Wersal a przegrana wrześniowa
do ASZ:
no dobra zgoda nie było szans oskrzydlenia z północy ale jest jeszcze Słowacja księdza Tiso sympatyzująca z Hitlerem i można uderzyć przez Tatry nawet piechhotą z zaskoczenia
Przypominam o zasadach polskiej pisowni. Aż boli czytanie twoich postów...Poziom ( z litości - przyjmuję, że chcesz jednak czegoś się nauczyć ) pominę.
LESZEK
no dobra zgoda nie było szans oskrzydlenia z północy ale jest jeszcze Słowacja księdza Tiso sympatyzująca z Hitlerem i można uderzyć przez Tatry nawet piechhotą z zaskoczenia
Przypominam o zasadach polskiej pisowni. Aż boli czytanie twoich postów...Poziom ( z litości - przyjmuję, że chcesz jednak czegoś się nauczyć ) pominę.
LESZEK
Temat absurdalny od samego początku.
Jakim prawem mogliśmy domagać się Prus Wschodnich? Dlaczegóż to Ententa i Niemcy mieli się zgodzić na oddanie Polsce tej zamieszkanej w miażdżącej liczbie przez niemiecko kulturową ludność?
Bo zaatakujemy? W 1919 roku mieliśmy wystarczająco dużo "płonących" frontów aby otwierać kolejny. I to przeciw komu? Rzeszy niemieckiej, która wprawdzie Wielką Wojnę przegrała, ale jej armia nie została rozbita. Naprzeciw ledwo co odrodzonego Wojska Polskiego, jeszcze organizującego się, gdzie braki występują wszędzie staje zorganizowana i zahartowana w bojach armia niemiecka. Słabo to dla polskiej sprawy widzę. Bo wątpię, aby Zachód poparł nas w tej "awanturze" którą sami rozpętaliśmy.
Ale załóżmy, że jakimś cudem (acz te się nie zdarzają) mamy tą prowincję. Więcej kłopotów z niej tylko by było niż pożytku. Co tam takiego wartościowego się znajdowało? Pola, rolnictwo, przemysłu żadnego. A na braki płodów rolnych w gospodarce raczej w II RP nie narzekano.
Problem natomiast jest gigantyczny. Co zrobić z dodatkową 2,5 mln mniejszością (czy to można jeszcze nazywać mniejszością?) narodową Niemców? Wysiedlić nie można. Przy samoświadomości i tożsamości narodowej oraz zorganizowaniu tejże ludności to problemy z Ukraińcami w Galicji wydają się niewinną zabawą w piaskownicy. Dochodzi do tego kwestia głosów wyborczych. Reprezentacja niemiecka w parlamencie jest o wiele liczniejsza, i śmiem wątpić czy działałaby na pożytek RP.
Po dojściu Hitlera do władzy i dojściu głosów nacjonalistycznych problem by tylko eskalował. A jaki świetny materiał dla propagandy (to o prześladowaniach niemieckiej mniejszości w Polsce o czym tak grzmiał Goebbels w 1939 nawet się nie umywa).
W razie konfliktu wymarzona baza dla wszelkiego rodzaju partyzantów, dywersantów. Trzebaby tam trzymać jakieś wojska okupacyjne/pacyfikacyjne/stabilizacyjne. A w takich przypadkach o wypadek nie trudno i może polać się niewinna krew. A woda na młyn propagandy jest. Wspomnijcie "Bromberger Blutsonntag ".
Dodatkowo nie spodziewam się aby rezerwiści z tamtych rejonów ochoczo walczyli w szeregach Wojska Polskiego.
Podsumowując - masa kłopotów a korzyści znikome.
Anektowanie takiego terenu to nie tylko zmiany granic na mapce
Jakim prawem mogliśmy domagać się Prus Wschodnich? Dlaczegóż to Ententa i Niemcy mieli się zgodzić na oddanie Polsce tej zamieszkanej w miażdżącej liczbie przez niemiecko kulturową ludność?
Bo zaatakujemy? W 1919 roku mieliśmy wystarczająco dużo "płonących" frontów aby otwierać kolejny. I to przeciw komu? Rzeszy niemieckiej, która wprawdzie Wielką Wojnę przegrała, ale jej armia nie została rozbita. Naprzeciw ledwo co odrodzonego Wojska Polskiego, jeszcze organizującego się, gdzie braki występują wszędzie staje zorganizowana i zahartowana w bojach armia niemiecka. Słabo to dla polskiej sprawy widzę. Bo wątpię, aby Zachód poparł nas w tej "awanturze" którą sami rozpętaliśmy.
