karabin przeciwpancerny

Artyleria, lotnictwo, broń strzelecka, pojazdy, kawaleria, marynarka wojenna, fortyfikacje - czyli wszystko o sprzęcie, ekwipunku i broni wszystkich stron wojny. Organizacja i struktura wojsk.
ODPOWIEDZ
qrak

Post autor: qrak » wt mar 18, 2008 1:58 am

invictus pisze: Nie wymagała żadnego większego zaplecza logistycznego. (lufy, pociski i silny żołnierz).
Raczej i He - Man wypompowałby się dźwigając skrzynkę z trzema lufami.
Potrzebna była logistyka (zapewne biedka plutonu)

invictus

Post autor: invictus » wt mar 18, 2008 2:46 am

qrak pisze:Potrzebna była logistyka (zapewne biedka plutonu)
Właśnie taką logistykę miałem na myśli. W sytuacji awaryjnej kiedy zabrakło by nawet małego wozu, pluton piechoty na pewno poradził by sobie z transportem 3 luf.

wallenrod.69

Post autor: wallenrod.69 » wt mar 18, 2008 4:31 pm

Na początku lat dziewięćdziesiątych, rozmawiałem o kb Ur-35 z byłym uczestnikiem walk wrześniowych z 14pp, 4DP. Był podoficerem zawodowym, a że za kampanię dostał z Londynu Order VM, to myślę że jego relacje były wiarygodne. Mianowicie o zapasowych lufach powiedział, że były przewożone na wozie gospodarczym kompanii razem z karabinami Ur, z których i tak nie było okazji postrzelać, bo nie było do czego (!). Jeśli chodzi o strzelców wyborowych, to byli wyznaczani do ich obsługi i gdyby zaszła potrzeba, zdawali swoje kbk-i na ten wóz i pobierali Ur-y. Cieszę się, jeśli mogłem pomóc cokolwiek wyjaśnić w tej sprawie.

Awatar użytkownika
Horus
Pułkownik
Pułkownik
Posty: 799
Rejestracja: pn lut 11, 2008 11:11 pm

Post autor: Horus » wt mar 18, 2008 5:02 pm

Invictus, mysle ze jednak nauka taktyki uzycia Ur. bylaby bardzo przydatna. Nie mowie tu o strzelcach, lecz o kadrze dowodczej ktora jednak mogla byc lepiej poinstruowana o mozliwosciach broni i warunkach jej uzycia. Ur. byl na wyposazeniu plutonu, a czy byl plan zeby wszyskie Ury z batalionu zebrac w jedna grupe, tam gdzie zeczywiscie mogly zostac uzyte z wieksza efektywnoscia. prawda ze kazdy mogl z Ura strzelac bez przygotowani. Prawda jest tez ze kazdy pilot mysliwca mogl podjac walke powietrzna. Ale zobacz, czy gdyby mysliwcy (nasi) byli taktycznie przygotowani do walki z szybszymi maszynami przeciwnika, na pewno mogliby zadac wiecej strat. A tak na poczatek atakowali od tylu z przewaga wysokosci, jednak niemieckie bombowce mogly sie od "jedenastek" oderwac. Dopiero w trakcie kampani wypracowano metode ataku od czola, co z reguly doprowadzalo do rozbicia szyku. Jak widzisz przygotowanie taktyczne jest istotne, takze przy uzyciu specjalistycznego karabinu(Ur.).

wallenrod.69

Post autor: wallenrod.69 » wt mar 18, 2008 5:52 pm

Horus pisze:Invictus, mysle ze jednak nauka taktyki uzycia Ur. bylaby bardzo przydatna. Nie mowie tu o strzelcach, lecz o kadrze dowodczej ktora jednak mogla byc lepiej poinstruowana o mozliwosciach broni i warunkach jej uzycia. Ur. byl na wyposazeniu plutonu, a czy byl plan zeby wszyskie Ury z batalionu zebrac w jedna grupe...
Coś tu jest nie tak z Waszymi nowatorskimi poglądami na temat przydziału broni specjalnej, jakim był kb Ur wz.35. Była to broń przeciwpancerna kompanii piechoty, przydzielona po 3 egz. na kompanię! Jeśli chodzi o pluton, to o przydziale broni wsparcia decyduje DOWÓDCA kompanii, poprzez wydanie rozkazu SZEFOWI kompanii, a który to szef wydaje broń z magazynu broni kompanii(!). Żeby to zrozumieć, to trzeba odbyć zasadniczą służbę wojskową, a myślę że w tej kwestii nie zmieniło się wiele od 1939r. Nie ma magazynu broni plutonu, bo najmniejszym pododdziałem taktycznym wojska, jest KOMPANIA !

