Jakim dowódcą był Marszałek Śmigły?

Działania polityczno-militarne, bitwy, potyczki, jednostki i dowódcy, biografie, zbrodnie wojenne, wystąpienia polityków, działania wywiadów, plany - pytania i dyskusje.

Jakim dowódcą był Marszałek Śmigły?

1. Bardzo dobrym
4
13%
2. Dobrym
11
37%
3. Słabym
15
50%
 
Liczba głosów: 30

Woj

Post autor: Woj » pt sty 02, 2009 2:44 pm

ASZ pisze:Rożnica była tylko w tym ze Antoniusz uciekł w objęcia Kleopatry a marsz.E.Śmigły-Rydz chciał być jak najszybciej we Francji, tylko nie wiem po co.
Żeby dalej walczyć. Tak trudno to zrozumieć? :roll:

P.S.: Nawiasem mówiąc w związku z powyższym w podanym zestawieniu Rydz nokautuje Antoniusza. :wink:

ASZ

Post autor: ASZ » pt sty 02, 2009 4:41 pm

Woj pisze:
ASZ pisze:Rożnica była tylko w tym ze Antoniusz uciekł w objęcia Kleopatry a marsz.E.Śmigły-Rydz chciał być jak najszybciej we Francji, tylko nie wiem po co.
Żeby dalej walczyć. Tak trudno to zrozumieć? :roll:

P.S.: Nawiasem mówiąc w związku z powyższym w podanym zestawieniu Rydz nokautuje Antoniusza. :wink:
Moim zdaniem chyba po to aby dalej uprawiać politykę. Jak się dowodzi/walczy zapomniał po śmierci marsz.Józefa Piłsudskiego
A swoja droga to nawet gdyby dotarł do Francji, to pewnie znalazł by się w areszcie domowym. Byłoby to prawdopodobnie podyktowane potrzeba chronienia go. Nalezy brać pod uwagę rozgoryczenie tysięcy żołnierzy wszystkich stopni, którzy znaleźli się tam a walczyli przedtem w Polsce. Do momentu przegranej Francji w 1940 roku,Francuzi i Anglicy wyśmiewali sie wówczas z nas jako żołnierzy.

Woj

Post autor: Woj » pt sty 02, 2009 4:51 pm

ASZ pisze:Moim zdaniem chyba po to aby dalej uprawiać politykę. Jak się dowodzi/walczy zapomniał po śmierci marsz.Józefa Piłsudskiego
Może tez i dla polityki - ostatecznie był wyznaczony na następcę prezydenta Mościckiego.
Co zaś od umiejętności/nieumiejętności dowodzenia czy walki to jakieś uzasadnienie by się przydało. :wink:
ASZ pisze:A swoja droga to nawet gdyby dotarł do Francji, to pewnie znalazł by się w areszcie domowym.
Znów - być może. Ale to wiemy teraz - i nie możemy tej wiedzy przenosić na 17 IX 39 r. Co wiecej - znalazłwszy się we Francji byłby jednak naturalnie predysponowany do odgrywania nadal aktywnej roli. Sikorszczykom nie tak łatwo by było przechwycić władzę i rozpętac nagonkę na dawną ekipę - mimo oczywistego rozgoryczenia Polaków.

ASZ

Post autor: ASZ » pt sty 02, 2009 5:18 pm

Do postu Woja
Bertold Brecht po rozruchach w Berlinie, gdy władza komunistyczna powiedział ze jest rozgoryczona postawa społeczeństwa, powiedział ze powinna sobie zmienić społeczeństwo.
Marszałek E.Śmigły-Rydz powinien był sobie tez zmienić sobie armie, bo bila się źle i szybko przegrała kampanie wrześniowa. Z nowa armia mógł dalej walczyć u boku Aliantów.

Awatar użytkownika
Lwowiak
Kapral
Kapral
Posty: 62
Rejestracja: ndz lis 30, 2008 1:10 pm

Post autor: Lwowiak » pt sty 02, 2009 5:41 pm

Przede wszystkim marsz. E. Smigły Rydz w Paryżu mógł uprzejmie zapytać czy ci szlachetni panowie uważają , że dobrze wypełnili swoje obowiązki wynikające ze znanych układów . Ponieważ jednak panowie ci mieli jednak chyba właściwy przegląd sytuacji w kontekście swoich dokonań to znaleźli sobie Sikorskiego ,który pytań nie zadawał .

Nie ma co mówić o areszcie. Właśnie obecność tam dowódców wyższego szczebla , tych którzy dowodzili w Polsce pokazywałaby , że walka jest kontynuowana . A jak trwa wojna to nie ma czasu na rozgoryczenie . To tylko działalność tych sikorszczyków przez podburzanie ludzi przeciw rządowi i dowódcom miała wywołać takie zbędne dyskusje dla odwrócenia uwagi .

