Pomoc sojuszników
Wybrali wojnę.
Cała przedwojenna polityka umacniała zwykłego obywatela o niewyobrażalnej wręcz potędze Polski,hasła propagandowe w stylu nie oddamy ni guzika czy silni zwarci i gotowi niosły jasny przekaz,że nie pójdziemy drogą Czeską.Jeżeli do tego sosu dodać poparcie polityczne obozu rządzącego nikt nie myślał,że można przegrać,nie wspominając o szumnych deklaracjach ze strony Angli i Francji o wszelkiej pomocy z wojskową na czele.Jeżeli politycy i wojskowi tak przedstawili sytuację to po prostu nie mieli innego wyjścia jak podjąć walkę,nawet z góry przesądzoną.Nie mogli tak z dnia na dzień odwrócić kota ogonem.Pozostaje jeszcze skojarzenie z udaną wojną polsko-bolszewicką,którą wygraliśmy z przeciwnikiem trudnym i podstepnym.Naczelne Dowództwo wierzyło,że i tym razem się uda.Niestety przeciwnik był o wiele silniejszy i miał sojusznika równie silnego co w efekcie dało tak tragiczne dla Nas rezultaty.Oba starcia dzieliło tylko kilkanaście lat,ale było to wystarczająco dużo aby rzucić Polskę na kolana.
Bardzo trafna uwaga ! Jeśli przyjmiemy (a chyba możemy znając zapędy Hitlera oczywiście post factum), że ktokolwiek zdawał sobie sprawę, iż konflikt będzie co najmniej europejski to taka decyzja ( o umiędzynarodowieniu) świadczy o politycznym geniuszu ( o militarnych geniuszach nie wspominam z litości)qrak pisze:Dokładnie. Sukcesem walk wrześniowych było umiędzynarodowienie konfliktu Polska - Rzesza (pomijam wkroczenie ZSRR bo tego rządzący się nie spodziewali i nei mieli takiej opcji w planach).
Oczywiscie, że możliwa była obrona granic, z głęboką jednak korektą. Należało przede wszystkim wydostać armie Poznan i Pomorze z kotła w którym sie znalazły jeszcze przed rozpoczęciem wojny. Te dwie jednostki były bezcenne. Ich właściwe użycie w czasie Kampanii Polskiej mogło mieć rostrzygające znaczenie.ASZ pisze:Taka koncepcje przedstawiali nam Francuzi aby sie od razu oprzeć na linii Narwi-Bugu, Wisły i Sanu. Osobiście uważam to za nonsens bo :grzesio555 pisze:Nasunęła mi sie jeszcze jedna refleksja związana z oceną "rzetelności" deklaracji pomocy sprzymierzeńców: Polska podjęła obronę od początku praktycznie na całej długości granic, czyżby rządzący obawiali się, iż oparcie się od razu na rozsądnej rubieży (czyli wycofanie się i skrócenie frontu) skutkować będzie kolejnym kompromisem aliantów z Hitlerem (kolejne Monachium) ?
- nie można oddawać darmo pól terytorium
- w walkach obronnych zyskujemy na czasie i osłabiamy przeciwnika
- rozpoznajemy kierunki uderzenia i taktykę przeciwnika
- uwarunkowania polityczne odgrywają tez ogromna role
Taka taktykę kilku linii obronnych zastosował Hannibal pod Zama i mało co a by wygrał.
Obrona każdego skrawka ziemi nie ma sensu. Rozstawienie wojsk należało dostosować też do warunków terenowych i zasad taktyki wojennej. Z kolei Niemcy nie mogli sobie pozwolić na tzw. "wojnę ograniczoną". Musieli rozbić Polską Armię. Co w sumie do spółki z RKKA im sie udało.
Zreszta szeroki temat.
Re: Wybrali wojnę.
Kto wierzył , że się z Niemcami uda? Proszę o nazwiska tych wojskowych i źródło tychże wieści.Van Vorden pisze:.Pozostaje jeszcze skojarzenie z udaną wojną polsko-bolszewicką,którą wygraliśmy z przeciwnikiem trudnym i podstepnym.Naczelne Dowództwo wierzyło,że i tym razem się uda..
Myślę, że wielu wojskowych wierzyło w zwycięstwo, inaczej chyba bardzo trudno iść na wojnę. Pamiętam taki cytat z filmu pana porucznika zawodowego do porucznika rezerwisty:"my wybraliśmy sie na tą wojnę żeby zwyciężyć, wy by cało wynieść głowę".
Na porażkę nałożyło wiele niekorzystnych przyczyn.
My oceniamy to z perspektywy czasu i skutków. To pozornie nam ułatwia ocenę ,jednak w wielu wypadkach równie skutecznie utrudnia.
Na porażkę nałożyło wiele niekorzystnych przyczyn.
My oceniamy to z perspektywy czasu i skutków. To pozornie nam ułatwia ocenę ,jednak w wielu wypadkach równie skutecznie utrudnia.
Jeśli polscy dowódcy spodziewali się, że ich sojusznicy nie są przygotowani do walki z Hitlerem to dlaczego podjęli działania zbrojne? Wiedzieli przecież, że potrzebują po pierwsze jeszcze około trzech lat na pełne zmodernizowanie armii i przygotowanie się do obrony. Z tego punktu widzenia należałoby chyba zagrać trochę inaczej... Odnośnie traktowania Polaków i ich wysiłku zbrojnego to alianci zrezygnowali z walki podczas konferencji w Abeville, a ich największym "sukcesem" było zdobycie 20 km w terenie. Doprawdy wielki sukces na froncie. Anglia i Francja nie zamierzały walczyć, liczyły że samym swym poparciem Polski odstraszą Hitlera, ale jak wszyscy wiemy to nie wystarczyło.
