Leszku podchodź do problemu mniej emocjonalnieVon Slavek napisał:
Przedstawiłem konkretne dane które świadczą że było zgoła inaczej to już nie wiem, bo taką argumentacją jaką tu przedstawiacie można nawet próbować udowodnić że ziemia jest płaska Smile
A nie jest odwrotnie? Wink
Von Slawku, argumentujesz jak płk. Sadowski. "Nie możemy robić dywizji pancernych bo nie mamy tyle samochodów w kraju..." Nie, no daj spokój. Zadziwiające, że utworzono w ogóle kompanie dział ppanc. Przecież do 1936 nie było wcale dzał ppanc w kraju Lol .
Przytoczone przez Ciebie dane na temat możliwosci produkcyjnych świadczą tylko o tym, ze były one niewykorzystane. Natomiast argument z budżetem D-ctwa Broni Pancernych upada , bowiem ja mówiłem o restrukturyzacji całego budżetu wojskowego. Rozwój broni panc. i zmotoryzowanej to , za przeproszeniem. "broszka" nie dowódcy jakiegoś departamentu, ale naczelnych władz wojskowych.
1. Podajesz możliwości produkcyjne 3650 sztuk samochodów rocznie. Tak więc gdyby tylko w 1937 roku pomyślano konkretnie o motoryzacji, to stan samochodow w Polsce wzrósł by do 1939 nie o 3 tys. na rynku cywilnym i nie o 1,5 tys. na stanie wojska ( masz dokładniejsze dane, to podaj proszę )- mowa o ciężarowych i specjalnych.
2. Nawet można było zakupić odpowiednią ilość pojazdów chociażby od Francji czy nawet USA, co wypadło by jeszcze taniej, bowiem koszty produkcji u nas były potwornie wysokie. Że mnogość typów? A czy i tak jej nie było? Kupując np. w USA kilka tysięcy wozów, powiedzmy, dwu- i czterotonowych ( tylko 2 typy ) zaoszczędzilibyśmy ok. 1/3 funduszy, nizby miały by one być wyprodukowane w kraju. Potrzeba było tylko odrobiny chęci i przewidywania.
3. Finanse - nie było? A na "zabawę" z mnogością projektów w każdej dziedzinie było? Przykład z lotnictwa : projekt Żubra ( kilka lat ciągnięty, gdy już był opracowany i produkowany wreszcie Łoś ) to koszt 150 sztuk P-11c. I mozna takich podać wiele. Nie patrz na budżet D-twa Broni Panc. ale na budżet całego WP.
4. Do 1938 roku odrzucano wszystkie opracowywane przez "myślących inaczej" niż KSUS, SG i GISZ plany rozwoju motoryzacji. Wręcz ją tłamszono. Zabrano się z motoryzcję dopiero w połowie 1938 roku i to jak "pies do jeża". No i nie zdążono oczywiście.
Świetnie jest powiedzieć : nie było samochodów - a skąd niby miały być jak nie produkowano i nie kupowano? Nie było pieniędzy - jak się topi miliony złotych w rzeczy armii niepotrzebne, to na te potrzebne napewno zabraknie.
Druga sprawa. Czy kilka lat testowania trakcji motorowej do artylerii to nie gruba przesada? Kamień filozoficzny chcieli przy tym odkryć czy co? Czy traktowanie przez 2 lata 10 BKZmot. jako "tworu eksperymentalnego" to nie ewidentna ignorancja władz wojskowych? Tworzymy jednostkę stricte zaporową i na pierwszych ćwiczeniach dajemy jej zadania tylko ofensywne, żeby we wnioskach napisać, iż jednostka jest taka sobie bądź do niczego, co oczywiście baaaardzo przyspiesza tworzenie takich następnych, prawda? Cool. Czy to nie głupota? A może bezczelnie celowe zadanie? Dowodzących brygadą "hepiemy" za niekonwencjonalne rozwiązania sytuacji bojowych, zamiast im się dobrze przyjrzeć i wyciągnąć wnioski. Bo chociaż nigdy nie mieliśmy z "czymś takim" do czynienia, to i tak jako ministrowie i generałowie wiemy lepiej! Rotfl na dodatek, żeby "we łbach" oficerom broni technicznych się nie poprzewracało, to prowadzimy taką politykę awansów, iż najlepsi i ambitniejsi wola piechotę lub kawalerię ( bo tam się dosłużą stopni i awansów szybciej).
A teraz historyjka Very Happy : rok 1939, sierpień. Ufff....dotarły do Polski R-35 z Francji. Cały batalion czołgów. jest gorąco, dosłownie i w przenośni. Część WJ mobilizuje się już od wiosny w alarmie. Baon czołgów to całkiem niezła siła, może być potrzebna. Jedno "ale"...instrukcja obsługi wozów jest po francusku, Co robimy? Ano przetłumaczyć trzeba. Dowódca baonu pyta, który z jego oficerów miał do czynienie z francuskim. Zgłasza się jeden, miał do czynienia. Wypożycza z biblioteki i od znajomej nauczycielki słowniki i biedzi się parę tygodni nad tłumaczeniem instrukcji. Baon w tym czasie zamiast się szkolić podziwia i "obmacuje" nowe czołgi ( "władze" nawet nie pomyślały żeby o taką rzecz oczywistą zadbać - a moze chodziło o oszczędności na tłumaczach? Laughing ). To już nawet nie skandal, ale sprawa kryminalna. Jeżeli z taką wyobraźnią modernizuje się i szkoli wojsko, to wojna wyglądać nie może inaczej niż wyglądała.
Nasze ( rozumiem, że moje i evangera ) argumenty mogą udowodnić, że ziemia jest płaska? Do czego więc mogą posłuzyć argumenty naszych oponentów? Rolling Eyes Do zanegowania bytu wszelakiego?
Jak na razie, to tylko czytam: "nie było pieniędzy, nie było mocy produkcynych, nie było mozliwości". Co jest oczywistą nieprawdą i próbą wytłumaczenia nieróbstwa i dyletanctwa państwowego kierownictwa wojskowego. Nie wychodzi inaczej. Wszelkie dane o tym świadczą, nawet te przytaczane przez absolutnych "obrońców" ówczesnego esatblishmentu wojskowego. To tylko kwestia interpretacji. Ja mówię, "że traktor ma zepsute koło i nie pojedzie", inni zaś "że ma aż trzy koła dobre". W zasadzie mówimy o tym samym ( załozywszy, że wszyscy wiedzą, iż traktor ma 4 koła Wink ), tylko inne wnioski wyciągamy.




Niżej link do tego tematu
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=31908