Horus pisze:
A zresztą dlaczego jedno miasto ma decydować o tym czy jest się w stanie wojny z napastnikiem czy nie? Grodno, słyszeliście o takim mieście? Wpuściło czerwonoarmistów, czy walczyło z nimi? Chyba że to się nie liczy, za krótko i bez "symbolu". Walki KOP też bez znaczenia?
Tu nie chodzi o to, że walka o miasto decyduje czy wojna jest czy jej nie ma. Skończcie z tą śmieszną naiwnością i brakiem zrozumienia ówczesnych realiów. Chodzi o wydanie sowietom tak dużej bitwy, której przed światem nie ukryją. Walki KOP czy o Grodno były skutecznie przez bolszewię ukrywane i mało kto o tym wiedział, nawet w Polsce. Nie odejmując bohaterstwa jej uczestnikom były poprostu małe i krótkotrwałe. Lwów to duże miasto, o którego obronie mówiło się w ówczesnym radio. To miasto z dużą ilością nieźle wyposażonego WP. W okolicach znajdowały się inne polskie oddziały. Była szansa na wydanie dużej bitwy, w aspekcie militarnym wcale nie przegranej ( przykład Kocka ). Polityczne korzyści były by nie do ocenienia. Znajacym historię nie muszę tłumaczyć jakie, nieznajacym niczego się nie wytłumaczy.
Na marginesie. NW wydał rozkaz, żeby z sowietami nie walczyć. Pomijając jego intencje ( bo dobrymi intencjami to piekło jest wybrukowane ), to jak nazywamy obce wojska, które wkraczają na teren sąsiedniego państwa strzelając, zabijając, aresztując itp.? Agresor?
Jak sie postepuje wobec agresora? Nie znano może bolszewickich metod?
Jak by nie tłumaczyć Śmigłego, to ten nieszczęsny rozkaz nie daje się usprawiedliwić. Swego czasu Piłsudski rzekł do Śmigłego (1919 ): "Wam kury szczać prowadzać, a nie brać się za politykę".
Nieszczęsny rozkaz w równej mierze obciąża i Śmigłego i Mościckiego ( w końcu głowa państwa ).