Ale załóżmy, że jakimś cudem (acz te się nie zdarzają) mamy tą prowincję. Więcej kłopotów z niej tylko by było niż pożytku. Co tam takiego wartościowego się znajdowało? Pola, rolnictwo, przemysłu żadnego. A na braki płodów rolnych w gospodarce raczej w II RP nie narzekano.
Problem natomiast jest gigantyczny. Co zrobić z dodatkową 2,5 mln mniejszością (czy to można jeszcze nazywać mniejszością?) narodową Niemców? Wysiedlić nie można. Przy samoświadomości i tożsamości narodowej oraz zorganizowaniu tejże ludności to problemy z Ukraińcami w Galicji wydają się niewinną zabawą w piaskownicy. Dochodzi do tego kwestia głosów wyborczych. Reprezentacja niemiecka w parlamencie jest o wiele liczniejsza, i śmiem wątpić czy działałaby na pożytek RP.
Po dojściu Hitlera do władzy i dojściu głosów nacjonalistycznych problem by tylko eskalował. A jaki świetny materiał dla propagandy (to o prześladowaniach niemieckiej mniejszości w Polsce o czym tak grzmiał Goebbels w 1939 nawet się nie umywa).
W razie konfliktu wymarzona baza dla wszelkiego rodzaju partyzantów, dywersantów. Trzebaby tam trzymać jakieś wojska okupacyjne/pacyfikacyjne/stabilizacyjne. A w takich przypadkach o wypadek nie trudno i może polać się niewinna krew. A woda na młyn propagandy jest. Wspomnijcie "Bromberger Blutsonntag ".
Dodatkowo nie spodziewam się aby rezerwiści z tamtych rejonów ochoczo walczyli w szeregach Wojska Polskiego.
Podsumowując - masa kłopotów a korzyści znikome.
Anektowanie takiego terenu to nie tylko zmiany granic na mapce

Prawda pisze chaotycznie ale wiedzę jako-taką posiadam...LESZEK pisze:Doskonale wiem o co Tobie chodzi. Zadałem te pytania, bowiem piszesz bełkotliwie i niejasno. Twe wyjaśnienia są takie same. Przemyśl najpierw spokojnie co chcesz powoiedzieć, a następnie takoż spokojnie usiądź i pisz.tomekw pisze:Armia Modlin i SGO Narew... Może pod inną nazwą, bo nie istniały by Prusy Wschodnie ale istniały by jako jednostki o mniej-więcej takim samym stanem liczebnym...
Front był jeden... Żołnierze z jednostek, które w realu broniły się przed uderzeniem z Prus, prawdopodobnie w innych armiach lub SGO zasilałyby front na Wiśle i Sanie...
A wujek Stalin...
W realu armie polskie były miażdżone przez Niemcy i ZSRR... Właściwie było w tym część racji że państwo polskie prawie nie istniało...
Ale tak... Bez powodu Stalin wkracza do Polski... To jak wypowiedzenie wojny bo nasze armie ciągle się bronią na Wiśle i Sanie... Wtedy Alianci by zareagowali...
Co do zdania, w którym "państwo polskie prawie nie istniało" - piszesz kolego kwadratowe bzdury. Tak jak chaotycznie piszesz, tak też pewnie chaotycznie i niejasno rozumiesz to, co przeczytasz. Niejako usprawiedliwiasz akt agresji sowieckiej na Polskę, no...bo przecież państwo polskie nie istniało ( prawie ) - tak właśnie tłumaczyli sę przed światem Stalin i s-ka. Przyjąłeś, widzę, ich sposób rozumowania..
Teraz "mała pomoc":
Odpowiedz na pytanie kiedy państwo przestaje istnieć? Ale wcześniej przeczytaj coś z historii Polski omawianego okresu, bo widzę braki. Wtedy może pojmiesz, że państwo polskie istniało i takich teorii sadzić nie będziesz.
