Uzbrojenie strzeleckie i bombowe samolotów

Artyleria, lotnictwo, broń strzelecka, pojazdy, kawaleria, marynarka wojenna, fortyfikacje - czyli wszystko o sprzęcie, ekwipunku i broni wszystkich stron wojny. Organizacja i struktura wojsk.
evanger

Uzbrojenie strzeleckie i bombowe samolotów

Post autor: evanger » sob lip 19, 2008 9:42 pm

Czytając ostatnio na temat litewskiego ANBO IV i ANBO 41, zastanawiam się dlaczego nasza MEWA nie miała możliwości przenoszenia choćby niewielkich bomb. Taki niemiecki Hs 126 mógł przenosić 100kg bomb, ANBO IV 144kg, ANBO 41 200kg... A MEWA? Rosjanie z powodzeniem wykorzystywali Po2 w charakterze nocnego bombowca. Nie chcę zrobić z MEWY bombowca, ale uważam że przenoszenie niewielkiego ładunku bombowego, byłoby wielce wskazane. Często przy lotach zwiadowczych zdarzało się, że lekkie samoloty bliskiego rozpoznania ostrzeliwały napotkane kolumny wojska, a nie zaszkodziłoby obrzucić je bombami. Dlaczego LWS3 nie mógł przenosić bomb?

Druga kwestia o uzbrojenie strzeleckie obserwatora/strzelca... Dlaczego Mewa miała pojedynczy km strzelca? Z przodu samolotu dwa kmy pilota, ok postęp! Ale w drugiej połowie lat 30, podwójnie sprzężony km tylnego strzelca to moim zdaniem standard, niezbędne minim... Łoś miał słabe, pojedyncze km-y, gdyż mylnie uznano go za "nieuchwytnego", ale Czapla, Karaś, Mewa czy Sum powinny otrzymać podwójnie sprzężone km-y, w tylnym stanowisku strzeleckim...

Awatar użytkownika
Horus
Pułkownik
Pułkownik
Posty: 799
Rejestracja: pn lut 11, 2008 11:11 pm

Post autor: Horus » ndz lip 20, 2008 9:02 am

R-XIII mial wyrzutniki bomb. Czy kiedykolwiek z tego "dobrodziejstwa" skorzystano? Podwójne km-y to naprawde nieczeste uzbrojenie, nawet w samolotach z konca wojny, wylaczajac ciezkie bombowce.

wallenrod.69

Post autor: wallenrod.69 » ndz lip 20, 2008 11:28 am

W konstrukcjach samolotów po 1935r. faktycznie zrezygnowano z podwójnych kmów dla tylnych strzelców. Ale brak jednego zastąpiono podwyższeniem szybkostrzelności, która w przypadku nowego polskiego wz.37 "szczeniak" wynosiła 1100 strzałów/min.
Poza tym, pojedyńczy kaem zajmował mniej miejsca i był łatwy do "upchnięcia" w coraz bardziej opływowych konstrukcjach. Już w Karasiu zrezygnowano z podwójnych ze względu właśnie na problemy z zabudową półobrotnicy i szerokość takiego zestawu.
Specyfikacja Mewy jako samolotu obserwacyjnego, raczej nie przewidywała użycie tych samolotów do walki z naziemnymi siłami wroga. Coraz doskonalsze uzbrojenie plot i nasycenie wojsk tymi środkami obrony, skutecznie by takie zamiary niweczyły. Stosunek zestrzelonych samolotów i utraconych załóg byłby zbyt duży w stosunku do efektów takich ataków.
Uzbrojenie strzeleckie pilota, też było raczej planowane jako środek "ofensywny" w przypadku kontaktu z samolotami wroga o podobnych zastosowaniach.

Litewskie Anbo IV i 41, mimo że były samolotami w klasie polskiej Czapli i Mewy, to ich zadania były takie jak Karasia i Suma, które nie miały odpowiednika w lotnictwie litewskim. Anbo VIII miał być natomiast bombowcem wsparcia, odpowiadającym niemieckiemu Ju-87. Polacy niestety trwali przy uniwersaliźmie samolotu "liniowego"...

evanger

Post autor: evanger » ndz lip 20, 2008 12:01 pm

wallenrod.69 pisze:W konstrukcjach samolotów po 1935r. faktycznie zrezygnowano z podwójnych kmów dla tylnych strzelców. Ale brak jednego zastąpiono podwyższeniem szybkostrzelności, która w przypadku nowego polskiego wz.37 "szczeniak" wynosiła 1100 strzałów/min.
Poza tym, pojedyńczy kaem zajmował mniej miejsca i był łatwy do "upchnięcia" w coraz bardziej opływowych konstrukcjach. Już w Karasiu zrezygnowano z podwójnych ze względu właśnie na problemy z zabudową półobrotnicy i szerokość takiego zestawu.
Specyfikacja Mewy jako samolotu obserwacyjnego, raczej nie przewidywała użycie tych samolotów do walki z naziemnymi siłami wroga. Coraz doskonalsze uzbrojenie plot i nasycenie wojsk tymi środkami obrony, skutecznie by takie zamiary niweczyły. Stosunek zestrzelonych samolotów i utraconych załóg byłby zbyt duży w stosunku do efektów takich ataków.
Uzbrojenie strzeleckie pilota, też było raczej planowane jako środek "ofensywny" w przypadku kontaktu z samolotami wroga o podobnych zastosowaniach.

