Łączność, saperzy i służby medyczne w WP . Oraz tabory.

Artyleria, lotnictwo, broń strzelecka, pojazdy, kawaleria, marynarka wojenna, fortyfikacje - czyli wszystko o sprzęcie, ekwipunku i broni wszystkich stron wojny. Organizacja i struktura wojsk.
Ingen175

Łączność, saperzy i służby medyczne w WP . Oraz tabory.

Post autor: Ingen175 » sob lis 01, 2008 4:22 pm

No więc obszukałem forum i nic nie znalazłem a temat równie ważny co tematy o kawalerii czy broni pancernej .
Zacznę od podania dwóch linków aby każdy się zaznajomił i prosiłbym chociaż o "przekartkowanie" ( sam przerobiłem tylko 3/4 tego obszernego materiału ale zaraz skończę czytać resztę) by wiedzieć o czym mówimy, gdyż wiedza w tym temacie ma znaczenie ( w innych zresztą też):
- http://www.iirp.prv.pl/lacznosc/dowodzt ... nosci.html
- http://www.rkd.prv.pl/ - ta strona należy do znajomego z grupy rekonstrukcyjnej dlatego wielka prośba o nie kopiowanie i nie powielanie materiałów ze strony bez jego zgody (chyba sami to wiecia ale ku przestrodze czy raczej przypomnieniu).

A teraz do rzeczy , wszyscy rozwodzimy się nad artylerią , bronią pancerną a zapominamy ,że coś musi zrobić mosty itd. dla niej i musi się jakoś z odziałami komunikować by przypadkiem nie było przykrej niespodzianki i artylerzyści nie zasypali własnych linii gradem śmiercionośnych pocisków tylko ładnie przykryli obszar wroga.
Nie każdy wie ,że łączność u nas stała na niskim poziomie , saperzy ... no cóż lepiej nie mówić, nawet z minami nie było za dobrze a przeciez są świetną bronią na czołgi , a ja uważam że niemcy byli tak pewni ,że pewnie nie myśleliby o tym że sprytni Polacy miny podłożyli na tym polu a my sobie właśnie piknik robimy i uzyskalibyśmy pełne zaskoczenie co skutkowałoby najpierw stratami w sprzęcie a potem opóźnieniami ze względu ,że już by się nie posilali na łące wśród trotylu tylko bacznie sprawdzali ziemie.
Druga sprawa to komunikacja , niemcy mieli enigmę , zatem nic nie stało na przeszkodzie skoro złamaliśmy ich szyfry samemu zrobić coś na wzór (tylko żeby niemcy już nie złamali kodów [resztę to sobie moga łamać, nogi mogą naprzykład] . Był by to świetny środek komunikacji , małe , można by w warunkach polowych używać . To samo tyczy się radiostacji (mam na myśli wersje bardziej przenośne niż mieliśmy jak np. RKGA czy N1LL [którą to trzeba było przewozić na 6 samochodach i przyczepach).
Dodatkowym kłopotem może być kiepska sieć łączności, w kraju gdzie telefon nie był obecny w każdym domu czy nawet wsi problemem był po prostu brak sieci. Pamiętajmy ,że dopiero po wojnie doszło do masowej elektryfikacji wsi (możemy pluć na PRL i go nienawidzić ale prócz ogomu zła dał również odrobinę dobra choćby w takiej postaci, nie żebym lubił PRL ale patrzę na to trzezwo) . Dlatego proces elektryfikacji i rozwoju telefonii powinien zacząć się od dołu tyle tylko ,że po pierwsze brak było na to funduszy a po drugie nie myślano przyszłościowo , podobnie zresztą jak w kwestii broni pancernej .
A teraz ostatnia sprawa , jeśli ktokolwiek przeglądał statystyki wojenne to zauważył o wiele większe straty po stronie Polskiej w porównaniu do niemców . Wynikało to głównie z braku sprzętu i ludzi odpowiednio wyszkolonych do pomocy medycznej na polu walki . Teoretycznie każdy
żołnież posiadał opatrunek na rany przestrzałowe oraz typu B , w praktyce nie zawierały żadnych środków dezynfekcji w postaci posypek lub czegoś innego. Często pomoc medyczna nie była w stanie dotrzeć na czas a po drugie było jej po prostu za mało .
Dodatkowo w warunkach szybko cofającego się frontu nie było możliwości dokładniejszej opieki , brak było sanitarek , większej liczby środków dezynfekcyjnych i przeciwbólowych, nie zapominajmy przecież że oczyszczenie rany to tylko część pracy . Ogólnie nie zadbano o to by każdy żołnierz miał przy sobie większą liczb opatrunków, jakąś posypkę dezynfekcyjną i kilka tabletek przeciwbólowych (byle nie Apap) , nie są to mojej opinii duże wymagania a mogły uratować życie, zresztą ogólnie w całej kampanii brakowało środków medycznych, był to przecież jeden z powodów kapitulacji takich miejsc jak Warszawa czy Modlin , gdzie po nieustannym ostrzale przybywało rannych a były braki w środkach opatrunkowych.
To są moje uwagi , zapraszam wszystkich chętnych do dyskusji , jeśli ktoś ma uwagi lub się nie zgadza z moją oceną to prosze pisać i się nie bać czy nie dusić tego w sobie , jestem otwarty na wszelkie opinie.