A prawie robi wielką różnicę... Faktycznie istnieliśmy w 17 września... Ale spójrz na układ wojsk... Większość naszego kraju była pd kontrolą Niemiec, a rząd mimo rże nie w warszawie ale istniał... mimo to, był to już pierwszy krok i przestaniu istnienia Polski... Wieczorem 16.IX.1939 cała ważniejsza część polski była zajęta... Prawie robi wielką różnicę ale już po części Polska zaczynała nie istnieć... Większość naszego przemysłu była już w rękach Niemieckich, i mimo to że armia nadal się broniła a rząd dalej istniał, to to co mówili sowieci to PRAWIE prawda...
tak ale spójrz na chwilę na mapę... praktycznie linki frontu idzie prosto na południowy zachód, a później skręca trochę na wschód... jedynym wybrzuszeniem był rejon Jordanowa na południowy zachód od Krakowa... Skoro obrona miała stanąć na Wiśle i Sanie to ten teren i tak byłby stracony więc armia nie powinna go bronić... Wtedy front szedłby praktycznie bez tego "wybrzuszenia" a później zatrzymał by się na Wiśle i Sanie... Problem jednak był taki że był nasz przemysł... tam i na północ z tamtąd... rozwiązanie problemu też jest jednak proste: zorganizowanie obrony na Warcie, Bzurze i Wiśle i ewentualnie drugiej linii na Wiśle i Sanie w razie gdyby pierwsza została przerwana...lipek11 pisze:do ASZ:
no dobra zgoda nie było szans oskrzydlenia z północy ale jest jeszcze Słowacja księdza Tiso sympatyzująca z Hitlerem i można uderzyć przez Tatry nawet piechhotą z zaskoczenia
Przypominam o zasadach polskiej pisowni. Aż boli czytanie twoich postów...Poziom ( z litości - przyjmuję, że chcesz jednak czegoś się nauczyć ) pominę.
LESZEK
Sory że tak się kłócę ale jednak myślę że moja koncepcja jest dobra...
A nawet jeśli nie... Dla dwunastolatka takie coś nie jest zbyt proste...
Drogi tomku,
wszystko, co mówili sowieci to nieprawda i nie ma żadnego "prawie". Istniał rząd polski, istniała walcząca armia, istniał naród i terytorium ( fakt, że w większości zajęte już przez Niemców, ale to nie ma żadnego znaczenia ) - słowem, istniało państwo polskie toczące walkę z najeźdźcą. Opuszczenie przez rząd kraju i zjęcie jego większości terytorium przez agresora nie przesądza jeszcze o istnieniu bądź nieistnieniu państwa. Agresji sowieckiej nie usprawiedliwia nic. Tyle na ten temat.
Aby ostatecznie ustabilizować front na linii Wisły i Sanu trzeba było wykonać rekoncentrację wojsk polskich drogą ciężkich walk. Nie ma więc mowy o "niebronieniu" jakiejkolwiek części terytorium polskiego. Mieszają się tutaj aspekty polityczne, gospodarcze i militarne.
Temat jest z założenia ahistoryczny, co wyjaśniono Tobie parę postów wyżej. Oczywiście, że bawiąc się w S-F mozna poczynić różne założenia. Także takie, że posiadamy 100 dywizji, w tym 10 pancernych i 6, powiedzmy, spadochronowych
. Tylko, co z tego. Jaki jest pożytek z takich dywagacji?
Jeżeli rozpatrujemy jakieś działania alternatywne, to mimo wszystko trzymajmy się jednak realiów z epoki i nie twórzmy fantastyki. Mówmy o tym, co mozna było zrobić, a nie zrobiono, jakie decyzje mozna było podjąć, a nie podjęto itp. Prusy Wschodnie w granicach Polski przed 1939 rokiem? Nie da rady. Równie dobrze Koszlińskie i Wrocław...Nie.
Cieszy mnie Twoje zainteresowanie i entuzjazm, ale zanim zaczniesz bawić się w rozwiązania alternatywne to "wgryź się" w temat, poznaj, przeanalizuj ( zajmie to duuuuużo czasu
) i dopiero....
To naprawdę bardziej skomplikowane niż by się mogło wydawać. A mówię Tobie to jako historyk z zawodu.
wszystko, co mówili sowieci to nieprawda i nie ma żadnego "prawie". Istniał rząd polski, istniała walcząca armia, istniał naród i terytorium ( fakt, że w większości zajęte już przez Niemców, ale to nie ma żadnego znaczenia ) - słowem, istniało państwo polskie toczące walkę z najeźdźcą. Opuszczenie przez rząd kraju i zjęcie jego większości terytorium przez agresora nie przesądza jeszcze o istnieniu bądź nieistnieniu państwa. Agresji sowieckiej nie usprawiedliwia nic. Tyle na ten temat.
