Czy pułki kawaleryjskie miały taką samą mobilność jak piechota?? Shocked
Pisałem o przekształceniu takowych właśnie w jednostki zaporowe, nie mówiłem o zsiadaniu z koni i maszerowaniu za armatkami ppanc Very Happy, jak to działo się w piechocie.
No to ktoryś z nas nie potrafi czytać:
Każdy pułk zaporowy w swym składzie mógł posiadać:
- cztery kompanie armat ppanc o zaprzęgu konnym w liczbie po 12 szt.
- dwie kompanie asystencyjne piechoty uzbrojonej w kb ppanc, gdzie drużyna posiadała by nie mniej niż 3 Ur-y (całość na rowerach).
- jedną kompanię armat ppanc zmot. jako odwód dow. pułku zap.
- kompanię zaporową saperów zmot. (pola minowe Wink )
- dywizjon zmot. armat plot 40mm (trzy baterie - razem 12 arm.plot)
- służby logistyczne
Wedle starej maksymy, że jednostka jest tak szybka jak jej najwolniejszy oddział pozwoliłem sobie wyciagnąć taki wniosek.
Co do tyłka, to czy pułki Wołyńskiej BK obnażyły się wobec 4 DPanc. ??
To mówimy o stanie faktycznym gdy pułkowi kawalerii podporządkowane były plutony pepanc (w sumie 16 armatek) czy o twoim pomysle kiedy to taki pułk miałby 4 razy mniej tej broni? Widzę pewną niekonsekwencję.
Pułki i dyony zaporowe miałyby operować w pasach obrony wyznaczonych Dywizji Piechoty
Na atak samego XVIKPanc narażone były cztery WJ znajdujące się w pierwszej linii (7, 28 i 30DP oraz Wołyńska BK - pamiętajmy, że nie wiemy gdzie przeciwnik uderzy i zabezpieczamy się na każdą możliwość).
XIXKPanc ma w pasie natarcia cztery WJ (9, 13, 27 DP i Pomorska BK - mówimy o stanie na kilka dni przed wojną, kiedy jeszcze funkcjonował Korpus Interwencyjny).
To już 8 Oddziałów zaporowych. A został jeszcze kierunek mławsko - modliński (kolejne 4 WJ), odcinek XVKZmot czy XXIIKPanc. A co z oddziałami drugiej linii. Bo trzeba założyć, że gdzieś przeciwnik się przebije.
na głównych kierunkach uderzeń npla, które były dość dobrze rozpoznane przez wywiad
A co jeśli jakiegoś kierunku dobrze wywiad nie rozpracuje? Zostajemy z opuszczonymi portkami?
jednostki takowe szkolono by wyłącznie do walki z czołgami i sądze że na pierwszy odgłos gąsienic nie chowały by się za plecami strzelców z piechoty.
A na odgłos stukotu podkutych butów pierzchaliby gdzie pieprz rośnie? Bo wszak z piechotą nie potrafiliby walczyć.
Poza tym skąd pomysł, że innych jednostek nie szkolono do walki z i przeciw broni pancernej?
Na wszystkich forach dotyczących września 1939 panuje pewnego rodzaju mania jednostek zaporowych. Przecież samymi armatami ppanc i saperami nie zatrzymamy dywizji panc.
Też to zauważyłem. Nie wiem skąd ten pomysł się wziął i czy l;udzie go propagujący wiedzą jak dynamiczne jest pole bitwy i iloma zmiennymi się rządzi.
Kolejnym takim pokutującym mitem jest przekonanie o wszechobecności czołgów. Więc zbrojenie się tylko pod kątem zwalczania tejże broni (ew. lotnictwo). Pal licho armaty, karabiny (chyba że pepanc), łączność, wyposażenie. Tłuc tylko czołgi i pepance, gdzieś tam lepsze myśliwce tudzież pelotki.
Dywizja Pancerna to nie tylko czołgi, ale również artyleria, piechota, saperzy i inne pododdziały wsparcia, nie licząc doraźnie przydzielanych oddziałów i korpuśnych... Takie jednostki zaporowe musiałyby być zawsze idealnie w wybranym miejscu i czasie. Błyskawicznie się przemieszczać. To wymaga sprawnej łączności, dowodzenia. A z tym wiemy jak było we wrześniu, nie wspominając o niemieckim panowaniu w powietrzu. Poza tym taka wielka jednostka pancerna ,natrafiając na silny opór mogłaby częścią sił związać naszą jednostkę zaporową, i najzwyczajniej ją ominąć...
Nic dodać, nic ująć