Polityka obronna ĆSR a racja stanu II RP (1938-1939)

Działania polityczno-militarne, bitwy, potyczki, jednostki i dowódcy, biografie, zbrodnie wojenne, wystąpienia polityków, działania wywiadów, plany - pytania i dyskusje.
rocky

Post autor: rocky » wt lip 22, 2008 8:52 pm

wallenrod.69 pisze: Nawet Litwa potrafiła powołać pod broń trzy roczniki rezerwistów i postawć całe siły zbrojne w stan gotowości...
Z Litwą to jest troche inaczej. Litwa w swym obszarze miała coś co nazywało się kraj Kłajpedzki. Swoją drogą to była tam ludność mieszana niemiecko - litewska. Po pierwszej wojnie światowej na początku miało to być coś na wzór Wolnego Miasta Gdańska, z tym że zarzadzanego przez Francuzów przychylnych Polakom. Niemcy sami doszli do wniosku, ze łatwiej będzie odebrac Kłajpedę Litwinom niż Lidze Narodów. Więc woleli żeby Kłajpedę przejęli Litwini.
W 1938 roku gdy zaczynały się zamieszki w Czechosłowacji to rząd litewski spodziewał się że w kolejności może byc kwestia portu Kłajpedzkiego. Dodatkowo postawieni w stan alarmowy granicznych formacji ZSSR też wpływało niepokojąco na rząd litewski.

Czy Francja albo Anglia przeprowadziły w dobie Monachium u siebie mobilizację?