Wieńczysław Nieszczególny

Post autor: Wieńczysław Nieszczególny » sob sty 03, 2009 12:51 am

Szanowni Panowie.
Jest to mój pierwszy post na tym szacownym Forum i mniemam, że nie ostatni – wobec czego witam Was i mam nadzieję, że z moja mikra wiedza w czymś pomoże, jak również będę miał zaszczyt od Kolegów się czegoś nauczyć, za co z góry jak najserdeczniej dziękuję.

Pozwolę sobie i ja dorzucić skromne trzy grosze do sprawy owego przekroczenia granicy przez Śmigłego, za co potępiany jest dość powszechnie , a co więcej : Rydzowi niektórzy stawiali zarzut o popełnienie przestępstwa określonego w art. 43 § 1 kodeksu karnego wojskowego – czyli dezercji.

Sytuacja, jaka zaistniała 17.09 1939 jest Panom doskonale znana i nie widzę konieczności jej referowania. Istotnym w niniejszym zagadnieniu jest stwierdzenie, czy Śmigły faktycznie uciekł, zdezerterował, czy zaistniały inne czynniki.
Pozwolę sobie zacytować fragment wspomnień premiera Składkowskiego opublikowanych w paryskiej ,,Kulturze’’ nr 5/48 pod tytułem ,,Prace i czynności rządu polskiego we wrześniu 1939’’
(…) Przy przejściu granicy węgierskiej będziemy niezwłocznie internowani, podczas gdy Rumuni są naszymi aliantami, mającymi zobowiązania wobec nas jasno określone. Obowiązani są oni w razie wkroczenia Sowietów do Polski wejść do wojny i zmobilizować swą armię, która przechodzi razem z Wojskiem Polskim pod dowództwo marsz. Śmigłego, celem wspólnej walki z Sowietami. Postanawiamy zwolnić Rumunów od obowiązku walki z Sowietami, którego na pewno nie wykonają w sytuacji obecnej, natomiast jako sojusznicy żądamy od nich przepuszczenia Rządu, Naczelnego Dowództwa i Wojska Polskiego przez Rumunię, w celu udania się do sprzymierzonej Francji i dalszego prowadzenia wojny za pomocą utworzonej tam armii polskiej’’
Była to konkluzja konferencji z godz. 11.00 w której uczestniczyli Śmigły, Beck i Składkowski. Jej wyniki przekazano Panu Prezydentowi.
Co więcej, po wzajemnych konsultacjach, rumuński odpowiednik Becka miał obiecać, że Rumuni zgodzą się na nieoficjalny przejazd Prezydenta i Rządu RP , a ,, z marsz. Śmigłym, Naczelnym Dowództwem i wojskiem będą pewne trudności formalne, ale wszyscy będą mogli przejechać do Francji’’
Tyle Składkowski. Beck w dostępnych mi materiałach o sprawie wypowiada się dość oględnie, ale nieodzownym będzie przytoczyć list dobrego znajomego Śmigłego – Karola Wędziagolskiego, ogłoszony we wspomnianej ,,Kulturze’’ nr 153/154 z 1960 r. który podaje, że początkowo Marszałek planował dołączyć do zgrupowania Sosnkowskiego bijącego się pod Lwowem. Na ile było to realne – nie jest najważniejsze – niemniej jednak pragnę zaznaczyć, że wola walki u Śmigłego była. Decyzję swą zmienił wieczorem oświadczając Wendziagolskiemu, że sprawa jest nieaktualna, gdyż Beck oświadczył, że z królem Karolem rumuńskim zostało uzgodnione, że oddziały Wojska Polskiego, którym uda się przekroczyć granicę przejdą z bronią do Konstancy, gdzie będą załadowane na statki.
Gdy okazało się, że strona rumuńska nie dotrzymała przyrzeczenia danego Beckowi…..ale oddajmy głos Wędziakolskiemu : ,, gdy na dworcu w Czerniowcach wieczorem podano pociąg dla Prezydenta, Naczelnego Wodza i Rządu, kilku ministrów zbliżyło się do Marszałka, już wsiadającego do wagonu, by go pożegnać. Stałem tuż za Marszałkiem, gdy on zwrócił się do ministra Becka i ostrym głosem, zbliżonym do stłumionego krzyku powiedział : <<Pan>> i nie podając ręki Beckowi wszedł do wagonu’’

ASZ

Post autor: ASZ » sob sty 03, 2009 1:03 pm

Bardzo ciekawy post Wieńczysława Nieszczególnego.
Rzuca on pewne światło na umysłowość naczelnego dowódcy , która jawi sie jako osoba:
- niesamowicie łatwowierna
- zdezorientowana
- spanikowana
Traktaty w historii zawsze się łamało i trzeba być na to przygotowany. Oprócz tego nikt się nie spieszy z pomocą państwo którego opór został (w mniemaniu aliantów) bardzo szybko złamany. Pouczający jest tu przykład Gruzji w 2007 roku.

