Marynarka wojenna
Marynarka wojenna
Jak myślicie czy w ogóle była potrzeba/sens inwestowania we flote wojenną? Jak wiemy nie odegrała ona wielkiej roli w walkach wrześniowych, a pochłoneła spore środki finansowe, które możnabyło użyć np. na rozwój broni pancernej... Zapraszam do dyskusji na ten temat.
Nie odegrała bo była tworzona do innych celów niż musiała odegrać we wrześniu, przez prawie całe międzywojnie za głównego wroga uważano ZSRR, nasza marynarka miałaby w takiej wojnie za zadanie konwojować okręty z zaopatrzeniem do Polski, oraz prowadzić(w miarę możliwości) „blokadę” Floty Bałtyckiej w Leningradzie, poprzez minowanie zatoki fińskiej oraz patrole naszych okrętów podwodnych.
Jesli juz mieliśmy mieć marynarke to jej główną siła powinny być kutry artyleryjskie (np.Brytyjskie ścigacze torpedowe MGB),pare tralowców no i silne lotnictwo morskie.Zadnych niszczycieli.Te może przydają sie wpychaniu kitu spoleczeństwu że Polska jest zwarta silna i gotowa ale na wojnie z niemcami sa przeznaczone na kleske.a za zaoszczedzone pieniadze moglismy kupic bron ppanc (dzialka 37mm,urugwaje) i mnostwo innych żeczy.Rzekłem
No z Bojusiem się zgadzam... Po co w ogóle Polsce flota?? Przecież i tak mieliśmy znikomy dostęp do morza i byśmy go nie obronili. Z Gdańskiem mogliśmy się pożegnać już 20 minut po wybuchu wojny i cofnąć się na wschód... Obrona północnych terenów Rz-plitej była nieopłacalna, ale Rydzyk- Śmigło nie był najmądrzejszym człowiekiem i nie byliśmy przegotowani na skuteczną obronę skrawku pomorza... A trałowce można było rozstawić w Zatoce Gdańskiej i spróbować choć trochę uszkodzić Niemców, tak z czystej złośliwości.
Powtarzam z uporem maniaka, flota była nam potrzebna na wypadek wojny z ZSRR, żadne kutry artyleryjskie czy inne wynalazki nie zastąpiłyby w razie takiej wojny niszczycieli. Powtarzam jeszcze raz, przy przewadze tonażowej Floty Bałtyckiej potrzebowaliśmy floty która co najmniej byłaby w stanie:
a) Minować Zatokę Fińską by przynajmniej najcięższe okręty radzieckie pozostały w portach.
b) Konwojować transporty z zaopatrzeniem przybywającym z zachodu, nie tylko na Bałtyku, ale i na Morzu Północnym do czego niszczyciele były niezbędne!
a) Minować Zatokę Fińską by przynajmniej najcięższe okręty radzieckie pozostały w portach.
b) Konwojować transporty z zaopatrzeniem przybywającym z zachodu, nie tylko na Bałtyku, ale i na Morzu Północnym do czego niszczyciele były niezbędne!
OK, tylko jak się ma potrzeba konwojowania zaopatrzenia z portów Francji i Angli do zakupu okrętów podwodnych typu Orzeł? Ich przydatność w tej roli, przyznasz chyba, jest dość ograniczona. Do działań krążowniczych na Bałtyku były za duże. Z tego wynika, że w naszej sytuacji nadawały się do blokowania niemieckich portów nad Morzem Północnym. Czyli zostały zakupione do działań przeciwko Niemcom. Wydaje mi się że te pieniądze , również we flocie, można było zainwestować lepiej. Jakoś niechce mi się zmieścić w głowie, że Polska wydała kupę pieniędzy na te okręty, dla mrzonek o koloniach na Madagaskarze, czy też w jeszcze innym, równie egzotycznym, zakątku świata.
Do pewnego stopnia na prestiż militarny kraju mającego dostęp do morza ma wpływ "potega" floty wojennej...
Na forum padły propozycje skupienia się na budowie lekkich jednostek ale jak takimi jednostkami Polska mogła wyrażnie zaznaczyć "obecność" na basenie morza Bałtyckiego,bo jeśli nasza rola miała się ograniczyć do patrolów w czasie pokoju,natomiast w czasie wojny co najwyżej do minowania i to w wersji optymistycznej,bo nie wyobrażam sobie aby trałowce,kanonierki były w stanie,pomimo szybkości tak bezkarnie działać w obecności wiekszych jednostek wroga,prędzej czy póżniej skryły by się w portach,nie odgrywając wiekszej roli.
