Oddziały powietrznodesandowe 1939

Działania polityczno-militarne, bitwy, potyczki, jednostki i dowódcy, biografie, zbrodnie wojenne, wystąpienia polityków, działania wywiadów, plany - pytania i dyskusje.
paweł

Oddziały powietrznodesandowe 1939

Post autor: paweł » pt gru 21, 2007 11:57 pm

Witam !
Spadochroniarze to formacja wojskowa , która zabłysneła na polach bitewnych drugiej wojny światowej . Z równym powodzeniem wykorzystywali ją na szerszą skalę Niemcy { Belgia , Holandia 1940 } , jak Amerykanie i Anglicy { 1944 } .
W 1939 roku najbardziej liczne związki taktyczne tego typu posiadał Związek Radziecki , które zamierzał wykorzystać w " wielkiej rewolucji światowej " poprzez zrzuty na tyłach wojsk państw zachodnich w celach zajęcia ważnych strategicznie mostów , węzłów kolejowych . Było to możliwe i realne , potwierdziły to wielkie manewry pod Kijowem w 1936 roku , kiedy to na oczach zdumionych wojskowych przedstawicieli Anglii , Francji zrzucono prawie 10 000 {?} spadochroniarzy wraz z lekkimi czołgami i działami [ te przewieziono w szybowcach !! ] .
Wiem że we wrześniu 1939 roku Niemcy wykonali pewne niewielkie zrzuty spadochroniarzy { m.in . na Lotnisko w Dęblinie } . Czytałem że posiadaliśmy pewnie zalążki tej formacji . Czy w naszej armii istniały jakieś większe plany co do utworzenia tego rodzaju oddziałów ? jeśli tak to kto je opracowywał ? Czy widzielibyście panowie miejsce dla nich na polach bitewnych września 39 { oczywiście po stronie polskiej } ? jaki był udział wojsk spadochronowych w kampanii wrześniowej ?

evanger

Post autor: evanger » sob gru 22, 2007 12:59 am

Utworzono ośrodek spadochronowy w Bydgoszczy. Miał być utworzony batalion spadochronowy, a docelowo chyba nawet brygada. Co do użycia, to planowano zrzucać niewielkie grupy sabotażowo-dywersyjne w Prusach Wschodnich...

qrak

Post autor: qrak » sob gru 22, 2007 3:02 am

Taaa. Miała być to jednostka bardziej dywersyjna. - chodzi o polskich spadochroniarzy...
Wiem że we wrześniu 1939 roku Niemcy wykonali pewne niewielkie zrzuty spadochroniarzy
We "Wrześniu?" "walczył" 22 Regiment. A jego "walka" polegała na tym, że byli przygotowani na desant na Okęcie. Ino nikt nie bronił Okęcia.

invictus

Post autor: invictus » wt sty 22, 2008 11:38 pm

W Forcie Czerniakowskim w Warszawie jest taka dość spora ekspozycja na temat Polskich jednostek powietrznodesantowych. Pamiętam, że była tam ujęta cała historia tej formacji w Wojsku Polskim i zaczynała się właśnie w latach trzydziestych. Przy ekspozycji jest tam dosyć ciekawie to opisane. Sama jednostka nie była w 1939 roku jeszcze gotowa do użycia ale stała się pierwowzorem Brygady Spadochronowej Sosabowskiego.

Więcej nie pamiętam, fajnie by było jak by ktoś napisał, gdzie można szerzej coś o tym projekcie przeczytać.

Jagmin
Generał
Generał
Posty: 879
Rejestracja: ndz lut 25, 2007 11:58 am

Post autor: Jagmin » śr sty 23, 2008 12:30 am

invictus pisze:W Forcie Czerniakowskim w Warszawie jest taka dość spora ekspozycja na temat Polskich jednostek powietrznodesantowych. Pamiętam, że była tam ujęta cała historia tej formacji w Wojsku Polskim i zaczynała się właśnie w latach trzydziestych. Przy ekspozycji jest tam dosyć ciekawie to opisane. Sama jednostka nie była w 1939 roku jeszcze gotowa do użycia ale stała się pierwowzorem Brygady Spadochronowej Sosabowskiego.

Więcej nie pamiętam, fajnie by było jak by ktoś napisał, gdzie można szerzej coś o tym projekcie przeczytać.
http://1939.pl/forum/viewtopic.php?t=408
Wiem tylko o tej książce, skromny temat, skromna literatura, może nie być już nic więcej.

invictus

Post autor: invictus » śr sty 23, 2008 12:42 am

Jagmin pisze:http://1939.pl/forum/viewtopic.php?t=408
Wiem tylko o tej książce, skromny temat, skromna literatura, może nie być już nic więcej.
No proszę a książka była nawet w zasięgu wzroku.

