska 1 Września nie była całkowicie ukończona i wyposażona więc niezdolna do wykożystania całkowicie swej siły. W takiej sytuacji pomoc SGO Narew w obronie pozycji Mławskiej byłaby całkowicie wskazana.

pułkownik Filipkowicz

Post autor: pułkownik Filipkowicz » sob maja 05, 2007 9:45 pm

Tak, pozycja mławska była wznoszona od marca, albo maja 1939, aby osłonić najkrótszą drogę do Warszawy. I w chwili wybuchu wojny tylko część bunkrów została wzniesiona, więc naprawdę współdziałanie armii "Modlin" z innymi związkami operacyjnymi na tym newralgicznym odcinku granicznym było bardzo potrzebne, ale niestety tak się nie stało. Ewentualne kontrataki ze skrzydeł pozycji mławskiej na skrzydłą nieprzyjaciela byłyby bardzo skuteczne, przy odpowiednim wsparciu artylerii oczywiście.

paweł

Post autor: paweł » sob maja 05, 2007 11:45 pm

Zgadza się z panem porucznikiem , że karygodna bierność garnizonu warszawskiego podczas bitwy miała duży wpływ na jej wynik . Duża tu "zasługa" że tak to ujmę gen. Juliusza Rómmla dowódcy Armii "Warszawa" jednego z najgorszych dowódców września [ wcześniej haniebnie porzucił Armię" Łódz" i zbiegł do Warszawy gdzie, o dziwo powierzono mu to zadanie pierwszorzędnej wagi ] . Nie tylko nie wsparł krwawiących oddziałów Armii "Poznań " i "Pomorze", ale również wojsk gen. Thommeego broniących twierdzy Modlin . Można teraz gdybać jak by się zachowały się wojska niemieckie przy jednoczesnym ataku z dwóch stron .

Bofors

Post autor: Bofors » ndz maja 06, 2007 12:05 pm

znając Rómmla uciekł by z podkulonym ogonem

adamo

Post autor: adamo » pn maja 07, 2007 8:39 pm

kiepskim posunięciem była także szarża 18. pułku ułanów pomorskich na oddziały piesze 20. dyw. zmot. ułani w pewnym momencie zostali ostrzelani przez samochody pancerne które wyjechały wówczas z lasu. skończyło się tak że straty wyniosły blisko 50% a sam dowódca pułku Kazimierz Mastalerz poległ (tak zrodził się mit o polakach szarżujących z szablami na czołgi). brak rozpoznania i spontaniczność przyczyniły się do klęski polaków

Ostrzeżenie - interpunkcja i ortografia! :ost: Admin

pułkownik Filipkowicz

Post autor: pułkownik Filipkowicz » wt maja 08, 2007 3:14 pm

Sama koncepcja walki z Niemcami opracowana przez naczelne dowódctwo z Marszałkiem- Edwardem Rydzem-Śmigłym na czele, była nie do przyjęcia jak na realia nadchodzącej wojny. Metoda walki była oparta na doświadczeniach z I Wojny Światowej- czyli wyczerpująca wojna pozycyjna w okopach, co przy obecności na polu walki ogromu jednostek zmotoryzowanych i pancernych wroga i braku niemal jakichkolwiek umocnień na naszej zachodniej granicy, wykonanie tej koncepcji walki było poprostu nie do zrealizowania, nawet gdyby mobilizacja została zakończona a wszystkie polskie jednostki zajmowały przydzielone im pozycje bojowe. Wytrzymanie pierwszego impetu uderzenia, odwrót i okopanie się na linii Wisły oraz obrona tego frontu aż do nadejścia pomocy sojuszników- taki plan walki był skazanyn na niepowodzenie bo przy takiej ilości jednostek zmechanizowanych logiczne było to, że podczas odwrotu polskie oddziały będą wyprzedzane i okrążane przez niemieckie DZmot., natomiast ściąganie armii polskich za wszelką cenę za Wisłę było również błędem ponieważ bez jakiegokolwiek przeciwuderzenia ze strony polskiej na nacierające wgłąb kraju zagony pancerne wroga, polskie armie ponosiły ogromne straty lub były poprostu eliminowane z walki. Ta wojna miała polegać na szybkich uderzeniach i przeciwudzerzeniach zaskakujących całkowicie swym kierunkiem i impetem natarcia wroga. Jednak prawie żaden z polskich dowódców września tego nie rozumiał. Chlubnym wyjątkiem był gen. Tadeusz Kutrzeba, jednak on nadawał się bardziej do roli sztabowca niż do dowodzenia armią. Jego pomysł na uderzenia na skrzydła niemieckich armii był strzałem w przysłowiową dziesiątkę, i gdyby pozwolono mu na wykonanie takiego manewru od razu, (czyli 3-4 września) współdziałąjąc z armią "Łódź", na głównym kierunku udzerzenia Niemców, mogło to by nawet zmienić bieg kampanii wrześniowej, a przynajmniej spowolnić lub zatrzymać Niemców na ich głównym kierunku natarcia, związać walką znaczne siły nieprzyjaciela, co pozwoliłoby na wycofanie się na linię Wisły polskim oddziałom, które nie byłyby już atakowane przez wroga z taką częstotliwościa i siłą. Polskie wojsko miałoby czas i możliwości do sprawnego przegrupowania i reorganizacji, taki obrót spraw może nawet zmusiłby naszych zachodnich sojuszników do rzeczywistego udzielenia nam pomocy militarnej.

ODPOWIEDZ