Ingen175

Post autor: Ingen175 » sob lis 01, 2008 8:20 pm

Właściwie to uznałem ,że można podpiąć pod ten temat również tabory , gdyż nie są szczególnie dużym działem i nie warto tworzyć do nich odzielnego tematu. Byłbym wdzięczny gdyby ktoś podał jakieś konkretniejsze strony od iirp.pl (jest tam po prostu za mało informacji odnośnie tego zagadnienia aczkolwiek strona jest więcej niż dobra) .

wallenrod.69

Post autor: wallenrod.69 » sob lis 01, 2008 9:29 pm

Dla tradycjonalistów i nie tylko, podam dwie publikacje drukowane omawiające obszerniej sprawy związane z tematem kolegi Ingen175:

Zdzisław Cutter
"Saperzy II Rzeczypospolitej"

Antoni Nawrocki
"Zabezpieczenie logistyczne wojsk lądowych Sił Zbrojnych II RP w latach 1936-1939"

Przyznaje że posiadam te książki, lecz zaznajomiłem się z ich zawartością pobieżnie. Mimo to uważam je za bardzo pożyteczne ze względu na niekwestionowaną wartość tych publikacji. W miare upływu czasu i rozwoju sytuacji w zaproponowanym temacie, postaram się dorzucić co nieco ze swej strony. Będzie okazja wreszcie odkurzyć owe książki, traktowane do tej pory po macoszemu :) .

Ingen175

Post autor: Ingen175 » sob lis 01, 2008 9:37 pm

Miejmy nadzieję iż znajdą się chętni do dyskusji w tym temacie.

evanger

Post autor: evanger » ndz lis 02, 2008 12:10 am

Z łącznością na niższych szczeblach nie było najgorzej, niezaciekawie było natomiast na wyższych szczeblach. Ale sytuacja miała ulec poprawie. Zwyczajnie zabrakło czasu. Tak w skrócie, zamierzano wprowadzić radiostację od najniższego do najwyższego szczebla. Radiostacje S, N1, N2, N3, W2, W1, W. Gdzie S miała być bardzo niewielkich rozmiarów, bodajże na szczeblu plutony, a W na szczeblu Naczelnego Wodza. W2 miała zastąpić RKD, a W1 RKGA. W, W2, N3 i S nie zdążono wprowadzić na wyposażenie. N3 zapewne przypominała alianckie radiostacje SCR-30, waga ok 16kg, zasięg ok 3km...

Ingen175

Post autor: Ingen175 » ndz lis 02, 2008 12:45 am

Taaa, a wyszło ... sami wiemy jak wyszło, jak zwykle za dużo modeli, praktycznie co szczebel wyżej to inna radiostacja, powinno się jedną na kilka szczebli wprowadzać , powinny być uniwersalne, bo tak nie udało się nawet części wprowadzić nie mówiąc o seryjnej produkcji.

evanger

Post autor: evanger » ndz lis 02, 2008 10:03 pm

Ingen175 pisze:Taaa, a wyszło ... sami wiemy jak wyszło, jak zwykle za dużo modeli, praktycznie co szczebel wyżej to inna radiostacja, powinno się jedną na kilka szczebli wprowadzać , powinny być uniwersalne, bo tak nie udało się nawet części wprowadzić nie mówiąc o seryjnej produkcji.
Mylisz się. W każdej armii radiostacje były zróżnicowane w zależności od szczebla. Im wyższy szczebel, tym większy zasięg, a co za tym idzie większa waga i gabaryty. A radiostacje N1 i N2 były wprowadzone w znacznych ilościach.

Ingen175

Post autor: Ingen175 » ndz lis 02, 2008 10:46 pm

Wiem, jak bym nie wiedział to po co bym ten temat zakładał??
Mówię tylko o swoich spostrzeżeniach, uważam że większy uniwersalizm był by lepszy , takie jest moje zdanie. I nie musi to być ta sama radiostacja dla kompani, batalionu , dywizji i armii tylko np. plutonu i kompanii , mówię o niższych szczeblach, wyżej powinno być jak zwykle.

Gebhardt

Post autor: Gebhardt » pt mar 13, 2009 9:05 pm

Wybacz Imgen ale juz nie rozumie. Radia dla plutonu nie przewidywano wiec nie bardzo rozumie co pluton ma do sprawy. Jesli chodzi o kompanie to czy sugerujesz ze powinna miec takie same radio jak baon czyli na biedce? I ze to lepsze rozwiazanie niz radiostacja przenosna dwu-osobowa jak w kazdej innej armii ktora sprzet radiowy na szczeblu kompanii wprowadzala?

Jagmin
Generał
Generał
Posty: 879
Rejestracja: ndz lut 25, 2007 11:58 am

Post autor: Jagmin » pt mar 13, 2009 11:41 pm

Jestem skłonny zrozumieć, że w Londynie nie masz polskich znaków na klawiaturze, ale przecinki chyba są.

ODPOWIEDZ