Strona 3 z 3

Re: Armata 120 mm de Bange wz.1878

: śr mar 04, 2009 9:49 pm
autor: voodoo34
Woj pisze:
Ależ to całkowita nieprawda! Plan produkcji amunicji do działek ppanc wz. 36 na rok budżetowy 1939/40 obejmował 769.000 sztuk! A była to wciąż tylko produkcja pokojowa!


Woj-u a w którym to niby miejscu piszę nieprawdę. Po pierwsze podawałem produkcję pokojową, jak i przewidywaną wojenną po uruchomieniu budowanych fabryk. Nie uwzględniłem w przewidywaniach FA nr 5 w Jawidzu bo budowa dopiero ruszała. Ponadto Ty podałeś zamówienie na cały rok i to dopiero realizowane, lecz zapomniałeś dodać że ruszała produkcja w FA nr 2 Kraśniku (Dąbrowie Borze) która zdecydowanie podniosła by w drugiej połowie roku budżetowego ilość produkowanych pocisków. Jeśli posiadasz lepsze dane odnośnie produkcji niż Nawrocki, Klepaczko i Dziemianko chętnie je zobaczę.

Re: Armata 120 mm de Bange wz.1878

: śr mar 04, 2009 10:00 pm
autor: Woj
voodoo34 pisze:Woj-u a w którym to niby miejscu piszę nieprawdę. Po pierwsze podawałem produkcję pokojową, jak i przewidywaną wojenną po uruchomieniu budowanych fabryk. Nie uwzględniłem w przewidywaniach FA nr 5 w Jawidzu bo budowa dopiero ruszała. Ponadto Ty podałeś zamówienie na cały rok i to dopiero realizowane, lecz zapomniałeś dodać że ruszała produkcja w FA nr 2 Kraśniku (Dąbrowie Borze) która zdecydowanie podniosła by w drugiej połowie roku budżetowego ilość produkowanych pocisków. Jeśli posiadasz lepsze dane odnośnie produkcji niż Nawrocki, Klepaczko i Dziemianko chętnie je zobaczę.
Ależ oczywiście że posiadam lepsze informacje. :)
Nawiasem mówiąc - z podanej trójki tylko książka Nawrockiego jest coś więcej warta (acz i ona jest nierówna).
To co podałem to dane z dokumetu O. I SG z 6 V 1939 r. z miesięczną rozpiską przewidywanej produkcji. Natomiast w datowanym 9 VI 1939 r. "Planie produkcji 37 mm nb. wz. 36" (tuż po zawarciu umowy z Anglią) O. I SG podawał: miesięczna produkcja 90-95.000 nb przy 2ch zmianach 10-cio godzinnych - choć taki poziom można było uzyskać już tylko kosztem pewnych wyrzeczeń w postaci ograniczeń w wytwarzaniu amunicji innych wzorów.
Po uruchomieniu wzmiankowanych przez Ciebie fabryk moce wytwórcze miały jeszcze wzrosnąć.

: ndz mar 08, 2009 10:27 am
autor: ASZ
Ciekawy pomysl z armatami 120 mm. Skuteczność ognia była na pewno ogromna. Nie wiem jak było z transportem takich armat na inne stanowiska ogniowe np. w trakcie odwrotu. Czy ktoś potrafi powiedzieć czy wystarczyłby tu zaprzęg konny( jaki ?) ew. czy musiał być ciągnik artyleryjski.

: ndz mar 08, 2009 12:49 pm
autor: LESZEK
Do armat mozna było zakupić ciągniki i samochody - wcale tego nie tak wiele. Wreszcie mogły słuzyć też z powodzeniem w fortyfikacjach nad Narwią, na przykład. Zamiast rozdrabniać się ze schronami bojowymi trzeba było wszystkie wpakować nad Narew i na Śląsk oraz Podhale. Problem skrzydeł byłby chociaż częściowo z głowy.

: pn mar 16, 2009 8:48 pm
autor: Gebhardt
Problemy naszej artylerii byly zlozone, gleboko zakorzenione i wymagajace wieloletniej pracy aby je przezwyciezyc. Produkcja takiego czy innego sprzetu, sama w sobie, niewiele czy nic by poprawila na lepsze. Jeden z tych problemow to wlasnie wielkie braki kadrowe w oficerach i podoficerach artylerii ktorych brakowalo do obsadzenia stanowisk przy istniejacym stanie, nie mowiac nic o zwiekszonych stanach.

Najwiekszym problemem amunicji artyleryjskiej byl nie tyle stan rezerwy i mozliwosci produkcyjne (a ich faktyczne mozliwosci sa najmniej dyskusyjne) co mozliwosci transportowe. Oparte na kolejach i nogach konia, przy zmasowanym uzyciu lotnictwa npla, nie mogly zdac egzaminu. W artylerii ciezkiej problem byl potegowany do absurdu brakiem jakichkolwiek jaszczy, przez co pociski telepaly sie na slomie, na wozach taborowych w najlepszym wypadku, a najczesciej na wozach krajowych.