Woj

Post autor: Woj » sob sty 03, 2009 4:43 pm

ASZ pisze:Bardzo ciekawy post Wieńczysława Nieszczególnego.
Rzuca on pewne światło na umysłowość naczelnego dowódcy , która jawi sie jako osoba:
- niesamowicie łatwowierna
- zdezorientowana
- spanikowana
Nie wiem jakie masz wykształcenie - ale do psychologii się nie bierz! :lol:
ASZ pisze: Traktaty w historii zawsze się łamało i trzeba być na to przygotowany.
Bardzo słuszna zasada. Czekam na szczegóły z odniesieniem do ówczesnej sytuacji. :wink:
ASZ pisze: Oprócz tego nikt się nie spieszy z pomocą państwo którego opór został (w mniemaniu aliantów) bardzo szybko złamany. Pouczający jest tu przykład Gruzji w 2007 roku.
Bardzo użyteczny przykład. Szczególnie pouczający dla Rydza w 1939 r. :)

ASZ

Post autor: ASZ » sob sty 03, 2009 6:07 pm

wallenrod.69 pisze:W Polsce zawsze ceniono bardziej czyny heroiczne zakończone śmiercią bohatera, niż pragmatyczne kontynuowanie wątku przez tegoż.

Śmigły-Rydz jest tego chyba najlepszym przykładem. Decydując się na walkę zbrojną z III Rzeszą chyba nikt z naczelnych władz wojskowych nie miał wątpliwości jak ta konfrontacja się zakończy, gdy Polacy zostaną zmuszeni prowadzć walkę bez udziału aliantów. Po prostu głośno się o tym nie mówiło.
Jednoznacznych ocen raczej doszukać się będzie trudno. Dzień 17.IX. przesądził o podjęciu zdecydowanych kroków. Jako żołnierz chwalebnie byłoby zginąć za przegraną sprawę. Takich przykładów mamy sporo w naszej historii. Lecz niech ktoś znajdzie mi przykład, że ktokolwiek myślał o Polsce wtedy jako o przegranej sprawie. Walka miała trwać nadal!
Jako Naczelny Wódz, Śmigły-Rydz miał obowiązek zorganizować walkę od nowa. Lecz ktoś inny wyprzedził go w tych zamiarach...
Po przeczytaniu tego postu pomyślałem sobie ze:
- gen.Dab-Biernacki po fatalnym dowodzeniu A.Prusy dostał dowodzenie GA Północ. W tej roli znowu się nie spisał.
- załóżmy ze marsz.E.Śmigły-Rydz po przegranej kampanii w 1939 roku znalazł sie we Francji i obejmuje dowodzenie. Obawiam się ze byłoby to samo co w przypadku Dab-Biernackiego. Nie sprostał by skomplikowanej sytuacji, po przegranej kampanii. Za dużo osób miało by do niego pretensje. Obydwaj, Dab-Biernacki i Rydz-Śmigły, mieli wspólna cechę w 1939 roku - byli po prostu wypaleni . Alianci marszałka by wiec po prostu usunęli i wprowadzili kogoś kto nie byl odpowiedzialny za przegrana.
Trzeba pamiętać ze do przegranej Francji w 1940 roku naśmiewano się wowczas z nas za klęskę wrześniowa.

ASZ

Post autor: ASZ » sob sty 03, 2009 6:37 pm

Do ostatniego postu Woja.
Jestem zmuszony dodać coś o sobie:
Wykształcenie mam wyższe techniczne (absolwent Politechniki Krakowskiej).
Tak sie złożyło ze 1 rok spędziłem w wojsku a dokładnie:
- 1/2 roku w Szkole Wojsk Pancernych w Poznaniu
- 1/2 roku na praktyce w 11 DPanc w Żaganiu.
Po odbyciu służby otrzymałem stopień podporucznika rezerwy i z ulga wróciłem do cywila. Zajmowałem się i zajmuje nadal konstrukcja i uruchamianiem narzędzi i podzespołów przeważnie dla przemysłu motoryzacyjnego.
W mojej pracy ważne są następujące rzeczy:
- bezwzględna uczciwość w kontaktach międzyludzkich.
- w kontaktach z klientami należy być również uczciwym ale ogromnie czujnym wobec tego się słyszy. Kazdy walczy przecież o dobro swojej firmy. Widać tu zdumiewające podobieństwo w kontaktach międzypaństwowych. Po prostu każdy bronił i broni swojej firmy- państwa. Jakos nie bardzo nam to wyszło w 1939 roku.

ODPOWIEDZ