zuraw1965

Post autor: zuraw1965 » wt lip 22, 2008 9:05 pm

rocky pisze:
zuraw1965 pisze:Pytanie czy mogliśmy powstrzymać Hitlera "ratując" Czechów uważam za rozważania science-fiction.
Jedynym rozsądnym wyjściem w roku 1938 było zajęcie Zaolzia.
Nie należy patrzeć na ten fakt z dystansu kilkudziesięciu lat, a le tamtego punktu widzenia.
Kolego nie do końca rozumiesz tą kwestię, albo ja Ciebie nie zrozumiałem. Jeśli nasze stosunki z Czechami byłyby na innym poziomie, o co zabiegaliśmy w latach trzydziestych pomimo utraty Zaolzia to pewnie byłyby one uwieńczone sojuszem militarnym. Mając wspólny sojusz militarny zarówno Czesi jak i Polacy byliby już innym przeciwnikiem dla Hitlera. W 1938 roku Hitler grał w głownej mierze na blefie. Nie był tak silny żeby zaatakować zbrojnie Polski. Teraz popatrz na sytuację i mapę. Nie sądzę, żeby Hitler wysunął żadania wobec Czechosłowacji mającej sojusz militarny z Polską. A nawet gdyby spróbował zagrać na blefie to Polacy jako sumienny sojusznik stawiają armię pod broń. Czy na pewno Hitler atakuje w 1938 roku oba kraje. Musiałby by byc idiotą. W 1938 roku Wermacht nie był armią mogącą zaatakowac jednocześnie Czechosłowację i Polskę.
Posunę się dalej w rozważaniach. Hitler atakuje Czrchosłowację. Czesi bronią się na swoich liniach, my spokojnie bronimy zachodniej granicy, ruszamy na Gdańsk i Prusy. A ZSSR jest też za słabe w tym momencie żeby ruszyć na nas ze wschodu. Czy to jest science-fiction? Nie. Tylko na to potrzeba było dalekowzroczności Benesa. wystarczyłoby, zeby dogadał się z nami w latach trzydziestych. Dajmy na to jeszcze 1936 roku. Już w roku 1938 było na to za późno. Tak Hitler wykończył oba kraje pojedyńczo. Najpierw Czechosłowację a później zajął się Polską. Tylko, żeby zająć Polskę wykorzystał tereny Czechosłowacji i jej broń.
zuraw1965 pisze: Mało kto wierzył wtedy w mozliwość wybuchu wojny, tak więc działania Polski zmierzające do odzyskania zagrabionych wcześniej terenów były w pełni uzasadnione.
Tutaj nie mogę się zgodzić, że mało kto wierzył w wybuch wojny. Wszyscy na około się zbroili i nawet my bralismy udział w tych zbrojeniach. Każdy się spodziewał wojny, tylko np my zakładaliśmy że wybuchnie w 1940-41 roku.
zuraw1965 pisze: Przy tej okazji chciałbym sprostować kolejne nieporozumienie.
Nie wiem dlaczego mówi się tutaj o mniejszosści Polskiej w Czechosłowacji - problemem była potężna rzesza, a w wielu miejscach przeważająca liczebnie ludność Polska, którą oderwano siłą od Macierzy
Kolego na terenie Zaolzia Polacy stanowili ogromną większość ludności. Jednak Zaolzie było wtedy w granicach Czechosłowacji. Tym samym ludność polska Zaolzia stanowiła mniejszość polską w Czechosłowacji. Takie są normy prawne. Tu nie ma nad czym dyskutować.
Co do ostatniej kwestii to uciekło mi najważniejsze - oczywiście, że w granicach Czechosłowacji ludność polska stanoiwiła mniejszość, ale problemem spornym było Zaolzie, na terenie którego Polacy stanowili w wielu rejonach zdecydowaną większość :-)
Określeniem scince-fiction nazywam rozaważania na temat mozliwego sojuszu polsko-czeskiego w dowolnym okresie przed wybuchem II WŚ.
Po pierwsze nie widzę jakiejkolwiek woli strony czeskiej w budowaniu takiego sojuszu - już w 1927 roku Benesz określał Polskę mianem "Bałkanów północy" i deklarował utrzymanie dystansu do Polski, z kolei Masaryk w 1930 roku zauważył, że przeszkodą w ułożeniu stosunków z Polską jest jej wrogie nastawienie do ZSRR, które stanowi zagrożenie dla pokoju europejskiego.
W ogóle sympatie prorosyjskie i na swój sposób ignorancka polityka wobec Niemiec władz czeskich dają tylko dowód na to, że zbliżenie polityczne nie było możliwe.
Poza tym sojusz polsko-czeski bez wsparcia Francji i Anglii, które jakby nie było "sprzedały" w imię pokoju Czechosłowację wydaje mi się mocno naciągany.
Dalsza kwestia to zaszłości historyczne- nie będę już wspominał napaści czeskiej na Polskę, której efektem było oderwanie Zaolzia, ale przypomnę o blokowaniu dostaw broni i zaopatrzenia z Francji, które szły dla wojsk Piłsudskiego zaangazowanego już wtedy w konflikt na wschodzie (to był gwóźdź do trumny Zaolzia).
Nie wspomnę już o negatywnym nastawieniu do powstań śląskich czy też wspieraniu organizacji ukraińskich występujących przeciw Polsce.

rocky

Post autor: rocky » wt lip 22, 2008 9:28 pm

zuraw1965 pisze: Określeniem scince-fiction nazywam rozaważania na temat mozliwego sojuszu polsko-czeskiego w dowolnym okresie przed wybuchem II WŚ.
My chcieliśmy pomimo tych ich zachowań bo przynajmniej w tej kwestii patrzyliśmy w tym aspekcie dalej niż oni. Gdyby oni chcieli to kto wie... Bynajmniej nie nazwę tego scince - fiction.

Awatar użytkownika
Horus
Pułkownik
Pułkownik
Posty: 799
Rejestracja: pn lut 11, 2008 11:11 pm

