Coś zamiast Boforsa.
Kiedyś pisałem o brytyjskich propozycjach uzbrojenia 7TP, a więc długolufowy Vickers 47 o długości lufy 50 kalibrów i prędkości początkowej nieco poniżej 800m/s. Początkowo myślałem, że to jakaś nowa konstrukcja albo modyfikcja działa z poczciwego sześciotonowego Vickersa, jednak obecnie uwżam, że chodziło raczej o takie oto morskie dziwo: http://www.navweaps.com/Weapons/WNBR_3pounder_V_mk1.htm
Miało ono zmieścić się w wieży (sześciokątnej) lekkiego czołgu patrolowego, uzbrojonego w 2pdr i oferowanego m.in. państwom bałtyckim. Coś takiego jak sądzę: http://mailer.fsu.edu/~akirk/tanks/Grea ... el1937.jpg
Podsumowując, mamy starą okrętową armatę w jednoosobowej wieży, bez km-u. Obiecująca początkowo oferta przy bliższym poznaniu traci.
Miało ono zmieścić się w wieży (sześciokątnej) lekkiego czołgu patrolowego, uzbrojonego w 2pdr i oferowanego m.in. państwom bałtyckim. Coś takiego jak sądzę: http://mailer.fsu.edu/~akirk/tanks/Grea ... el1937.jpg
Podsumowując, mamy starą okrętową armatę w jednoosobowej wieży, bez km-u. Obiecująca początkowo oferta przy bliższym poznaniu traci.
Uważam ze w 1939 roku armata Bofors 37 mm była wystarczająca na ówczesne niemieckie czołgi. Przebijalnosc pancerza była odpowiednia.
Bez kamery termowizyjnej bardzo ciężko jest wypatrzeć taki mały i zamaskowany cel jak armata Bofors 37 mm na dystansie 2 km. Mialo to ogromne znaczenie w pojedynkach ogniowych. Tragiczne jest natomiast to ze tak niewiele posiadano rusznic ppanc. Były one groźne dla czołgów niemieckich na dystansie 200 metrów i prawie niemożliwe do wykrycia. Warunkiem było jednak , aby celować w istotne miejsce czołgu (np.silnik). Moim zdaniem rusznice ppanc stanowiłyby uzupełnienie , chroniąc na bliższych podejściach armate 37 mm przed rozjechaniem (przy przewadze liczebnej).
Bez kamery termowizyjnej bardzo ciężko jest wypatrzeć taki mały i zamaskowany cel jak armata Bofors 37 mm na dystansie 2 km. Mialo to ogromne znaczenie w pojedynkach ogniowych. Tragiczne jest natomiast to ze tak niewiele posiadano rusznic ppanc. Były one groźne dla czołgów niemieckich na dystansie 200 metrów i prawie niemożliwe do wykrycia. Warunkiem było jednak , aby celować w istotne miejsce czołgu (np.silnik). Moim zdaniem rusznice ppanc stanowiłyby uzupełnienie , chroniąc na bliższych podejściach armate 37 mm przed rozjechaniem (przy przewadze liczebnej).
We wrześniu 1939 roku kamery termowizyjne były równie popularne jak prowadzenie ognia do czołgów z dział 37mm na dystansie 2km i więcej.Bez kamery termowizyjnej bardzo ciężko jest wypatrzeć taki mały i zamaskowany cel jak armata Bofors 37 mm na dystansie 2 km.
Karabin przeciwpancerny (bo rozumiem, że o niego chodzi) nie jest przedmiotem tego wątku, za to doczekał się kilku odrębnych tematów, ale skoro już...Tragiczne jest natomiast to ze tak niewiele posiadano rusznic ppanc. Były one groźne dla czołgów niemieckich na dystansie 200 metrów i prawie niemożliwe do wykrycia. Warunkiem było jednak , aby celować w istotne miejsce czołgu (np.silnik).
Wg mnie nie był aż tak znowu nieliczny, tu oczywiście źródla są różne i nie wiem na czym kolega się opiera. Do tego mam poważną wątpliwość co do zasadności strzelania w silnik. Wg mojej wiedzy strzał miał raczej eliminować załogę, wreszcie zwykle strzelano w przód czołgu jadącego w kierunku strzelca, a zatem celowanie w silnik (usytuowany w tyle kadłuba) było niemożliwe.
