Ranking polskich dowódców września 1939r.

Działania polityczno-militarne, bitwy, potyczki, jednostki i dowódcy, biografie, zbrodnie wojenne, wystąpienia polityków, działania wywiadów, plany - pytania i dyskusje.
ODPOWIEDZ
Sir Fargon

Post autor: Sir Fargon » śr lut 06, 2008 10:36 pm

No cóż...To o tych 15 minutach skwapliwie pomijają w gazetach...Nie wiem czy Anders byl żądny sławy (nie spotkalem się nigdzie z taką opinią, co oczywiście nie znaczy że był skromniutkim generałem), ale żołnierzom przed bitwą oświadczył że mają" sławić imię Polski na świecie".

invictus

Post autor: invictus » śr lut 06, 2008 11:30 pm

Prowadzę dzisiaj też dyskusję w temacie "Czy klęska była winą Naczelnego Dowództwa" i tam podobnie jak tutaj inaczej sprawy wyglądają jak zagłębisz się w szczegóły a co innego gdy swoje sądy uzasadniasz ogólnikami.

Jak poczytasz podręczniki do historii Anders jest tam przedstawiany jako wielki generał. Jakiś czas temu trafiłem też na wystawę na jego temat w Muzeum Wojska Polskiego tam też można go było postrzegać jako męża stanu. Swoją legendę stworzył już powojnie jako ten co wyprowadził 100tyś ludzi z ZSRR do Iranu. Mało kto ma świadomość, że gdyby nie ta jego samodzielna decyzja to historia Polski mogła by wyglądać zupełnie inaczej a Lwów nadal by należał do Polski.

Tak już z tą historią jest, że każde pokolenie pisze ją od nowa, a w podręcznikach uczą nas nie historii a mitologii. Jest to taka konieczność mająca cel wychowawczych szczególnie w tak romantycznym narodzie. :)

marlog
Porucznik
Porucznik
Posty: 479
Rejestracja: pt wrz 21, 2007 4:15 pm

Post autor: marlog » pt lut 08, 2008 9:47 pm

czytałem właśnie kilka faktów z życia generała dywizji Wacława Teofila Stachiewicz,oczywiście zaczynam od wykształcenia.
Podczas gdy był w "Polnische Wehrmacht" doszedł do stopnia oficerskiego,by po kryzysie przysięgowym Austryjacy potraktowali jego jak sierżanta.
Teraz mam pytanie czy był zdegradowany czy też stopnie wojskowe nadawane w "Polnische Wehrmacht" nic nie znaczyły????
może ktoś czytał na ten temat???

Hobo

Post autor: Hobo » pt lut 08, 2008 10:50 pm

marlog pisze: Podczas gdy był w "Polnische Wehrmacht" doszedł do stopnia oficerskiego
Gwoli ścisłości: Stachiewicz został oficerem w czasach legionowych, w styczniu 1916 roku.

marlog
Porucznik
Porucznik
Posty: 479
Rejestracja: pt wrz 21, 2007 4:15 pm

Post autor: marlog » pt lut 08, 2008 11:13 pm

Hobo pisze:
marlog pisze:
Gwoli ścisłości: Stachiewicz został oficerem w czasach legionowych, w styczniu 1916 roku.
Istotnie masz rację awansował w legionach ale do Wehrmachtu wkroczył jako oficer.
Stąd pytanie czy oficer legionowy jest wart sierżanta????
Czy też był zdegradowany(?) odmowa przysięgi na "prawowitego" cesarza w czasie wojennym ( urodził się we Lwowie zabór Austryjacki)

kamil13

Post autor: kamil13 » sob cze 14, 2008 10:40 am

We wszystkich komentarzach dziwi mnie jedno...dlaczego tylko raz - o ile dobrze pamiętam- padły nazwiska Kleeberga i Rückemana? Ktoś postulował zerwanie z konwencją PRL-owskich historyków, którzy ubóstwiali dowódców walczących z Niemcami, niejednokrotnie ośmieszali zasłużoną kawalerię, a pomijali skrupulatnie tych, którzy walczyli z bolszewikami. Gdyby zestawić w tabeli wymienionych dowódców, to okazałoby się, że znacząca większość odpowiada konwencji minionego (a niekiedy nadal obecnego) reżimu.

Uważam, że gen. Franciszek Kleeberg i gen. Wilhelm Orlik-Rückeman o wiele bardziej zasłużyli się w czasie wojny obronnej 1939 r. niż niejeden "wspaniały" dowódca, mający do dyspozycji pełnoetatowe związki taktyczne, artylerię i materiały kwatermistrzowskie. To improwizowane oddziały SGO "Polesie" i KOP-u zakończyły regularne walki "polskiego września"........ostatecznie Zgrupowanie gen. Kleeberga nie przegrało żadnej bitwy i potyczki z nieprzyjacielem, podobnie oddziały gen. Orlika-Rückemana.