Post autor: Horus » wt lip 22, 2008 9:29 pm

zuraw1965 pisze:
Horus pisze:
zuraw1965 pisze: Przy tej okazji chciałbym sprostować kolejne nieporozumienie.
Nie wiem dlaczego mówi się tutaj o mniejszosści Polskiej w Czechosłowacji - problemem była potężna rzesza, a w wielu miejscach przeważająca liczebnie ludność Polska, którą oderwano siłą od Macierzy
Polacy "sila oderwani od macierzy", zyli, mieszkali w jednym panstwie-Austrio-Wegrzech. Pewnego dnia obudzili sie w Czechoslowacji. Ja bym nie mówil o oderwaniu od macierzy. Mialem przyjemnosc poznac naszych rodaków z Keczkemet (Wegry). Podobno osiedlili sie w tej miejscowosci w 1910. Czy oni tez zostali oderwani sila od macierzy,kiedy pewnego poranka okazalo sie ze zeby odwiedzic rodzine w Myszkowie (o ile pamietam), musza przekroczyc dwie granice? Przyznam ze w tej kwestii nie mam jeszcze wyrobionego zdania.
Przepraszam najmocniej, ale nie rozumiem o czym piszesz :-)
Polacy mieszkający na Śląsku cieszyńskim nie obudzili się w Czechosłowacji tylko w Polsce !
Więcej, oni sobie tę niepodległą Polskę sami wywalczyli i ustanowili niepodległe władze - przecież Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego, która powstała w październiku 1918 roku, nie licząc narzuconej przez zaborców Rady Regencyjnej, to pierwszy formalny rząd odradzającej się Rzeczypospolitej !
Tak więc reasumując, nasi rodacy z Keczkemet mogą mówić o swoistym pechu związanym z przewrotną historią rozpadu CK Austro-Węgier, ale Polacy, którzy wywalczyli sobie niepodległość, a w wyniku zdradzieckiej napaści Czechów na Polskę w 1919 roku zostali siłą wcieleni w do innego państwa, mogą mówić i otwarcie mówią o oderwaniu od Macierzy.
Myslalem ze piszesz o polakach w calej Czechoslowacjii.

wallenrod.69

Post autor: wallenrod.69 » pt lip 25, 2008 8:59 pm

rocky pisze:
wallenrod.69 pisze: Nawet Litwa potrafiła powołać pod broń trzy roczniki rezerwistów i postawć całe siły zbrojne w stan gotowości...
Z Litwą to jest troche inaczej.[...] Dodatkowo postawieni w stan alarmowy granicznych formacji ZSSR też wpływało niepokojąco na rząd litewski.

Czy Francja albo Anglia przeprowadziły w dobie Monachium u siebie mobilizację?
Właściwie to chodziło mi o to, co sam stwierdziłeś w przypadku Litwy. Beck się nie niepokoił mimo że Polska dostała coś na wzór ostrzeżenia, nie Litwa... Podziałał jedynie uspakajająco na Rydza-Śmigłego. Fakt, postawienie armii pod broń, nawet częściowe kosztowało by troszkę, a tu zbrojenia i prem. Kwiatkowski twardo trzymał kasę z rezerwy...

Odnośnie mobilizowania, to powoływano roczniki rezerwistów do jednostek czynnych, nie ogłoszono mobilizacji powszechnej, bo to już by zakrawało na otwarty konflikt. Częściowa mobilizacja sił zbrojnych jest częścią presji dyplomatycznych, stosowaną do tej pory w podobnych kryzysach. Jest to swoisty prestiż każdego chcącego sie liczyć na arenie międzynarodowej (i w danym momencie) państwa. My z tego prestiżu nie skorzystaliśmy... Zrobiły to: Anglia, Francja, Włochy, ZSRR, oczywiście CSR i Niemcy. Z bezpośrednio niezainteresowanych to: Belgia, Holandia, Litwa.