Litewskie Anbo IV i 41, mimo że były samolotami w klasie polskiej Czapli i Mewy, to ich zadania były takie jak Karasia i Suma, które nie miały odpowiednika w lotnictwie litewskim. Anbo VIII miał być natomiast bombowcem wsparcia, odpowiadającym niemieckiemu Ju-87. Polacy niestety trwali przy uniwersaliźmie samolotu "liniowego"...
Nie przewidywała walk z naziemnymi wojskami wroga i słusznie. Ale bomby przydały by się niejako przy okazji. W czasie lotów zwiadowczych często natrafiano na pojedyncze zabłąkane odziały, które ostrzeliwano z km-ów pilota. Nie zaszkodziłoby przy okazji obrzucić jej małymi bombkami... Nie chcę robić z Mewy bombowca, bo nie takie było jego zadanie, ale niewielki ładunek bomb były wielce przydatny...

Awatar użytkownika
Horus
Pułkownik
Pułkownik
Posty: 799
Rejestracja: pn lut 11, 2008 11:11 pm

Post autor: Horus » ndz lip 20, 2008 1:23 pm

evanger pisze:
Nie przewidywała walk z naziemnymi wojskami wroga i słusznie. Ale bomby przydały by się niejako przy okazji. W czasie lotów zwiadowczych często natrafiano na pojedyncze zabłąkane odziały, które ostrzeliwano z km-ów pilota. Nie zaszkodziłoby przy okazji obrzucić jej małymi bombkami... Nie chcę robić z Mewy bombowca, bo nie takie było jego zadanie, ale niewielki ładunek bomb były wielce przydatny...
A czy warto obciazac samolot bombami? Ladunek bomb to - wolniejszy lot, mniejszy zasieg, gorsza sterownosc. "Na wszelki wypadek" zabierac bomby na rozpoznanie, to tak jak isc na spacer z pontonem na plecach, bo moze wystapia bardzo obfite opady deszczu. I nie zapominajmy o kosztach. Zawsze ladowanie z ladunkiem bomb wiaze sie z ryzykiem, szczególnie na lotniskach polowych. Jezeli zaloga nie mialaby okazji do ataku na cele naziemne(no bo jakie?), to prawdopodobnie zrzucalaby bomby w pole przed ladowaniem.

granatowy

Post autor: granatowy » wt lip 22, 2008 10:12 pm

Evanger ma racje. LWS3 nie musiałby być używany jako bombowiec czy szturmowiec ale bomby przydałyby się nawet aby siać zamęt wśród Niemców. Te kilka bomb nie powinno tak bardzo osłabić charakterystyki lotu. A w przypadku ich niewykorzystania można je zawsze zrzucić nieuzbrojone przed lądowaniem na polowym lotnisku.

wallenrod.69

Post autor: wallenrod.69 » czw lip 24, 2008 8:59 pm

granatowy pisze: A w przypadku ich niewykorzystania można je zawsze zrzucić nieuzbrojone przed lądowaniem na polowym lotnisku.
A kto by je wygrzebywał z ziemi... :lol: Niepotrzebne dziurawienie płyty lotniska. A jak inny samolot by na takiej niespodziance kapotował :?:
Poza tym, bomby były "uzbrajane" już przed startem, tzn. gotowe do eksplozji. Jak można je było "rozbroić" w locie, gdy wisiały na zewnątrz kadłuba czy skrzydła?

Poza tym nikt z nas nie zmieniał przeznaczenia Mewy. Wyrzutniki takie, na małe bombki posiadały P-11. Znane jest użycie tych samolotów do bombardowania kolumn npla z... tragicznym skutkiem dla stanu posiadania samolotów zdolnych do dalszego boju... Proszę prześledzić działania eskadr Toruńskich na Pomorzu...

granatowy

Post autor: granatowy » czw lip 24, 2008 9:29 pm

Przecież nie zrzucali by ich na płytę lotniska! Możnaby po drodze w krzaczory czy inne odludne miejsca. Przy tak niewielu samolotach bombowych każde wsarcie było by przydatne. Tak Jak rosjanie z powodzeniem wykorzystywali PO-2 czy angole Fairey Swordfish. Nie twierdzę że powinnybrać udział w bombardowaniach kolumn wroga, ale kąsanie zabłąkanych oddziałów to co innego. Często bywa tak że nieszablonowe działania okazują się nader skuteczne.

evanger

Post autor: evanger » czw lip 24, 2008 9:58 pm

Niemiecki Hs 126 miał możliwość przenoszenia bomb, a jednak nikt nie robił z niego "szturmowca" czy bombowca strategicznego. Rzecz w tym, iż w 39r Niemcy posiadali przygniatającą przewagę w powietrzu i każdy typ samolotu jaki zastosowaliśmy ponosił ogromne straty. Mewa to samolot rozpoznawczy, a niewielki ładunek bomb to uzbrojenie dodatkowe, przy okazji w sprzyjających okolicznościach, bombardujący lub raczej nękający słabo bronione lub zabłąkane kolumny wroga...

Awatar użytkownika
Horus
Pułkownik
Pułkownik
Posty: 799
Rejestracja: pn lut 11, 2008 11:11 pm

Post autor: Horus » pt lip 25, 2008 10:15 am

wallenrod.69 pisze: Poza tym, bomby były "uzbrajane" już przed startem, tzn. gotowe do eksplozji. Jak można je było "rozbroić" w locie, gdy wisiały na zewnątrz kadłuba czy skrzydła?

Poza tym nikt z nas nie zmieniał przeznaczenia Mewy. Wyrzutniki takie, na małe bombki posiadały P-11. Znane jest użycie tych samolotów do bombardowania kolumn npla z... tragicznym skutkiem dla stanu posiadania samolotów zdolnych do dalszego boju... Proszę prześledzić działania eskadr Toruńskich na Pomorzu...
Bomby byly uzbrajane juz w powietrzu.
"Jedenastki" atakowaly niestety bez bomb. Karasie w tym czasie odpoczywaly.

ODPOWIEDZ