Tego działu z książkami, poza autorami recenzji to chyba nikt nie czyta. :D :D :D

Jagmin
Generał
Generał
Posty: 879
Rejestracja: ndz lut 25, 2007 11:58 am

Post autor: Jagmin » śr sty 23, 2008 12:51 am

Ja czytam wszystko, albo przynajmniej przeglądam - obowiązki.

adamo

Post autor: adamo » śr sty 23, 2008 5:18 pm

Paweł napisał:
Było to możliwe i realne , potwierdziły to wielkie manewry pod Kijowem w 1936 roku , kiedy to na oczach zdumionych wojskowych przedstawicieli Anglii , Francji zrzucono prawie 10 000 {?} spadochroniarzy wraz z lekkimi czołgami i działami
Te 10 000 to chyba trochę za dużo. O ile mi wiadomo było tylko 1000 spadochroniarzy

MarcinG

Post autor: MarcinG » ndz sty 25, 2009 9:10 pm

W roku 1938 wojsko przystąpiło zdecydowanie do szkolenia skoczków dla potrzeb oddziałów spadochronowych. W dniach od 5 do 12 września tegoż roku w Legionowie odbył się kurs dla wybranych absolwentów ubiegłorocznego szkolenia. Wzięli w nim udział podchorążowie i oficerowie Wojska Polskiego. Nacisk został położony na przygotowanie bojowego desantu, jaki miał się odbyć jesienią 1938 r. podczas manewrów na Wołyniu. Wybrana do szkolenia grupa żołnierzy, składająca się m. in. z saperów, żołnierzy piechoty i łączności, przeszła w Legionowie szkolenie instruktorskie. Program objął: skoki z samolotów, składanie spadochronów oraz zajęcia dotyczące przyszłego działania dywersyjnego. Przeprowadzono 4 godziny wykładów z tej dziedziny i 2 godziny taktyki desantu. Wykonano szereg ćwiczeń na mapie i stole plastycznym.
Ponadto kursanci zostali oblatani na samolotach Focker F VII i RWD-8, wykonując po jednym skoku zwykłym z Fockera i po dwa (zwykły i z pełnym wyposażeniem) z RWD. Było to podyktowane koniecznością przeszkolenia w skokach różnymi metodami oddzielania się od samolotu. Z Fockera skakało się bowiem przez drzwi boczne, z RWD stając na stopniu kadłuba. Na zakończenie kursu wykonano skoki grupowe z Fockera z pełnym wyposażeniem, co było niejako generalną próbą przed przyszłym ćwiczeniem bojowym.
Sam desant podczas manewrów wołyńskich miał być wykonany przy użyciu wypożyczonych z LOT-u dwóch Fockerów F VII na spadochronach ,,Irvin" polskiej produkcji. W desancie wzięło udział 25 skoczków pod dowództwem por. sap. Antoniego Mokrzeckiego. Oddział zorganizowany został w trzy drużyny:

- saperską - dowodzoną przez ppor. Jerzego Sigenfelda wraz z 9 podoficerami z 2. Baonu Saperów,

- piechoty, pod dowództwem ppor. Jerzego Góreckiego plus 8 oficerów i podoficerów,

- sekcję łączności - dowódca: ppor. łącz. Wacław Malinowski wraz z 1 oficerem i 1 podoficerem

Ponadto w skład desantu wchodził lekarz-podchorąży i oficer Oddziału II Sztabu Generalnego.