rocky

Post autor: rocky » sob lip 26, 2008 2:22 pm

Nie do końca rozumiem co masz na myśli pisząc o prestiżu z którego nie skorzystaliśmy.
Litwa tak jak wspomniałem miała w swoich granicach kraj Kłajpedzki zamieszkały w większości przez ludność pochodzenia niemieckiego. Kiedy zaczęły się zamieszki w Czechosłowacji to mogła się obawiać o to, że kolejne roszczenia Hitlera będą wobec niej. Należy pamiętać, że graniczyła z Prusami Wschodnimi.
Włochy to nie bardzo kojarzę, żeby przeprowadziły w 1938 roku częściową mobilizację.
Niemcy. Przeprowadziły mobilizację bo przecież otwarcie mówiły o najechaniu Czechosłowacji w obronie mieszkańców Sudetenlandu. Mobilizacja była potwierdzeniem ich gróźb pod adresem Czechosłowacji.
Czechosłowacja przeprowadziła mobilizację 23 września 1938 roku, gdyż groził jej atak ze strony Niemiec. Zamieszki rozpoczęły się znacznie wcześniej u nich a pomimo to tak późno postanowili przeprowadzić mobilizację.
Francja i Anglia ogłosiły częściową mobilizacje 26 września, gdyż miał być zaatakowany ich sojusznik czyli Czechosłowacja. Zresztą ogłoszenie mobilizacji a jej przeprowadzenie to dwie inne kwestie. We wrześniu 1939 roku też ogłosiły mobilizację.
ZSSR postawił w stan alarmowy nadgraniczne okręgi. Nie kojarzę żeby przeprowadzał on mobilizację. Ich armia na stopie pokojowej była bardzo liczna i na tym etapie nie potrzebował przeprowadzenia mobilizacji.
Belgia i Holandia to małe kraje mające nieliczne armie na stopie pokojowej. Nie bardzo kojarzę żeby przeprowadzały one mobilizację w 1938 roku. Należy pamiętać, że np. Holandia na stopie pokojowej utrzymywała 4 dywizje piechoty i brygadę kawalerii. Na pewno mobilizacja w tych krajach rozpoczęła się we wrześniu 1939 roku.
Polska kraj biedny i podnoszący się po latach poprzednich, który na stopie pokojowej utrzymywał:
30 dp,
11 bkaw. ,
1 b.panc.-mot.
Czy Niemcy lub Czesi we wrześniu 1938 roku nam grozili lub wysuwali wobec nas jakieś żądania? Nie. Wręcz przeciwnie, Niemcy z nami chcieli iść na Wschód. Czy któreś z wymienionych państw było naszym sojusznikiem, że automatycznie po przeprowadzeniu u nich mobilizacji powinniśmy ją przeprowadzić u siebie? Nie.
Jedynym, który ograniczył się do ostrej notatki był ZSSR. Należy pamiętać, że budowę fortyfikacji na wschodzie przerwano dopiero na wiosnę 1939 roku. Większość polskiej armii stacjonowała na stałe na wschodnim terenie, gdyż od lat to stamtąd się spodziewano zagrożenia. A zagrożenia w 1938 roku ze strony ZSSR nie było. Była tylko próba postraszenia. Pisałem o tym w postach powyżej.
Więc co by nam dało przeprowadzenie częściowej mobilizacji. Zwiększyłoby nasz prestiż. Nie.
Czy nie przeprowadzenie mobilizacji zmniejszyło nasz prestiż? Nie.
W tamtym momencie i tamtej sytuacji byłyby to tylko niepotrzebne wydatki. Uzyskaliśmy w danym momencie co chcieliśmy bez przeprowadzania mobilizacji więc nie było takiej potrzeby.

wallenrod.69

Post autor: wallenrod.69 » ndz lip 27, 2008 12:09 am

rocky pisze:Nie do końca rozumiem co masz na myśli pisząc o prestiżu z którego nie skorzystaliśmy.


ZSSR postawił w stan alarmowy nadgraniczne okręgi. Nie kojarzę żeby przeprowadzał on mobilizację.
[...] A zagrożenia w 1938 roku ze strony ZSSR nie było. Była tylko próba postraszenia.

Więc co by nam dało przeprowadzenie częściowej mobilizacji. Zwiększyłoby nasz prestiż. Nie.
Czy nie przeprowadzenie mobilizacji zmniejszyło nasz prestiż? Nie.
ZSRR w dniu 21.IX.1938r. podjęło na szerszą skalę (niż w innych państwach) mobilizacje rezerwistów do związków taktycznych rozwijanych w zachodnich rejonach, planując przydział po 8.000 ludzi na jedną dywizję. Ześrodkowanie wojsk zakończono między 23 (ostzeżenie wobec Polski)) a 25 września. Od 27 września podjęto przygotowania wojenne na pozostałym obszarze kraju, przygotowując tym samym podstawy do wystawienia drugiego rzutu operacyjnego.
Flota Bałtycka w tym czasie została skierowana na otwarte morze i operowała z dala od bazy w Kronsztadzie do zakończenia kryzysu...
Czy w tej sytuacji trudno było przewidzieć przeciwko komu było to skierowane ? Jeśli w zasadzie przeciwko Niemcom, to w jaki sposób Armia Czerwona mogła wejść w styczność z Wehrmachtem...?