Tu się zgodzę (może akurat nie z samym zawężeniem do ochrony przed "rozjeżdżaniem", ale rozumiem, że to był przykład) - broń istotnie nie była samowystarczalna w "masie". Mogła uzupełniać ("uszczelniać") inne środki obrony ppanc i podnosić morale piechoty pozbawionej czy uboższej dotąd w broń do walki z pancerzem.Moim zdaniem rusznice ppanc stanowiłyby uzupełnienie , chroniąc na bliższych podejściach armate 37 mm przed rozjechaniem (przy przewadze liczebnej).
Trochę przesadziłem z 2 km dystansu. Coz patrze na to z doświadczeń poligonowych 40 lat później. Dystanse na pewno były mniejsze . Z tym trafieniem w silnik chodziło o to aby unieruchomić pojazd. Zlikwidować załogę pierwszym pociskiem karabinu ppanc było trudno ,pomimo ze po drugiej stronie pancerza wylatywał korek 3 cm. Natomiast gdy czołg atakujący zostaje unieruchomiony ,załoga myśli o tylko o tym by uciekać zanim dobierze sie do nich artyleria. Pamiętajmy ze czołg to szybkie jeżdżące działo , gdy staje traci swoje zalety.
Piszac o termowizji chciałem uświadomić jak trudno jest znaleźć cel , który:
- nie porusza sie
- nie wydaje odgłosów
- jest odpowiednio zamaskowany
Dopiero termowizja pozwoliła na błyskawiczna identyfikacje celów przez atakującego (także w dzień)
W każdym razie karabin ppanc znakomicie ale tylko uzupełniał działko Bofors 37 mm. Niestety był chyba za mało rozpowszechniony a sposób użycia nie był zbyt dopracowany.
Piszac o termowizji chciałem uświadomić jak trudno jest znaleźć cel , który:
- nie porusza sie
- nie wydaje odgłosów
- jest odpowiednio zamaskowany
Dopiero termowizja pozwoliła na błyskawiczna identyfikacje celów przez atakującego (także w dzień)
W każdym razie karabin ppanc znakomicie ale tylko uzupełniał działko Bofors 37 mm. Niestety był chyba za mało rozpowszechniony a sposób użycia nie był zbyt dopracowany.
Coś zamiast Boforsa
Oddałem głos na dwu funtówke.Napewno nasi inżynierowie i technicy dali by radę z produkcją w takiej samej ilości jak Bofors. Jestem pewien że z pociskiem odłamkowym i odłamkowo-burzącym by sobie poradzili.Royal Ordnance QF-2 znakomicie sprawowała by się w czołgu 7TP.
Zdała egzamin z dobrym skutkiem w Matyldzie to w naszym też byłaby znakomita.
Pozdrawiam vilad
Zdała egzamin z dobrym skutkiem w Matyldzie to w naszym też byłaby znakomita.
Pozdrawiam vilad
Wszystko fajnie, ale musimy działo oceniać dwutorowo: jako czołgowe i przeciwpancerne na wyposażeniu jednostek piechoty i kawalerii. Tu 2pdr ma zdecydowaną wadę - blisko 800kg - strasznie nieporęczne. Bardziej wierzę w nasze 40mm, pracowano tylko nad działem czołgowym, ale gdyby zainteresowano się sprawą wcześniej...
Coś zamiast Bpforsa
Nie jestem fachowcem w tej dziedzinie ale:
prosta budowa armaty 1-lufa z kołyską 2-łoże 3-podwozie/oś z kołami/-taka uproszczona budowa armaty boforsa.
Uproszczę teraz budowę dwufuntówki 1-lufa z kołyską 2-łoże np.dwuogonowe/zamiast czegoś tam z orginalnej dwufuntówki/
3-podwozie tj. oś z kołami/zamiast ruchomej dziwności z dwufuntówki/.
Mam nadzieje, że odchudziłem orginalną 2pdr jakieś 200-300kg. Sądzę,że nasi inżynierowie dali by sobie radę doskonale z takim drobnym zadaniem jak odchudzenie.Wierzę także w siłę polskich koni.