Do postu Czeslawa
Zawsze trzeba zakładać ze sojusznicy przynajmniej na początku nie pomogła.
Podam dwa przykłady:
- Pierwszy to sowiecka agresja na Finlandię w 1940 roku. Finlandia została sama a pomimo to stawiła zdumiewająco skuteczny opór Stalinowi. Gdy walki zaczęły się przedłużać, zaczęto myśleć nad pomocą, napływali ochotnicy najpierw ze Szwecji a później miała być przetransportowana Brygada Podhalańska i dalsze oddziały
- Drugi to konflikt w Gruzji w 2008 roku. Mimo mojej sympatii dla Gruzinów powiem ze fatalnie to rozegrali militarnie. Mogli bowiem po odcięciu tunelu, którym dopływały posiłki rosyjskie, praktycznie unicestwić to co stacjonowało w Osetii. Gdyby nie udało się zablokować tunelu (np. akcja dywersyjna) ,nie należało podejmując działań militarnych. Zachód uratował Gruzję dyplomatycznie ale nikt nie chciał się zaangażować militarnie.
Podsumowując : każdy lubi pomagać tym , którzy się potrafią przynajmniej na początku skutecznie obronić i w dodatku są słabsi. Nikt nie lubi nadstawiać głowy za nieprzygotowanych. W 1939 roku należało podjąć walkę ale trzeba było być tak przygotowanym jak Finlandia a nie jak niestety Gruzja. Gdyby Niemcy utknęli w Polsce to Stalin pewnie by czekał aż obie strony dalej wykrwawia, a Zachód zaczął by dosyłać pomoc materialna, później ochotników a na końcu zdecydowałby się na interwencje aby np. zając Nadrenię z której musiał się kilka lat temu wycofać. Byc może decyzja o nie angażowaniu sie w 1939 roku w Polsce wynikała z meldunków o błyskawicznych postępach Niemców w Polsce. Po co się mieli angażować jak za chwile mieliby caly zwycięski Wermacht przeciwko sobie ?
Zawsze trzeba zakładać ze sojusznicy przynajmniej na początku nie pomogła.
Podam dwa przykłady:
- Pierwszy to sowiecka agresja na Finlandię w 1940 roku. Finlandia została sama a pomimo to stawiła zdumiewająco skuteczny opór Stalinowi. Gdy walki zaczęły się przedłużać, zaczęto myśleć nad pomocą, napływali ochotnicy najpierw ze Szwecji a później miała być przetransportowana Brygada Podhalańska i dalsze oddziały
- Drugi to konflikt w Gruzji w 2008 roku. Mimo mojej sympatii dla Gruzinów powiem ze fatalnie to rozegrali militarnie. Mogli bowiem po odcięciu tunelu, którym dopływały posiłki rosyjskie, praktycznie unicestwić to co stacjonowało w Osetii. Gdyby nie udało się zablokować tunelu (np. akcja dywersyjna) ,nie należało podejmując działań militarnych. Zachód uratował Gruzję dyplomatycznie ale nikt nie chciał się zaangażować militarnie.
Podsumowując : każdy lubi pomagać tym , którzy się potrafią przynajmniej na początku skutecznie obronić i w dodatku są słabsi. Nikt nie lubi nadstawiać głowy za nieprzygotowanych. W 1939 roku należało podjąć walkę ale trzeba było być tak przygotowanym jak Finlandia a nie jak niestety Gruzja. Gdyby Niemcy utknęli w Polsce to Stalin pewnie by czekał aż obie strony dalej wykrwawia, a Zachód zaczął by dosyłać pomoc materialna, później ochotników a na końcu zdecydowałby się na interwencje aby np. zając Nadrenię z której musiał się kilka lat temu wycofać. Byc może decyzja o nie angażowaniu sie w 1939 roku w Polsce wynikała z meldunków o błyskawicznych postępach Niemców w Polsce. Po co się mieli angażować jak za chwile mieliby caly zwycięski Wermacht przeciwko sobie ?
No i dobrze niech będzie 1939/1940. Żałuje tylko ze na miejscu Rydza- Smiglego nie był marsz.Manerheim. Gdyby natomiast na miejscu Mannheima był Rydz-Śmigły to pewnie ZSRR pokonałby Finlandię, pomimo rozpaczliwej obrony w 2 tygodnie. Prawdopodobnie marsz.Rydz-Smigly próbowałby bronic za wszelka cenę Petsamo na północy a tymczasem Rosjanie przeszliby przez przesmyk Karelski i zdobyli Helsinki.marlog pisze:konflikt zbrojny pomiędzy Finlandią a ZSRR, był w okresie od 30 listopada 1939 r. do 13 marca 1940.ASZ pisze:
- Pierwszy to sowiecka agresja na Finlandię w 1940 roku.
Porównujesz amatora z wykształcenia artysty z zawodu Marszałka zASZ pisze:
No i dobrze niech będzie 1939/1940. Żałuje tylko ze na miejscu Rydza- Śmigłego nie był marsz.Mannerheim.
wykształconym carskim oficerem...
To tak jakbyś Janka- muzykanta jako dyrygenta Narodowej Filharmonii postawił- bo ma talent...