Cant Z-506

Artyleria, lotnictwo, broń strzelecka, pojazdy, kawaleria, marynarka wojenna, fortyfikacje - czyli wszystko o sprzęcie, ekwipunku i broni wszystkich stron wojny. Organizacja i struktura wojsk.
MarcinG

Post autor: MarcinG » ndz mar 30, 2008 8:56 pm

Horus pisze:Zaatakowalby gdyby po porannym nalocie jakis CANT ocalal. A zaatakowac na morzu mozna, ale najpierw trzeba znac cel i jego polozenie. Zobacz ile nalotow zakonczylo sie powodzeniem, kiedy samoloty najpierw same musialy sobie wykryc cele. Bez rozpoznania to sobie mozna latac i latac. Ciekawe dlaczego sobie nasi wymyslili ze jak " lotnicteo morskie" to musi plywac? Bylo w tym okresie pare konstrukcji z podwoziem kolowym, ktore byly i szybsze i mialy wiekszy zasieg. Chociaz tego zasiegu to akurat CANT-om nie brakowalo.
Z tym szukaniem celu masz rację. o ile pamięc mnie nie myli wodnosamoloty Lublin R XIII próbowały zaatakować Schlezwiga, ale nie mogły go odnależć, więc plan spalił na panewce.

Awatar użytkownika
Horus
Pułkownik
Pułkownik
Posty: 799
Rejestracja: pn lut 11, 2008 11:11 pm

Post autor: Horus » ndz mar 30, 2008 9:26 pm

A jakby go znalazly to co by mu zrobily 12kg. bombkami? Zreszta taki atak chciano przeprowadzic lecz slusznie z niego zrezygnowano, tak samo jak z atakiem Losi. Skonczylo sie na dwoch nalotach na Gdansk.

strabek

Post autor: strabek » pn mar 31, 2008 8:17 pm

Zaatakowalby gdyby po porannym nalocie jakis CANT ocalal. A zaatakowac na morzu mozna, ale najpierw trzeba znac cel i jego polozenie.
Dlaczego zakładacie, iż miałyby zostać zniszczone podczas pieszego nalotu. 1 września została zbombardowana baza dywizjonu, samoloty wśród nich nasz jedyny CANT były rozlokowane na wodach zatoki i nie zostały wykryte przez nieprzyjaciela. Co do wykrywania okrętów nieprzyjaciela to przecież podpływały bardzo często w granice zasięgu naszej artylerii na Helu, zatem ich wyśledzenie i zaatakowanie nie sprawiałoby większych trudności.
Biorąc pod uwagę udźwig CANT-a 900 kg bomb lub 1 torpeda lotnicza o wadze 850 kg to można by przypuścić, że owe ataki miały duże szanse powodzenia. :lol:

Piter35

Post autor: Piter35 » wt kwie 01, 2008 7:05 pm

Horus pisze:A jakby go znalazly to co by mu zrobily 12kg. bombkami?
Nie wiem skąd żeś to wytrzasnął.

Awatar użytkownika
Horus
Pułkownik
Pułkownik
Posty: 799
Rejestracja: pn lut 11, 2008 11:11 pm

Post autor: Horus » wt kwie 01, 2008 7:08 pm

MarcinG wspominal o probie ataku przez R-XIII. A tylko takie bomby mogly zabierac "Pasikoniki".

strabek

Post autor: strabek » wt kwie 01, 2008 8:57 pm

Na tej stronie http://www.1939.pl/uzbrojenie/polskie/l ... index.html znajduje opis samolotu lublin R XIII D i podano udźwig bomb 200 kg :lol:

Awatar użytkownika
Horus
Pułkownik
Pułkownik
Posty: 799
Rejestracja: pn lut 11, 2008 11:11 pm

Post autor: Horus » wt kwie 01, 2008 9:14 pm

Niestety te dane sa niescisle. 200kg. (4x50kg.) mial przenosic R-XIIIE. Natomiast R-XIIID i G mialy 8(10?) wyrzutnikow podkadlubowych na bomby 12.5 i 10kg.