Pozdrawiam Vilad.
prosta budowa armaty 1-lufa z kołyską 2-łoże 3-podwozie/oś z kołami/-taka uproszczona budowa armaty boforsa.
Uproszczę teraz budowę dwufuntówki 1-lufa z kołyską 2-łoże np.dwuogonowe/zamiast czegoś tam z orginalnej dwufuntówki/
3-podwozie tj. oś z kołami/zamiast ruchomej dziwności z dwufuntówki/.
Mam nadzieje, że odchudziłem orginalną 2pdr jakieś 200-300kg. Sądzę,że nasi inżynierowie dali by sobie radę doskonale z takim drobnym zadaniem jak odchudzenie.Wierzę także w siłę polskich koni.
Pozdrawiam Vilad.
Wracam do początku dyskusji.
Przy wszystkich moich zastrzeżeniach co do naszej armii w 1939 roku to wybór działka Bofors 37 oceniam jako trafiony. Myślę tu z szacunkiem o ówczesnych decydentach, przynajmniej w tej dziedzinie wojskowości.
- działko Bofors 37 było skuteczne w walce a oprócz tego trudne do wykrycia (wspominałem o tym)
- jego zadaniem było niszczenie broni pancernej i innych pojazdów a nie piechoty. Kaliber jest sprawa ważna ale drugorzędna, istotna jest tu prędkość wylotowa pocisku i materiał rdzenia. Rosjanie zamierzali np. w pewnym okresie ,zastosować w T34 działko 50 mm o ogromnej prędkości początkowej pocisku. Takie T34 miało być niszczycielem czołgów.
- z tym niszczeniem siły żywej działem 40wz.25 to jakieś poplątanie. Najpierw należało zniszczyć niemieckie czołgi zaś sile żywa skutecznie likwiduje sie inna bronią m.innymi moździerzami ,których zresztą tez brakowało . A swoja droga to widząc podczas ataku zniszczone swoje czołgi, nie bardzo miałbym ochotę dalej nacierać. Myślałbym raczej o odwrocie.
- co do większej ilości wyprodukowanych tych starszych armat to skąd miano wiedzieć kiedy wybuchnie wojna. Mieliśmy prawie tak dobre stosunki z Niemcami jak dzisiaj !.
Przy wszystkich moich zastrzeżeniach co do naszej armii w 1939 roku to wybór działka Bofors 37 oceniam jako trafiony. Myślę tu z szacunkiem o ówczesnych decydentach, przynajmniej w tej dziedzinie wojskowości.
- działko Bofors 37 było skuteczne w walce a oprócz tego trudne do wykrycia (wspominałem o tym)
- jego zadaniem było niszczenie broni pancernej i innych pojazdów a nie piechoty. Kaliber jest sprawa ważna ale drugorzędna, istotna jest tu prędkość wylotowa pocisku i materiał rdzenia. Rosjanie zamierzali np. w pewnym okresie ,zastosować w T34 działko 50 mm o ogromnej prędkości początkowej pocisku. Takie T34 miało być niszczycielem czołgów.
- z tym niszczeniem siły żywej działem 40wz.25 to jakieś poplątanie. Najpierw należało zniszczyć niemieckie czołgi zaś sile żywa skutecznie likwiduje sie inna bronią m.innymi moździerzami ,których zresztą tez brakowało . A swoja droga to widząc podczas ataku zniszczone swoje czołgi, nie bardzo miałbym ochotę dalej nacierać. Myślałbym raczej o odwrocie.
- co do większej ilości wyprodukowanych tych starszych armat to skąd miano wiedzieć kiedy wybuchnie wojna. Mieliśmy prawie tak dobre stosunki z Niemcami jak dzisiaj !.
Przepraszam.Jagmin pisze:57mm jak jużzastosować w T34 działko 50 mm o ogromnej prędkości początkowej pocisku. Takie T34 miało być niszczycielem czołgów.
jak 40mm to wz.35, a jak wz.25 to 47mm - zaś 40mm wz.25 nie byłoz tym niszczeniem siły żywej działem 40wz.25 to jakieś poplątanie
Nie sprawdziłem w Nowej Technice Wojskowej tego kalibru 57 mm.
To drugie tez źle przepisałem.