Aby ostatecznie ustabilizować front na linii Wisły i Sanu trzeba było wykonać rekoncentrację wojsk polskich drogą ciężkich walk. Nie ma więc mowy o "niebronieniu" jakiejkolwiek części terytorium polskiego. Mieszają się tutaj aspekty polityczne, gospodarcze i militarne.
Temat jest z założenia ahistoryczny, co wyjaśniono Tobie parę postów wyżej. Oczywiście, że bawiąc się w S-F mozna poczynić różne założenia. Także takie, że posiadamy 100 dywizji, w tym 10 pancernych i 6, powiedzmy, spadochronowych

Jeżeli rozpatrujemy jakieś działania alternatywne, to mimo wszystko trzymajmy się jednak realiów z epoki i nie twórzmy fantastyki. Mówmy o tym, co mozna było zrobić, a nie zrobiono, jakie decyzje mozna było podjąć, a nie podjęto itp. Prusy Wschodnie w granicach Polski przed 1939 rokiem? Nie da rady. Równie dobrze Koszlińskie i Wrocław...Nie.
Cieszy mnie Twoje zainteresowanie i entuzjazm, ale zanim zaczniesz bawić się w rozwiązania alternatywne to "wgryź się" w temat, poznaj, przeanalizuj ( zajmie to duuuuużo czasu

To naprawdę bardziej skomplikowane niż by się mogło wydawać. A mówię Tobie to jako historyk z zawodu.
Faktycznie Wisła-San dosyć trudne,ale Warta-Bzura-Wisła???LESZEK pisze:Drogi tomku,
wszystko, co mówili sowieci to nieprawda i nie ma żadnego "prawie". Istniał rząd polski, istniała walcząca armia, istniał naród i terytorium ( fakt, że w większości zajęte już przez Niemców, ale to nie ma żadnego znaczenia ) - słowem, istniało państwo polskie toczące walkę z najeźdźcą. Agresji sowieckiej nie usprawiedliwia nic. Tyle na ten temat.
Aby ostatecznie ustabilizować front na linii Wisły i Sanu trzeba było wykonać rekoncentrację wojsk polskich drogą ciężkich walk. Nie ma więc mowy o "niebronieniu" jakiejkolwiek części terytorium polskiego. Mieszają się tutaj aspekty polityczne, gospodarcze i militarne.
Temat jest z założenia ahistoryczny, co wyjaśniono Tobie parę postów wyżej. Oczywiście, że bawiąc się w S-F mozna poczynić różne założenia. Także takie, że posiadamy 100 dywizji, w tym 10 pancernych i 6, powiedzmy, spadochronowych. Tylko, co z tego. Jaki jest pożytek z takich dywagacji?
Jeżeli rozpatrujemy jakieś działania alternatywne, to mimo wszystko trzymajmy się jednak realiów z epoki i nie twórzmy fantastyki. Mówmy o tym, co mozna było zrobić, a nie zrobiono, jakie decyzje mozna było podjąć, a nie podjęto itp. Prusy Wschodnie w granicach Polski przed 1939 rokiem? Nie da rady. Równie dobrze Koszlińskie i Wrocław...Nie.
Cieszy mnie Twoje zainteresowanie i entuzjazm, ale zanim zaczniesz bawić się w rozwiązania alternatywne to "wgryź się" w temat, poznaj, przeanalizuj ( zajmie to duuuuużo czasu) i dopiero....
To naprawdę bardziej skomplikowane niż by się mogło wydawać. A mówię Tobie to jako historyk z zawodu.
Z tego co wiem nie przysporzyło by kłopotu cofnięcie się na linie 100km dalej... Rozumiem że na terytorium okalającym Poznań i okolice odległość ta wzrosłaby do 250-350km, ale gdyby większość sił utrzymać na linii obrony a część wysłać jako oddziały przodowe, których zadaniem byłoby spowalniać marsz Wermachtu a później zasilić linię obronną... Utrzymalibyśmy też GOP (Główny Okręg Przemysłowy)...
PS: A co z możliwością linii San-Wisła-Warta-Bzura-Wisła?
