10TP
Nadal nie rozumiem intencji autora wątku. O samym 10TP praktycznie się nie mówi. Chodziło o wskazanie, że nie tylko u nas projektowano czołgi z zawieszeniem Christie? - to chyba oczywiste. Natomiast przykład jest słaby. LT-38 nie miał zawieszenia Christie, a Pz II tylko w dwóch wersjach, do tego niezbyt licznie produkowanych.
ad ASZ
http://www.aviarmor.net/TWW2/Tanks/Poland/10TP.htm
http://www.wojsko18-39.internetdsl.pl/w ... g10tp.html
Ten obrazek wziąłem ze strony rosyjskiej.
A ta druga jak widać dosyć podobna .
http://www.aviarmor.net/TWW2/Tanks/Poland/10TP.htm
http://www.wojsko18-39.internetdsl.pl/w ... g10tp.html
Ten obrazek wziąłem ze strony rosyjskiej.
A ta druga jak widać dosyć podobna .
DziekiLwowiak pisze:ad ASZ
http://www.aviarmor.net/TWW2/Tanks/Poland/10TP.htm
http://www.wojsko18-39.internetdsl.pl/w ... g10tp.html
Ten obrazek wziąłem ze strony rosyjskiej.
A ta druga jak widać dosyć podobna .
Bardzo ciekawe, muszę to spokojnie przetrawić.
Odnośnie postu Lwowiaka.
Zdjęcia wyjaśniły mi wszystko. Mam następujące uwagi:
- system jazdy na kolach z bandażami nie sprawdzał sie poza drogami twardymi z uwagi na zbyt duże naciski kolo- grunt. Problem ten rozwiązano w transporterach opancerzonych dzięki ogumieniu niskociśnieniowemu. Opona taka układa sie w terenie jak balon.
- także żywotność takiego układu jezdnego była b.niska, z uwagi na zbyt duże siły skupione w elementach zawieszenia. W obecnych transporterach opancerzonych reguła jest niezależne zawieszenie każdego kola na dwóch wahaczach poprzecznych co daje nam dobry rozkład sil. Dodatkowym efektem jest znakomity komfort jazdy porównywalny z samochodami osobowymi.
- jak widać nie da sie zrobić jednocześnie czołgu i transportera.
Swoja droga jestem mile zaskoczony poziomem naszej myśli technicznej. Samo zastosowanie wspomagania hydraulicznego dla mechanizmu skrętu gąsienicami było krokiem na przód. Zupełnie inna jest zwrotność takiego czołgu o czym miałem sie okazje przekonać jeżdżąc z i bez takiego sterowania w T54/55. Dalszym logicznym krokiem była chęć rezygnacji z jazdy na samych kolach.
Znakomitym pomysłem było tez przeniesienie napędu na kola tylne co pozwoliło na lepsze rozplanowanie wnętrza i ukształtowanie kadłuba.
Zdjęcia wyjaśniły mi wszystko. Mam następujące uwagi:
- system jazdy na kolach z bandażami nie sprawdzał sie poza drogami twardymi z uwagi na zbyt duże naciski kolo- grunt. Problem ten rozwiązano w transporterach opancerzonych dzięki ogumieniu niskociśnieniowemu. Opona taka układa sie w terenie jak balon.
- także żywotność takiego układu jezdnego była b.niska, z uwagi na zbyt duże siły skupione w elementach zawieszenia. W obecnych transporterach opancerzonych reguła jest niezależne zawieszenie każdego kola na dwóch wahaczach poprzecznych co daje nam dobry rozkład sil. Dodatkowym efektem jest znakomity komfort jazdy porównywalny z samochodami osobowymi.
- jak widać nie da sie zrobić jednocześnie czołgu i transportera.
Swoja droga jestem mile zaskoczony poziomem naszej myśli technicznej. Samo zastosowanie wspomagania hydraulicznego dla mechanizmu skrętu gąsienicami było krokiem na przód. Zupełnie inna jest zwrotność takiego czołgu o czym miałem sie okazje przekonać jeżdżąc z i bez takiego sterowania w T54/55. Dalszym logicznym krokiem była chęć rezygnacji z jazdy na samych kolach.
Znakomitym pomysłem było tez przeniesienie napędu na kola tylne co pozwoliło na lepsze rozplanowanie wnętrza i ukształtowanie kadłuba.