Czesław

Post autor: Czesław » czw kwie 03, 2008 7:15 am

Przy takiej przewadze powietrznej jaką posiadała III Rzesza we wrześniu przeprowadzenie jakiegokolwiek nalotu na niemiecką marynarkę wojenną było nie możliwe. W "Wielkich dniach Małej Floty"Peterka, jest rozdział poświęcony Cant'owi. W sumie to brakowało nam kadry do objęcia tego jednego samolotu, a co dopiero mówić o sześciu maszynach. Co do ataku na Schlezwiga, to by przeprowadzić atak torpedowy w porcie nasi piloci musieli by a) dojść niezauważenie na wysokość Gdańska
b) sprawnie przeprowadzić jeden jedyny atak
Ponadto musimy pamiętać, że nalot należałoby przeprowadzić z bardzo małej wysokości, tak by torpedy uderzając o taflę wody nie ekspodowały, zabijając przy tym pechowych lotników.

tomekw

Post autor: tomekw » wt mar 10, 2009 4:36 pm

Czesław pisze:Przy takiej przewadze powietrznej jaką posiadała III Rzesza we wrześniu przeprowadzenie jakiegokolwiek nalotu na niemiecką marynarkę wojenną było nie możliwe. W "Wielkich dniach Małej Floty"Peterka, jest rozdział poświęcony Cant'owi. W sumie to brakowało nam kadry do objęcia tego jednego samolotu, a co dopiero mówić o sześciu maszynach. Co do ataku na Schlezwiga, to by przeprowadzić atak torpedowy w porcie nasi piloci musieli by a) dojść niezauważenie na wysokość Gdańska
b) sprawnie przeprowadzić jeden jedyny atak
Ponadto musimy pamiętać, że nalot należałoby przeprowadzić z bardzo małej wysokości, tak by torpedy uderzając o taflę wody nie ekspodowały, zabijając przy tym pechowych lotników.
Zupełnie się z tobą zgadzam... Atak na niemiecki pancernik byłby samobójstwem... Pamiętajmy że nad polskim wybrzeżem działała Luftwaffe. Bardziej opłacalnie byłoby wydać oba pancerniki jako cel dla
naszch okrętów podwodnych... Poza tym nawet gdyby udało się dojść do pancernika bez interwencji Luftwaffe to idiotyzmem byłoby myśleć że pancernik mimo że jest stary posiada słabą obronę plot. Okręty podwodne jednak mogłyby wyrządzić duże straty, przy minimalnym ryzyku wykrycia... Nie mówiąc już o tym że obrona plot nad helem i resztą wybrzeża strzelała do wszystkiego co lata...

Awatar użytkownika
Horus
Pułkownik
Pułkownik
Posty: 799
Rejestracja: pn lut 11, 2008 11:11 pm

Re:

Post autor: Horus » wt sie 25, 2009 8:15 pm

Horus pisze: Poza tym podobno w Pucku gdzie mialy stacjonowac (no bo gdzie) nie bylo odpowiednich slipow do wyciagania tak duzych maszyn.
I sam sobie odpowiem gdzie miały CANT-y stacjonować. Puck to oczywiście ich stałe lądowisko, do ich obsługi wybudowano nawet dwie motorówki (L-1 i L-2), jednak lotnisko polowe miało znajdować się pod Lublinem na jeziorze w Siemieniu, kolejne lądowisko miało znajdować się w Pińsku. Teraz się zastanawiam czy to miało sens. Przelecieć pół Polski z torpedą mógł też "Łoś", co byłoby chyba lepszym rozwiązaniem niż przelot z Lublina CANT-em lądowanie na Helu i tam dopiero uzbrajanie maszyny. Poza tym CANT miał być chyba maszyną jednorazowego użytku jako samolot torpedowy. Jeżeli zamówiono sześć maszyn i tyle samo posiadano torped lotniczych, zresztą wyprodukowanych dla R-XX, to tak by wyglądało. Dopiero gdy samoloty były już praktycznie do odebrania zdecydowano się zamówić 12 dodatkowych torped, oczywiście już innego kalibru, że o typie nie wspominając. Dlaczego też w ostatniej chwili zamówiono wyrzutniki torpedowe w liczbie trzech? Fajnie tez wyglądała sprawa ewakuacji CANT-a w głąb kraju. Lot miał się odbyć na resztkach paliwa które pozostało z przelotu z Włoch. Jednak nie można nam zarzucić małej małej wiary w ten samolot. Dzień po zniszczeniu maszyny kpt.mar.obs.W. Złotkowski otrzymał polecenie zorganizowania bazy dla CANT-a w Pińsku :shock: . Jednak jeszcze w pażdzierniku 1939 utworzono we Włoszech 1 Polską Eskadrę Bombową która miała być wyposażona w pozostałe pięć maszyn. Z pewnością dla wielu z Was to nic nowego, jednak ja dopiero co to wyczytałem :D , więc się "nową" wiedzą podzieliłem.

ODPOWIEDZ