paweł

Post autor: paweł » sob cze 14, 2008 4:46 pm

Moim zdaniem z tej dwójki zwłaszcza gen. bryg. Wilhelm Orlik-Ruckeman zasługuje na słowa uznania . Jest on trochę zapomnianym bohaterem kampanii wrześniowej . Umiejętność zorganizowania w jedną grupę rozproszonych żołnierzy KOP-u , podjęcia walki z nacierającą Armia Czerwoną w bardzo trudnych warunkach terenowych { Polesie } pomimo ogromnej przewagi przeciwnika i panującego wokół chaosu , budzi moje uznanie . Koronnym dowodem jego kunsztu wojskowo-dowódczego jest zwycięski bój przede wszystkim pod Szackiem { 28 IX } [ Niemal zupełne rozbicie sowieckiej 52 DS ] . Dla mnie nie zrozumiałe i karygodne było potraktowanie póżniej tego człowieka-symbolu walki z Armią Czerwoną który zarówno w oczach Rządu Londyńskiego jak i naczelnego wodza gen. Sikorskiego nie zasługiwał { pomimo licznych próżb } nawet na przyjęcie do wojska !!!! . Z grona " mniejszych " dowódców którzy podjęli walkę z Sowietami warta uwagi jest postawa ppłk. Nikodema Sulika dowódcy pułku KOP " Sarny " za zdecydowany opór na{ miarę swoich możliwości } jaki stawił w pasie rejonu umocnionego " Sarny " a potem za zorganizowany odwrót i połączenie się z Generałem Orliczem-Ruckemanem .
Jeśli chodzi o zachodni teatr działań to mój szacunek budzi postawa Gen . Wiktora Thommee niezłomnego i twardego dowódca obrony Modlina - którego tak wytrwale i dzielnie bronił pomimo zwierzchnictwa antytalentu wojskowego i zwykłego tchórza jakim był niewątpliwie gen. Juliusz Rómmel . Jest on swoistego rodzaju " symbolem " i przykładem jak traktowano po wojnie prawdziwych bohaterów września { gen. Thommee żył i umarł w niesłychanej nędzy i zapomnieniu , a o Rómmlu niemal wierszyki układano !! . :evil: }.

kamil13

Post autor: kamil13 » sob cze 14, 2008 9:14 pm

Ja bym jednak tak nie podchodził do GO KOP-u.
1. Jednostki Korpusu Pogranicza należały do najbardziej elitarnych jednostek w IIRzeczpospolitej.
2. w czasie marszu najwięcej spustoszenia w szeregach KOP-u wyrządziły dezercje (obawa o los rodzin), zmęczenie (ciągłe marsze, naloty, utrata - ba a nawet brak taboru).
Niech nikt nie zrozumnie mnie źle, ale łatwiej jest dowodzić elitarną grupą niż zlepkiem pododdziałów o róznej wartości bojowej (w przypadku Dywizji Brzoza- wartość bojowa równa była zeru).
W rzeczywistości jednak gen. Ruckemann podlegał gen. Kleebergowi, wchodząc teoretycznie w skład jego Zgrupowania. Obu dowódców traktował bym na względnej równości....
Co do gen. Thomme to jedyną rzecz jaką mogę mu zarzucić - wg. mnie poważną - to postawa w trakcie walk nad Bzurą.

Awatar użytkownika
Horus
Pułkownik
Pułkownik
Posty: 799
Rejestracja: pn lut 11, 2008 11:11 pm

Post autor: Horus » sob cze 14, 2008 9:31 pm

A czy general Thomme byl swiadom wydarzen? Dopiero co zebral rozbita armie i jakos ja scalil. Gdyby otrzymal taki rozkaz, napewno wspomóglby natarcie nad Bzura.

LESZEK

Post autor: LESZEK » sob cze 14, 2008 9:51 pm

Gen. Ruckeman odpowiada za to, że KOP dał się "zaskoczyć" 17 wrzesnia. Polecam Grzelaka "Szack- Wytyczno 1939". Bagatelizowanie koncentracji sowieckiej przy granicach z Polską nie można okreslić inaczej niz "skandal". Potem, w toku walk nieco się zrehabilitował.

Dowódcami "z głową", wiedzącymi dlaczego noszą pagony generalskie, byli z pewnością:
- gen. Franciszek Kleeberg
- gen. Antoni Szylling
- gen. Tadeusz Kutrzeba
- gen. Tadeusz Piskor
- gen. Kazimierz Sosnkowski
- gen. Zygmunt Podhorski
- gen. Jan Sadowski-Jagmin
- gen. Wincenty Kowalski
- gen. Walerian Czuma
- gen. Ludwik Kmicic-Skrzyński
...i jeszcze paru by się znalazło ( Mond, Kustroń, Knoll-Kownacki, Zulauf, Boruta-Spiechowicz, Alter, Wład ). Co prawda żaden z nich nie ustrzegł się jakichś błędów, ale ten się nie myli, co nic nie robi. Który z nich powinien znależć się na czele listy? Trudno powiedzieć. Działali w nader różnych warunkach...Każdy się sprawdził i dał z siebie wszystko.

Należy też pamiętać o tych, co niestety generałami nie byli, jak np. Maczek czy Werobej i inni.

ODPOWIEDZ