Jeśli dla ZSRR prestiżem było postawienie w stan gotowości wojska z uwagi na sojusz z CSR, to Polska uznając to za bluff z podobnych kroków (kontrargument polityczny) nie skorzystała - czyli zrezygnowała z prestiżu państwa chcącego się liczyć na arenie politycznej w trakcie kryzysu, kierując niejako swoją sprawę w rozgrywce dwustronnej jedynie z CSR...

Takie działanie, niejako wymusił na Polsce obowiązujący układ sojuszniczy z Francją i nieagresji z ZSRR. Nasze podobne stanowisko co Niemieckie wobec CSR, otwarcie zredukowaliśmy do koniecznego minimum - czyli do Zaolzia.
Postawa Polski była postrzegana jako wyczekująca, gdyż Beck w ten sposób próbował nie odkrywać do końca "swoich kart" wobec państw zaangażowanych po stronie CSR (ewentualny zwrot przeciw Niemcom), robiąc jednocześnie "dobrą minę" wobec Hitlera ("do złej gry" jaką była próba oddzielenia sprawy sudeckiej i zaolziańskiej)...
Sądzę, że z Zaolzia nie zrezygnowalibyśmy, nawet w przypadku konieczności zwrotu przeciwko Niemcom. Polską racją stanu było odzyskanie tego obszaru, bez względu na okoliczności w jakich byśmy musieli to zrobić... I chyba to można nazwać "mistrzowskim posunięciem" Becka w tym "pokerze"...

Więc jako państwo "pośrednio" zaangażowane, nie podjeliśmy prestiżowych kroków wobec ogólnoeuropejskiego kryzysu sudeckiego, mimo że zagrożenie militarne ze wschodu było rzeczywiste... Trafność oceny politycznej niewykonalności tego zagrożenia, okazała się w końcu sukcesem Becka. Lecz ryzyko które zbagatelizował, było jednak duże...

PS:
Celowo pominąłem w tym poście mobilizację pozostałych państw europejskich, bo w gruncie rzeczy nie ma to istotnego wpływu na przebieg (i ryzyko) odzyskania Zaolzia przez Polskę. Wcześniej zarysowałem sprawę pobieżnie, bo chodziło jedynie o podkreślenie bierności Polski.

