Zmarnowane pieniądze...
Na miły Bóg, jak to jakich?
Przecież bardzo intensywnie działała Liga Morska i Kolonialna. Przecież mieliśmy już nawet gotowy pododdział ustrojony w tropikalne mundury. Przecież nasz rząd wpierw próbował rozmawiać z Francuzami o Madagaskarze, a potem kombinował, aby oderwać Kurytybę od Argentyny. Przecież pozostały z tamtego czasu jeszcze piosenki: ,,więc pojadę do Afryki tam kolonię mam" itd.
Po co polskiej flocie potrzebne były transportowce, skoro miała ona działać tylko na Bałtyku, a wybrzeża morskiego mieliśmy ledwie skrawek?
Przecież bardzo intensywnie działała Liga Morska i Kolonialna. Przecież mieliśmy już nawet gotowy pododdział ustrojony w tropikalne mundury. Przecież nasz rząd wpierw próbował rozmawiać z Francuzami o Madagaskarze, a potem kombinował, aby oderwać Kurytybę od Argentyny. Przecież pozostały z tamtego czasu jeszcze piosenki: ,,więc pojadę do Afryki tam kolonię mam" itd.
Po co polskiej flocie potrzebne były transportowce, skoro miała ona działać tylko na Bałtyku, a wybrzeża morskiego mieliśmy ledwie skrawek?
Przyznać trzeba, że z Kurytybą to robiono to dosyć sprytnie, po prostu tam, na mało zagospodarowanym w owym czasie obszarze Argentyny, ogniskując emigrację za chlebem. Kalkulowano, że przy odpowiedniej ilości polskiej ludności uda się w pewnym momencie Kurytybę oderwać od Argentyny. Ale chyba ktoś nas sypnął i władze argentyńskie praktycznie zamknęły drzwi dla polskich emigrantów, starając się istniejących rozproszyć. I na tym się nasza kolonialna przygoda skończyła.
Coś tam wiesz, ale za mało. A Kurytyba jest w Brazylii, nie w Argentynie.Waldemar Rekść pisze:Przyznać trzeba, że z Kurytybą to robiono to dosyć sprytnie, po prostu tam, na mało zagospodarowanym w owym czasie obszarze Argentyny, ogniskując emigrację za chlebem. Kalkulowano, że przy odpowiedniej ilości polskiej ludności uda się w pewnym momencie Kurytybę oderwać od Argentyny. Ale chyba ktoś nas sypnął i władze argentyńskie praktycznie zamknęły drzwi dla polskich emigrantów, starając się istniejących rozproszyć. I na tym się nasza kolonialna przygoda skończyła.
Sorry, ale mam za sobą trzy nieprzespane noce. Oczywiście, że chodziło o Brazylię, ale te poczynania, o których piszę były faktem i kiedyś przynajmniej trochę można było na ten temat znaleźć w literaturze. Faktem jest, że sanatorom roiła się mocarstwowa Polska z koloniami. Ja tego bynajmniej nie potępiam (sam bym tak chciał), tylko nie wolno się do takich rzeczy zabierać jak dziecko. A tak...bawili się Polską, aż się to skończyło tym, że ja utraciłem połowę Rodziny i cały prawie tysiącletni Jej dorobek.
Zaś po kaplicy grobowej mojej Rodziny na Rossie dziś nawet nie ma śladu.
Zaś po kaplicy grobowej mojej Rodziny na Rossie dziś nawet nie ma śladu.
Chyba obwiniasz nie tych, co trzeba...
Wiem, że te tematy podgrzewają każdą dyskusję, niemniej chciałbym, żebyśmy wrócili do meritum.
Nb. nie jestem apologetą sanacji ( stąd też ten temat m.in. ) - na trzeźwo szukam innych mozliwości. Ale tak bezwzględnie pluć nie można - oni nie bawili się Polską. Po 20-tu latach "grzebania" w temacie widzę więcej pozytywów niż negatywów.
Wiem, że te tematy podgrzewają każdą dyskusję, niemniej chciałbym, żebyśmy wrócili do meritum.
Nb. nie jestem apologetą sanacji ( stąd też ten temat m.in. ) - na trzeźwo szukam innych mozliwości. Ale tak bezwzględnie pluć nie można - oni nie bawili się Polską. Po 20-tu latach "grzebania" w temacie widzę więcej pozytywów niż negatywów.
Jako młody chłopiec czytałem o tym w ,,Morzu" i było tam nawet zdjęcie pododdziału w tropikalnych mundurach z charakterystycznymi tropikalnymi hełmami.
Trzeba by poszukać w archiwach sprzed jakichś czterdziestu kilku lat, a ja nie mam na to czasu.
Zapewniam, że ta informacja nie jest jakąś moją fantazją.
Trzeba by poszukać w archiwach sprzed jakichś czterdziestu kilku lat, a ja nie mam na to czasu.
Zapewniam, że ta informacja nie jest jakąś moją fantazją.