Awatar użytkownika
Horus
Pułkownik
Pułkownik
Posty: 799
Rejestracja: pn lut 11, 2008 11:11 pm

Post autor: Horus » wt mar 18, 2008 6:26 pm

Faktycznie, pomylka. Postaram sie juz uwazac.
Wallenrod, naprawde pocisk Ura zmienial sie w gaz? Podobno przy trafieniu w cel dzieki niewialkiemu kalibrowi i duzej predkosci poczatkowej, pocisk razgrzewal sie do ilus tam stopni( naprawde nie pamietam do ilu) i w ten sposob przebijal pancerz razac zaloge we wnatrz pojazdu. Tak wiec jezeli niemcy chcieliby lepiej oslonic swoje wozy blacha, musieliby te blache umocowac nie na, ale przed pancerzem.

wallenrod.69

Post autor: wallenrod.69 » wt mar 18, 2008 7:23 pm

Dokładnie tak jak powiedziłeś, przed pancerzem. Nawet prostrzy sposób to ogniwa gąsienic, jak pod koniec wojny. Pocisk uderzając w taką przeszkodę, oddał by większość swojej energii kinetycznej nie powodując uszkodzeń pancerza lub jedynie zrobiłby małe wgłębienie. Z tym gazem to prawda, ulegał najpierw deformacji, przez co "korek" był większej średnicy a następnie siła z jaką następowało uderzenie powodowała jego wyparowanie. Korek po przejęciu energii pocisku wpadał do środka czołgu.

invictus

Post autor: invictus » wt mar 18, 2008 7:48 pm

wallenrod.69 pisze: Coś tu jest nie tak z Waszymi nowatorskimi poglądami na temat przydziału broni specjalnej, jakim był kb Ur wz.35. Była to broń przeciwpancerna kompanii piechoty, przydzielona po 3 egz. na kompanię! Jeśli chodzi o pluton, to o przydziale broni wsparcia decyduje DOWÓDCA kompanii, poprzez wydanie rozkazu SZEFOWI kompanii, a który to szef wydaje broń z magazynu broni kompanii(!). Żeby to zrozumieć, to trzeba odbyć zasadniczą służbę wojskową, a myślę że w tej kwestii nie zmieniło się wiele od 1939r. Nie ma magazynu broni plutonu, bo najmniejszym pododdziałem taktycznym wojska, jest KOMPANIA !
Przyznaję się nieco sobie uprościliśmy sprawę. Jednak musisz sam przyznać, że w warunkach bojowych a na pewno jeśli chodzi o walki odwrotowe w kampanii wrześniowej z tym wydawaniem, hierarchią itp. bardzo szybko się wszystko posypało.

Regulaminy swoje, życie swoje. Wiec szeregowy mógł sobie pośpiewać "kuchnie polowe diabli wiedzą gdzie..." :)

Jagmin
Generał
Generał
Posty: 879
Rejestracja: ndz lut 25, 2007 11:58 am

Post autor: Jagmin » wt mar 18, 2008 8:08 pm

Kiedyś Wołoszański lansował pogląd, że Ury winno się grupować na wyższym szczeblu w swego rodzaju odwody przeciwpancerne, kierowane w newralgiczne punkty. Super - wyobraźmy sobie pięćdziesięciu strzelców zaczajonych w zasadzce, którzy ze stu metrów oddają salwę i powstrzymują natarcie korpusu pancernego.
Wspomniany Pawłowski wygłosił dość prowokacyjny pogląd, iż Ur miał dodać otuchy i podnieść morale żołnierzy na szczeblu kompanii, uświadamiająć im, że nie są bezbronni wobec czołgów. Na pierwszy rzut oka brzmi to trochę dziwnie, ale dużo w tym racji.
Ur mógł wspomóc opartą na boforsach obronę ppanc, mógł podnieść wartość bojową kompanii (i jej morale oczywiście), ale nie był bronią samodzielną - był typową bronią wspomagającą, którą należało w granicach rozsądku rozproszyć, a nie tworzyć z niej samodzielne formacje.

Z tą zamianą pocisku w gaz to bzdura. Rozrzewał się, ale bez przesady. Pocisk z Ur-a uderzał w pancerz i różnie to było dalej. Czasami przebijał go i jeżeli przebicie było "higieniczne" to niewiele się działo, mógł kogoś zranić lub zabić trafiając bezpośrednio lub rykoszetując wewnątrz pojazdu (przebicie pojazdu na wylot mało realne), czasami przebiciu towarzyszyła garść stalowych "drzazg", co było już niebezpieczne. Bywało, że nie przebijał pancerza, ale działał trochę jak pocisk przeciwpancerny burzący odbijając po wewnętrznej stronie pancerza jego odłamki, które czyniły wewnątrz spustoszenie. Nie wiem na ile duża była szansa, aby coś wewnątrz zapalił - chyba niewielka.
Często w literaturze pojawia się się opis wybicia przez pocisk "korka", który czyni zniszczenie większe niż sam pocisk - rozumiem, iż oznaczałoby to wyrwanie kawałka pancerza wielkości np 5zł albo dna szklanki, ale bardziej wierzę w odpryski albo kilka czy kilkanaście kawałków.
Ogólnie bardzo wiele zależy od właściwości stali - czy była twarda i krucha czy miękka, ale elastyczna - to oczywiście daleko idące spłycenia.
Tak to sobie wyobrażam, jeżeli koledzy inną wiedzę na ten temat chętnie przeczytam.

Awatar użytkownika
Horus
Pułkownik
Pułkownik
Posty: 799
Rejestracja: pn lut 11, 2008 11:11 pm

Post autor: Horus » wt mar 18, 2008 8:20 pm

No i po to jest chyba to forum, zeby zglebiac wiedze, zadajac czasami dziwne pytania. Ale chyba nik nie moze samodzielnie ogarnac calej wiedzy, przynajmniej amatorsko, ze wzgledu na czas i niestety (to boli) srodki finansowe. Kiedys podliczylem ile potrzebowalbym pieniedzy na comiesieczny zakup interesujacych mnie publikacji. Tydzien picia jak nic. Ksiazek nie uwzglednilem.

ODPOWIEDZ