Jeszcze podczas trwania tego kursu prowadzono próby z desantowaniem broni i sprzętu, jaki mógł być zastosowany dla potrzeb desantu bojowego. Ostatecznie postanowiono uzbroić drużynę piechoty w kbk Mauser wz.29 z zapasem po 120 sztuk amunicji ,,ślepej" i 1 rkm Browning 7,92 mm plus 2 magazynki do niego z amunicja ,,ślepą". Do skoku karabiny przytroczono paskami do ud, z możliwością ich szybkiego odłączenia przed lądowaniem. Reszta grupy i jej dowódca wyposażeni byli jedynie w pistolety Vis wz. 35. Cały oddział posiadał oprócz tego granaty. Saperzy zabrali ze sobą petardy imitujące ładunki wybuchowe, a sekcja łączności specjalistyczny sprzęt. Ze względu na jego ilość i ciężar rozdzielono go między dwóch żołnierzy. I tak dowódca sekcji zabrał radiostację zamocowaną do skoku z tyłu pod spadochronem plecowym. Z przodu pod spadochronem zapasowym zamocowany miał zestaw słuchawkowy, klucz telefoniczny i linkę antenowa. Przy pasie po obu bokach skórzane pokrowce z dwoma gołębiami pocztowymi.
Podoficer sekcji łączności zabrał na plecach pod spadochronem 2 baterie anodowe, pod prawym ramieniem posiadał przyrządy do niszczenia linii telefonicznych, a pod lewym aparat do podsłuchu rozmów telefonicznych. Na brzuchu, pod spadochronem zapasowym przymocowane były 3 ogniwa stałe do radiostacji.
Podczas prób w desancie grupowym okazało się, że samoloty pomieścić mogą jedynie po 10 żołnierzy z pełnym wyposażeniem. Dlatego 5 skoczków wysłano rzutem kolejowym do Łucka, jako rezerwę. Pozostali odlecieli na lotnisko dwoma Fockerami na lotnisko Skniłów pod Lwowem.
Szczegóły desantu zostały uzgodnione już na miejscu, tak samo wybrano miejsce lądowania. Wybrano w tym celu pole otoczone lasami i polanę (lądowisko zapasowe) pod miejscowością Puchany - 10 km na południe od Łucka. Start samolotów z lotniska Skniłów nastąpił w dniu 15 września o godz. 16.30, a o 17.15 samoloty znalazły się nad celem.
Dowódca desantu dla lepszego ukrycia operacji postanowił wykonać skok ,,z marszu" z pułapu 200 metrów, a nie jak planowano z 400 m. Skracało to o połowę czas przebywania w powietrzu i zmniejszało szansę wykrycia skoczków w powietrzu przez obserwatorów z ziemi. Lądowano na zapasowym lądowisku - polanie położonej w pobliżu zasadniczego lądowiska. Wszystko przebiegło sprawnie i niepostrzeżenie.
Desant okazał się całkowitym zaskoczeniem nie tylko dla 30 DP, na niekorzyść której skoczkowie działali, ale także dla kierownictwa manewrów. W rezultacie nakazało ono powtórzyć desant, aby można było obserwować jego przebieg.
Na ziemi, po skoku okazało się, że całkowicie zawiodła łączność - zarówno radiostacja, przy pomocy której nie udało się nawiązać kontaktu z dowództwem własnej armii, jak i gołębie. Te ostatnie po szoku wywołanym lądowaniem nie chciały po wypuszczeniu odlecieć. Oddział po zapadnięciu zmroku przystąpił do wykonywania działań dywersyjnych na niekorzyść 30. DP. Pozorowano zniszczenie mostów drogowych w rejonie Połonka i Góra Połonka oraz odcinków toru kolejowego. Poprzerywano także napotkane linie telefoniczne. Podczas nocnego marszu napotykano różne pododdziały, jednak żaden z nich nie zwrócił uwagi na grupę dywersyjną, której udało się podejść skrycie do polowego lotniska. Świadczy to o braku jakichkolwiek działań przeciwdesantowych. Oddział zameldował się o godzinie 5.00 dnia 16 września 1938 roku w Łucku w kierownictwie ćwiczeń.
Jak wspomniano, zaskoczenie i jego nie dostrzeżenie desantu spowodowało decyzję kierownictwa manewrów o powtórzeniu go w dniu 17 września 1938 roku. Wykonano go o godz.16.45 w rejonie leżącym 9 km na wschód od Klewania. także i tym razem udało się bez strat wykonać wyznaczone zadania, m.in. zniszczyć drewniany most drogowy i uszkodzić betonowy - oba w rejonie Klewania. Powrót do Łucka odbył się na dwóch zdobytych na nieprzyjacielu ciężarówkach.
Wnioski nasuwające się z doświadczeń wyniesionych z tego pierwszego desantu bojowego posłużyły udoskonalaniu metod szkolenia spadochroniarzy dla potrzeb Wojska Polskiego.

Krzychuzokecia

Post autor: Krzychuzokecia » sob mar 28, 2009 4:05 pm

qrak pisze:A jego "walka" polegała na tym, że byli przygotowani na desant na Okęcie. Ino nikt nie bronił Okęcia.
Mały off-topic: na pewno były opl-e, nie wiem jak z załogą "naziemną". Ale z drugiej strony o desancie spadochroniarzy niemieckich też nie słyszałem...

ODPOWIEDZ