Aczkolwiek armaty 120mm na lozach od haubicy 155mm wz 17 byly w 1939 zupelnie (w opinii niektorych owczesnych przynajmniej) przyzwoitym sprzetem, jest watpliwe czy by nadal takim byly gdy reformy zapoczatkowane w marcu 1939 pozwolilyby na znaczaca sie rozbudowe naszej artylerii. Malo wydaje sie racjonalne rzucanie sie na wdrazanie nowego sprzetu gdy nie bylo mozliwosci na pelne wykorzystanie sprzetu juz posiadanego.

: wt mar 17, 2009 2:09 pm
autor: LESZEK
Ogólne rezerwy mobilizacyjne oficerów pozwalały na rozwinięcie wojska w czasie wojny do liczby 2,5 mln. Artyleria dysponowała rezerwami wynoszącymi 350 tys. ludzi. W tym zachowane proporcje oficerów, podoficerów i kanonierów. Jak 10 dodatkowych dyonów art. może tę rezerwę wyczerpać? Pojęcia nie mam... :roll: Braki kadrowe to jakiś kolejny, głęboko zakorzeniony mit. Słowem - nieprawda. Podobnie ze sprzętem łaczności do tych dyonów, który poprostu był.

Do Voodoo34.
A racz uprzejmie wyjaśnić, w którym to miejscu napisałem, że zmobilizowana armia przebywa w koszarach? :shock: Nie zauważyłeś ironii zawartej w tym pytaniu? Przecież to była odpowiedź na niepoważne pytanie, gdzie te nowe dyony pomieścić. Przekręcanie czyichś zdań nie jest ładnym zabiegiem w dyskusji, kolego.
Od 1936 planowano, że w 40 dp będą w przyszłości ( w ramach modernizacji ) baterie artylerii, a nie plutony. Myślisz, że nie szkolono ludzi tylko czekano aż pojawią się dostępne działa i dopiero zamierzano szkolić do nich obsługę?

Poza tym przypominam po raz nie wiem który, że proponowane "120-tki" nie miały stanowić naszej modernizowanej artylerii, ale są doraźną próbą wzmocnienia naszej artylerii w obliczu wojny. Z podziwu godnym uporem kilku dyskutantów nie chce tego zauważyć i snuje mętne teorie na temat amunicji, logistyki itp. , operując przy tym naciąganymi argumentami. Powtórzę więc:
W obliczu nadciągającej wojny, kiedy nie możemy nigdzie ( bo tak było ) zakupić nowoczesnego sprzętu, wzmacniamy naszą armię w każdy możliwy sposób. Jednym z nich jest zakup "przestarzałych" 120-tek, które Francuzi oddadzą nam prawie za darmo. Mamy sporo amunicji do nich w kraju, mozemy też zakupić tę amunicję wraz z działami. Ile się da dział - zmodernizować, część ( niech będzie, że brakuje zaprzęgów ) umieszczamy w rejonach umocnionych ( nie rozdrabniamy się z fortyfikacjami po odcinkach wszystkich armii, tylko całe środki dajemy nad Narew i południową flankę ). Rozwiązanie proste jak drut i dywagacje z produkcją amunicji, budową nowych koszar ( ależ człowiek jest cierpliwy 8) ) itp. mozna sobie darować. Mowa o rozwiązaniu doraźnym, w okreslonej sytuacji i czasie.

A tak na marginesie.
Nasze normy zużycia amunicji niewiele odbiegały od norm niemieckich. Wystarczy zobaczyć sobie ile i jakiej amunicji zużyli Niemcy na ilość dział użytych we Wrześniu'39. Chyba nikt nie powie, że Niemcy oszczędzali?
Gdzie tych danych szukać, takim "starym wyżeraczom" jak niektórzy dyskutanci, mówić nie trzeba. :D

: pt maja 22, 2009 8:41 am
autor: voodoo34
LESZEK pisze:Z amunicja nie byłoby żadnego problemu, bowiem faktycznie tejże zamierzano użyć do haubico-moździerza 120 mm wz.40 ST.
Stan amunicji 120 mm był następujacy:
- 37 780 granatów wz.14
- 31 400 granatów wz.15
Doczytałem również że do moździerza wz. 40 St zaprojektowano nową amunicję (o czym pisałem) i nie zamierzano wykorzystywać amunicji posiadanej do dział 120 mm.
LESZEK pisze:Radzę poczytać sobie o zużyciu amunicji przez Niemcy w 1939 roku ( jednostka ognia była u nich niemal identyczna ), praktycznie wyczerpali na Polskę swoje zapasy w miesiąc.
Proszę bardzo - zużycie i stan amunicji niemieckiej (jak już pisałem całkowicie obalający mit o wyczerpaniu zapasów amunicji):


Obrazek