Hej
voodoo34 pisze:
Speedy13 pisze:Pocisk miał większą gęstość od stali pancernej - gęstość ołowiu to około 11 g/cm3, gęstość stali około 7,8 g/cm3..
Nie pocisk tylko nabój. I tylko rdzeń tego naboju. Płaszcz zewnętrzny był wykonany z miękkiej stali czyli gęstość była niższa od stali pancernej.
Rany boskie.
Nabój składa się z pocisku, łuski, spłonki, ładunku miotającego (czyli prochu). Czy możesz mi powiedzieć gdzie wg ciebie nabój ma rdzeń którego nie ma pocisk?
Napisałeś dokładnie "...pomimo że sam pocisk miał mniejszą gęstość od stali pancernej". I to tylko chciałem sprostować, że pocisk nie miał mniejszej gęstości od stali ale raczej większą. Jakby to był pocisk ze stalowym rdzeniem to miałby równą gęstość co pancerz. Różnice gęstości pomiędzy poszczególnymi gatunkami stali są znikome. Gęstość płaszcza nie ma znaczenia dla efektu Gerlicha czyli zjawiska na którym bazowało przebijanie pancerza przez kb Ur, płaszcz w tym procesie nie brał udziału.
voodoo34 pisze:
Właściwie tylko pociski do Ur-a miały rdzeń. Pociski do działek 20 (prawie na pewno) i 37 mm (na pewno) go nie miały.
Zgadza się. Może ja tu trochę wiedzą o amunicji rzucę, widzę że może się to przydać.
Pociski karabinowe najczęściej wykonane są tak, że mają ołowiany rdzeń w zewnętrznym płaszczu ze stali platerowanej (czyli pokrytej cienką warstwą) miedzią lub stopem miedzi. Płaszcz przede wszystkim chroni ołowiany rdzeń w trakcie wystrzału. W XIX-wiecznej amunicji powszechnie stosowane były pociski monolityczne ze stopu ołowiu. W miarę jak broń i amunicja robiła się coraz mocniejsza, prędkość początkowa pocisków coraz większa, narastał problem związany z tarciem pocisku o przewód lufy. Pocisk nagrzewał się przy tym do temperatury bliskiej temp. topnienia ołowiu i stawał się tak miękki, że ołów intensywnie ścierał się z niego i "zaklejał" gwint w lufie. Dlatego wymyślono ów płaszcz, a konkretnie o ile dobrze kojarzę zrobił to szwajcarski konstruktor nazwiskiem Vetterli, w 1878 r. Stalowa powłoka chroni ołów przed deformowaniem się, a zarazem zewnętrzna warstewka miedzi czy stopu miedzi jest na tyle miękka by bez problemu "wrzynać" się w gwint lufy i nadawać pociskowi rotację i jednocześnie tarcie miedzi o stal jest na tyle małe że opory przetłaczania pocisku w lufie są umiarkowane. Ścieranie miedzi i jej osadzanie na lufie też oczywiście występuje ale jest to zjawisko bez porównania słabsze niż ścieranie się ołowiu, ma charakter wręcz minimalny.
Pociski do dział i działek są zwykle zbudowane inaczej. Tę rolę co w pociskach kb płaszcz, tu wykonuje pierścień wiodący (lub pierścienie, zdarza się że jest więcej niż 1). Jest to taki właśnie pierścień, czy pas, ze stopu miedzi, nałożony na stalowy korpus pocisku. Pierścień wcina się w gwint lufy, zapewniając rotację pocisku, służy też jako uszczelnienie.
To są takie najbardziej ogólne informacje, stosuje się inne jeszcze techniki zapewniania "poślizgu" pocisku w lufie ale to już raczej współcześnie. A wracając do okresu II wojny, można jeszcze dodać że są wyjątki jeśli chodzi o budowę pocisków: np. Niemcy stosowali amunicję do 13 mm lotniczego karabinu maszynowego, w której pociski miały pierścień wiodący i w ogóle zbudowane były jak pociski do działek, z zapalnikiem czołowym i ładunkiem wybuchowym. A z kolei amunicja do francuskiej armaty ppanc. 25 mm zbudowana była podobnie do pocisków karabinowych: pocisk (zresztą bardzo nowoczesny, z wolframowym rdzeniem) nie miał pierścieni wiodących, lecz cały pokryty był płaszczem ze stopu miedzi, niczym pociski karabinowe właśnie.
A z tym rdzeniem na wierzchu to powiem ci że trochę przesadziłem - jednak nie tylko współcześnie się to spotyka: na forum historycy jeden kolega wrzucił niedawno skan strony z jakiegoś rosyjskiego albumu o amunicji. Są tam eksperymentalne pociski ppanc. Gonczarowa 7,9 mm (i ponoć są to polskie konstrukcje okresu międzywojennego!) zbudowane właśnie tak "współcześnie" tzn. z rdzeniem stanowiącym praktycznie cały pocisk lub jego ogromną część i w związku z tym będącym "na wierzchu" niejako automatycznie.
A jeszcze żeby nie robić piętrowych postów:
voodoo34 pisze:
Nie było pocisków p-panc. do działek plot. Boforsa w Polsce.
Czy wiadomo jakiej amunicji używała do Boforsów marynarka wojenna? U nich takie szybkostrzelne działka służą też do zwalczania małych okrętów, ścigaczy torpedowych, okrętów podwodnych na powierzchni itp. Przypuszczalnie oprócz amunicji plot. z bardzo czułym zapalnikiem o działaniu natychmiastowym powinni mieć też taki pocisk bardziej burzący czy "półpancerny", z zapalnikiem ze zwłoką, obliczony na wnikanie w konstrukcję statku czy okrętu i wybuch wewnątrz. Na potrzeby walki z lekko opancerzonymi czołgami tego okresu byłby taki pocisk całkiem wystarczający...