Zgadzam się całkowicie z kolegą Kozłem,nasza flota była nastawiana na wojne z Rosją i w takiej postaci jaką przedstawiała w 1939r.mogła nieżle namieszać.
Mieliśmy mały dostęp do morza ale jednak i tą drogą mogły najszybciej płynąć do Polski konwoje z zaopatrzeniem w przypadku wojny z Rosją i do ich osłony lekkie jednostki by nie wystarczyły.
Nie stać nas było na pancerniki,krążowniki ale na niszczyciele i okręty podwodne z cała pewnością tak.
Niestety w wojnie z Niemcami byliśmy w fatalnym położeniu strategicznym i nasza flota nie miła swobody działań,takie posiadała by w wojnie z Rosją,wystarczy spojrzeć na mape z tamtego okresu.
Można spekulować czy nie lepiej było kupić za cene ORP"Orzeł" dwóch do trzech okrętów klasy U-boot 2,które lepiej radziły by sobie blisko płytkiego wybrzeża ale w wypadzie np. na zatoke Fińską już tak ciekawie by tak nie było i nasz"Orzeł" dałby popalić.
Co zakupu innego sprzętu za cene np.niszczyciela to w przypadku Polski nie miało znaczenia,bo biegu kampani wrześniowej by to nie zmieniło.
Na forum padły propozycje skupienia się na budowie lekkich jednostek ale jak takimi jednostkami Polska mogła wyrażnie zaznaczyć "obecność" na basenie morza Bałtyckiego,bo jeśli nasza rola miała się ograniczyć do patrolów w czasie pokoju,natomiast w czasie wojny co najwyżej do minowania i to w wersji optymistycznej,bo nie wyobrażam sobie aby trałowce,kanonierki były w stanie,pomimo szybkości tak bezkarnie działać w obecności wiekszych jednostek wroga,prędzej czy póżniej skryły by się w portach,nie odgrywając wiekszej roli.
Zgadzam się całkowicie z kolegą Kozłem,nasza flota była nastawiana na wojne z Rosją i w takiej postaci jaką przedstawiała w 1939r.mogła nieżle namieszać.
Mieliśmy mały dostęp do morza ale jednak i tą drogą mogły najszybciej płynąć do Polski konwoje z zaopatrzeniem w przypadku wojny z Rosją i do ich osłony lekkie jednostki by nie wystarczyły.
Nie stać nas było na pancerniki,krążowniki ale na niszczyciele i okręty podwodne z cała pewnością tak.
Niestety w wojnie z Niemcami byliśmy w fatalnym położeniu strategicznym i nasza flota nie miła swobody działań,takie posiadała by w wojnie z Rosją,wystarczy spojrzeć na mape z tamtego okresu.
Można spekulować czy nie lepiej było kupić za cene ORP"Orzeł" dwóch do trzech okrętów klasy U-boot 2,które lepiej radziły by sobie blisko płytkiego wybrzeża ale w wypadzie np. na zatoke Fińską już tak ciekawie by tak nie było i nasz"Orzeł" dałby popalić.
Co zakupu innego sprzętu za cene np.niszczyciela to w przypadku Polski nie miało znaczenia,bo biegu kampani wrześniowej by to nie zmieniło.
Zdziałalibyśmy więcej niż ci się wydaje, a dałoby nam to że moglibyśmy konwojować statki z zaopatrzeniem kupionym(albo otrzymanym) za granicą. Nie wiem też czemu twierdzisz że w razie wojny z ZSRR starcia z Flotą Bałtycką czy Arktyczną na morzu północnym byłyby mało prawdopodobne, czyżby twoim zdaniem ZSRR nie widział sensu w odcięciu nas od dostaw zaopatrzenia? A z tym wpadnięciem w ręce Niemców też nie mogę się zgodzić, musieliby oni najpierw zatopić okręty MW, potem zaś zająć neutralne w Polsko-Radzieckim konflikcie okręty handlowe pływające pod różnymi banderami, oznaczałoby to opowiedzenie się po stronie ZSRR i faktyczny stan wojny między Polską a Niemcami, oraz wrogość(a może nawet stan wojny) z państwami do których należałyby te okręty handlowe.Obywatel Rożek pisze:Tak możnaby jeszcze kupić kilka okrętów rakietowych... No błagam... Co byśmy zdziałali z czerwonymi i co by nam to dało? Poza tym prawdopodobieństwo walki na morzu z Rosją były znikome... W dodatku wszelkie konwoje i tak wpadały by w ręce Niemców po przepłynięciu cieśnin duńskich...