rocky

Post autor: rocky » ndz lip 27, 2008 8:12 pm

W kwestii ZSSR to słyszałem o flocie ale o takich dużych przygotowaniach, no cóż człowiek uczy się cały czas.
Postawmy sobie pytanie czemu ZSSR nie zaatakował? Nie biorę tu pod uwagę czystek w armii czerwonej o których wtedy aż tak dużo nie wiedziano. Mamy 1938 rok. Z jednej strony Hitler a z drugiej Stalin.
Stalin szykował armię czerwoną do pochodu na Europę, jednak wiedział, że przez Polskę, która od lat przygotowywała się do odparcia ataku jego armii (budowane fortyfikacje, przeszkody naturalne, rozlokowanie armii na wschodzie, czy plan operacyjny wchód), nie przejdzie tak łatwo. A za Polską były Niemcy Hitlera.
Hitler od początku mówił o przestrzeni życiowej na wschodzie i zagrożeniu ze strony komunizmu. Dla niego ZSSR był naturalnym wrogiem. Przecież nie krył tego i otwarcie o tym wspominał (także w swoich książkach). Cofnijmy się dwa lata wstecz. Następuje podpisanie Paktu Antykominternowskiego w 1936 roku przez Niemcy i Japonię. W 1937 roku dołączają do niego Włochy i dziesięć innych krajów. Oficjalnie celem paktu była obrona przeciw ekspansji komunizmu, jednak w rzeczywistości był to pakt przeciwko Sowietom. Według Hitlera kluczowym elementem paktu było wciągnięcie do niego Polski. Hitler chciał zaatakować Sowietów. Do tego potrzebne były mu bazy wypadowe z Polski i jej armia. Cokolwiek by nie mówić to Hitler był nadal pod wrażeniem zwycięstwa Polski na Sowietami w 1920 roku i uznawał Polaków jako bitnych i pewnych żołnierzy. Oczekiwał, że Polska wystawi 3,5 milionową armię zorganizowaną w 100 dywizji. W rzeczywistości to moglibyśmy wystawić około 2,5 miliona żołnierzy. Oczywiście gdybyśmy mieli dla nich broń.
Według planów niemieckich, żeby pokonać w szybkim tempie 170 dywizji radzieckich w 1939 roku siły paktu potrzebowałyby 600 dywizji. Zarówno stratedzy niemieccy jak i Hitler mieli świadomość wiedzieli, że Niemcy bez Polski i jej armii nie mają wystarczających sił na szybkie pokonanie ZSSR. Dodatkowym atutem było uznanie dla wartości bojowej polskiej armii. Hitler bardzo wysoko oceniał nasze zdolności. Według Hitlera bylibyśmy drugim po Niemczech filarem ataku z zachodu na ZSSR, a z drugiej strony byłaby Japonia. Pamiętajmy, że wielkie Włochy wykazały się w Etiopii. W skład grupy atakującej ZSSR miało wejść 600 dywizji: 220 Niemcy, 200 Japonia, 100 Polska i 80 pozostali sygnatariusze paktu. Wstępne namowy Niemiec na wspólne ruszenie przeciw ZSSR rozpoczęły się w 1937 roku. Przybrały one na sile w październiku 1938 roku (więc po zajęciu Zaolzia) i trwały do stycznia 1939 roku. Do tego momentu Polska dla Niemiec była przyszłym i bardzo upragnionym sojusznikiem. Hitler dosyć pochlebnie wypowiadał się o nas i nadal wierzył, że uda mu się nas przekonać do wspólnego ruszenia na wschód.
Polityka polska dotąd opierała się na balansowaniu pomiędzy dwoma sąsiadami. Dopiero w 1939 roku wybraliśmy innego sojusznika – Anglię i Francję. Podpisaliśmy 31 marca 1939 roku gwarancje poparcia wojskowego z tymi krajami jako wstęp do podpisania formalnego aktu obronnego. Do marca opieraliśmy się pokusom Niemiec. Zaniepokojony Stalin zaproponował w marcu zwrot w celu zbliżenia Niemiec i ZSSR. Niemcy byli zaskoczeni tą propozycją. Poirytowany zachowaniem Polski i odmawianiem udziału w wyprawie na wschód Hitler postanowił dogadać się ze Stalinem. Psuło mu to szyki, gdyż nie mógł tak szybko jak myślał zaatakować ZSSR bez Polski, a żeby go zaatakować musiał mieć bazy wypadowe w Polsce. Więc rozwścieczony na niemożliwość realizacji swoich planów postanowił się dogadać ze Stalinem i zniszczyć Polskę. Zniszczyć z całą bezwzględnością Polskę, jako karę za niechęć współpracy i niemożliwość realizacji planów kanclerza. Zajęcie Polski dawało wspólną granicę z ZSSR. Wspólna granica z ZSSR to bazy wypadowe po ropę i przestrzeń życiową na wschodzie.
11 kwietnia Hitler podpisał plan inwazji na Polskę, a tydzień później wypowiedział układ o nieagresji z Polską i wypowiedział listę swoich roszczeń wobec naszego kraju. Stalin był szczęśliwy, gdyż wiedział, że jego zachodnia granica jest bezpieczna a on może się zająć walką na Dalekim Wschodzie z Japończykami.
Dalej jak się potoczyła historia to wszyscy wiemy. Może warto dodać, że to dzięki Polsce Hitler musiał walczyć na dwa fronty i ciągle brakowało mu wsparcia armii polskiej i naszego przemysłu.
Teraz wróćmy do 1938 roku. Hitler nas nie zaatakuje, bo wtedy był jeszcze za słaby na atak na Polskę i Czechosłowację jednocześnie. W pewien sposób przymknął oko na nasze zajęcie Zaolzia. Cel uświęca środki. Dla Hitlera celem było ZSSR. Więc nadal namawia nas na wspólną wyprawę i wzmaga to po Monachium.
Czy zaatakowałby nas w takiej sytuacji Stalin. On nie był idiotą. Same dobre gesty ze strony Hitlera wobec Polski. Wszystko aby zyskać potężnego sojusznika w wyprawie przeciw ZSSR. I co w takiej sytuacji atakuje nas Stalin. Pomijam to, że nie był gotowy w 1938 roku na to, nawet w 1941 roku też armia czerwona nie była gotowa do ataku na zachód Europy. W Polsce to inwazja na zasadzie noża w plecy i walki głównie z KOP-em. I tak te polskie oddziały, które podjęły walkę dobrze sowietom dołożyły. Pomijam nie przygotowanie armii czerwonej. Stalin nie był idiotą. Gdyby zaatakował Polskę w 1938 roku to sam wepchnąłby nas w objęcia Hitlera. Powiedzmy sami się bronimy jakiś czas. Gdybyśmy potrzebowali pomocy to Niemcy podesłaliby najpierw amunicję, broń, a później dywizje. Stalin o tym wiedział i nie popełniłby błędu wepchnięcia Polski w objęcia Hitlera. W 1938 roku Stalin mógł pomachać nam świstkiem papieru i porobić sobie mobilizację.
Beck też o tym wiedział. Czy w tej sytuacji oprócz kosztów cokolwiek dałby nam mobilizacja. Nie bardzo nadal rozumiem stwierdzenia o utraconym prestiżu. Czy ZSSR pomimo mobilizacji uzyskał większy prestiż? Nie. Czy my byśmy uzyskali większy prestiż, gdybyśmy przeprowadzili częściową mobilizację. Nie. W tamtym czasie uzyskaliśmy to co chcieliśmy bez przeprowadzania mobilizacji.