Nie było żadnego GOP, tylko był COP ( Centralny...). Oddziały "przodowe" to chyba jakiś nowy termin, który własnie wymysliłeś. A tak poza tym to wyważasz otwarte drzwi. Czy zapoznałeś się ze wstępną fazą planu Z? Jako całość faktycznie nie był opracowany, ale zamysłem NW było właśnie po stoczeniu walkgranicznych/bitwy granicznej wycofać się na linię Wisły i Sanu. Tak więc nie wiem za bardzo o co Tobie chodzi. Zapoznaj się dokładniej z problemem zanim zgłosisz ojcostwo jakiejś koncepcji, bo zaprawdę powiadam Ci, nie Twoja ona jest
.

1.Faktycznie COP sorki...LESZEK pisze:Nie było żadnego GOP, tylko był COP ( Centralny...). Oddziały "przodowe" to chyba jakiś nowy termin, który własnie wymysliłeś. A tak poza tym to wyważasz otwarte drzwi. Czy zapoznałeś się ze wstępną fazą planu Z? Jako całość faktycznie nie był opracowany, ale zamysłem NW było właśnie po stoczeniu walkgranicznych/bitwy granicznej wycofać się na linię Wisły i Sanu. Tak więc nie wiem za bardzo o co Tobie chodzi. Zapoznaj się dokładniej z problemem zanim zgłosisz ojcostwo jakiejś koncepcji, bo zaprawdę powiadam Ci, nie Twoja ona jest.

2.Oddziały przodowe... Gdzieś słyszałem termin... W każdym razie chodzi o małe oddziały stojące przed główną linią obrony i wstrzymujące wroga a później za tą linię wycofujące się... Może nazwa mi się pomyliła... A ty na pewno wiesz jak to się nazywa więc powiedz mi... (PS: Mówię serio... Nie na zasadzie że jak moja koncepcja odniosła klapę to przynajmniej udowodnię że ty też nie znasz nazwy.)
3.Plan Z (z tego co wiem "plan Zachód") zakładał też obronę przed wojskami z Prus Wschodnich, których w tym temacie nie ma... Sytuacja przedstawia się diametralnie inaczej jeśli one są lub ich nie ma... tak więc plan Z nie dochodził do tej sytuacji... W pewnym sensie ja go trochę ulepszyłem... Nie zaprzeczysz przecież że zakładał on obronę także z północy...
To się nazywa oddziały rozpoznawcze, także straż przednia
. Ostatecznie na siłę mozna je nazwać Oddziałami Wydzielonymi ( chociaż to nieco szersze pojęcie ) z zadaniami opóźniania n-pla.
Jak wspomniano już twoja koncepcja opiera się na ahistorycznych założeniach i tyle. Skoro "wziąłeś" Prusy Wschodnie
czemu nie zajmiesz w pierwszych dniach września Słowacji? Pisał o takiej mozliwości Porwitt i jest to naprawdę realne w przeciwieństwie do żądania od aliantów czy Niemców Prus wschodnich w 1919 roku. Teraz to dopiero skracasz front. 

Jak wspomniano już twoja koncepcja opiera się na ahistorycznych założeniach i tyle. Skoro "wziąłeś" Prusy Wschodnie


Ech... Przeczytaj 1 post...LESZEK pisze:To się nazywa oddziały rozpoznawcze, także straż przednia. Ostatecznie na siłę mozna je nazwać Oddziałami Wydzielonymi ( chociaż to nieco szersze pojęcie ) z zadaniami opóźniania n-pla.
Jak wspomniano już twoja koncepcja opiera się na ahistorycznych założeniach i tyle. Skoro "wziąłeś" Prusy Wschodnieczemu nie zajmiesz w pierwszych dniach września Słowacji? Pisał o takiej mozliwości Porwitt i jest to naprawdę realne w przeciwieństwie do żądania od aliantów czy Niemców Prus wschodnich w 1919 roku. Teraz to dopiero skracasz front.
Alianci nie żądają Prus dla polski, tylko Polska wywiera je poprzez szantaż... Główną strategią była też raczej defensywa... Gdyby Niemcy nie mieli Prus Wschodnich to najprawdopodobniej w Słowacji byłoby tyle samo żołnierzy ile na innych odcinkach... Poza tym byłaby to akcja dosyć ryzykowna, ze względu na to, że w momencie ataku na całym słowackim odcinku na Słowację, Niemcy mogliby uderzyć gdzieś koło granicy pomiędzy Słowacją a Protektoratem Czech i Moraw i w ten sposób otworzyłyby sobie drogę na COP, tyły naszych armii już nie mówiąc o okrążeniu armii atakujących Słowację...