Zgadzam się z Von Slavkiem. Mercury VIII miał masę niemal identyczną z Mercurym V ( a nawet był chyba ciut lżejszy ). Zamiast któregoś tam z kolei remontu V można było wpakować w "Jedenastkę" VIII już w roku 1938 ( pod koniec tego roku zaczęły masowo pękać podstawy silnka w "Jedenastkach" i 150 takich podstaw w stanie nieobrobionym zamówiono ekspresowo u Bristola ). Produkcję silników VIII też można było przyspieszyć. Przy nieco większej wyobraźni "naczalstwa" naszego realne było 100-150 "Jedenastek" z VIII do czerwca - lipca 1939.
Co do prędkości 390 km/h z tym silnikiem. Chyba trochę za mało...Gdześ musi być błąd. P24 z silnikiem 760 KM ( jeden z pierwszych prototypów) i na dodatek cięższym ( poza tym kabina też otwarta ) wyciągał ponad 400 km/h. Kobuz ( niech ta nazwa będzie) lżejszy i z nieco mocniejszym silnikiem miałby mieć tylko 390 km/h ? Niemożliwe....To nadal praktycznie ten sam płatowiec. Róznice są nieznaczne. Podejrzewam jakiś błąd w pomiarach ( albo nie taki jak trzeba wlot powietrza w Mercurym VIII i niepełna w związku z tym moc silnika, lub coś podobnego ). Sądzę, żę Kobuz mógłby spokojnie "wyciągnąć ponad 400 km/h ( 400-410 ). Do tego 4 km-y i każdy bombowiec czy samolot rozpoznawczyLW w zasięgu naszych myśliwców. Nie bez znaczenia jest również porawa wznoszenia i innych parametrów, które musiałby ulec zwiększeniu przy takim wzroście mocy.
W obliczu nadciągającej wojny ( doskonale zdawano sobie sprawę, że jadnak będzie i to nie w 1942 roku bynajmniej ) rozwiązanie takie jak najbardziej celowe i uzasadnione. Wręcz się prosi...
Sprawa następna. Jastrząb powinien zostać oblatany ze stałym podwoziem już jesienią 1938 roku. Zawsze to kilka miesięcy mamy do przodu. Byłby czas na dopracowanie konstrukcji w stopniu lepszym niż miało to miejsce w rzeczywistości.
Na przełomie 1938/1939 była szansa na zakup 80-100 czeskich Avii B.534 ( z ostatnich serii produkcyjnych ). Brać!!! Nie zastanawiać się ani chwili. Cudo to nie jest...ale 395-400 km/h poleci, 4 km-y...No i nasi chłopcy nie muszą "mordować się" na "Siódemkach" i P-11a. Jest wówczas możliwośc utworzenia kilku dodatkowych eskadr myśliwskich (piloci byli) i stworzenia choćby minimalnej ilości rezerwy sprzętowej.
Np. 10-11 eskadr na Kobuzach, 4-6 eskadr na Aviach, 1 eskadra na MS-406 ( Francuzi gotowi byli w czerwcu-lipcu 1939 odstąpić natychmiast 10-12 Moranów - niby w celu likwidacji niemieckich lotów zwiadowczych nad Pomorzem - było się nie zastanawiac). Może jednak udałoby się do końca sierpnia te 30 sztuk Jastrzębi ( nawet z Mercurym VIII ) wyprodukować (prototyp oblatany na jesieni 1938 a nie w lutym 1939 ). Wyselekcjonowani piloci zdołaliby ukończyć przeszkolenie na tych maszynach. Daje to 2 następne eskadry. Sumując : szansa na 17 minimum a 20 maksimum eskadr myśliwskich na sprzęcie zdecydowanie lepszym niż miało to miejsce naprawdę.
Związane z tym jest oczywiście wiele innych czynników, jak np. mobilizacja przemysłu itp. Angole zmobilizowali swój przemysł po Monachium. Chyba i u nas wtedy pozbyto się złudzeń co do zamiarów Hitlera. Tymczasem nasze fabryki lotnicze ( i nie tylko ) zwalniają pracowników z powodu braku zamówień
Tak więc to , co zaproponowałem powyżej chyba realne.
Jest takie państwo, które za "żywą" gotówkę sprzeda prawie wszystko szybko i w każdej ilości. To USA. W listopadzie 1938 roku pozbywszy się ostatecznie złudzeń co do możliwości "uratowania" pokoju ruszamy naszą rezerwę budżetową ( a spora była - jakieś 4,5 mld zł ) i zamawiamy na cito u Jankesów silniki P&W do Jastrzębi, ciężarówki, lotnicze browningi kal. 12,7 mmm, a nawet zalegający w magazynach US Army taki sprzęt jak: Haubice 155 mmm wz. 1917, armaty 75mm "Schneidera" ( czyli to co sami używamy) - Jankesi posiadali to jako dziedzictwo PWS, a sprzęt ten już przez nich nie był używany i go sprzedawali temu, kto miał kasę.
Itd. itd. Możliwości były, ale to już wykracza poza ten temat.