wallenrod.69

Post autor: wallenrod.69 » ndz lip 27, 2008 11:53 pm

Prestiż... Jedno określenie a tyle zamieszania... :roll: Nigdzie nie mówiłem o utraconym prestiżu w wyniku takich czy innych kroków podjętych w grze o Zaolzie. Jest mowa o celowym nie skorzystaniu, lub rezygnacji (z działań) w celu tymczasowego nie angażowania się po żadnej ze stron. Prestiż, to oczywiście postrzeganie danego kraju (Polski) przez inne (pozytywnie czy negatywnie nastawione) państwa. Mogliśmy zyskać większy, gdybyśmy od razu opowiedzieli się po stronie Zachodu i obligatoryjnie ZSRR, a utracić go w oczach Niemiec. Oraz na odwrót, gdybyśmy skierowali wojska dodatkowo na wschód, zwiększył by się nasz prestiż w oczach Niemiec. Może uznali by to jako akt przyjaźni...
My postanowiliśmy czekać...Czy utraciliśmy prestiż jako państwo - NIE, bo nie opowiedzieliśmy się po żadnej ze stron... Czy państwa zachodu utraciły swój prestiż po Monachium - TAK. Bo ugięły się jako mocarstwa pilnujące ładu wersalskiego przed Niemcami, przeciwko którym ten ład był wprowadzony...Czy ZSRR utracił swój prestiż (w oczach CSR) mimo że przeprowadził największą mobilizację po Niemczech - NIE, bo zganił wszystko na bierność Francji...
Więc żeby już nie wałkować dłużej: niczego nie mogliśmy stracić czy zyskać co mogło mieć wpływ na postrzeganie naszego kraju (czyli prestiż Polski), bo oficjalnie nie chcieliśmy uczestniczyć w kryzysie sudeckim. Nas interesowało tylko Zaolzie i na tym polu swój prestiż (respekt władz CSR przed rozwiązaniem militarnym problemu Zaolzia przez Polskę) okazaliśmy wobec chwiejnych władz CSR...

Mam nadzieję, że udało mi się wystarczająco wyjaśnić co miałem na myśli... Uuufff. Koniec :lol:

Wracając do pozostałej części Twojego postu, mogę jedynie dodać, że Anglia i Francja udzilając gwarancji Polsce w 1939r.., podjęły próbę powrotu do polityki mocarstwowej (czyli stanowczych kroków), by w ten sposób niejako ratować swój prestiż utracony rok wcześniej...

rocky

Post autor: rocky » pn lip 28, 2008 12:50 pm

Polemika z inteligentnymi ludźmi to sama przyjemnośc.
Człowiek uczy się całe życie to kolejna zaleta forum. :D

ODPOWIEDZ