Sorry, to był jakiś "ogólnoświatowy" etat dywizji pancernej? Bo brakowało samochodów w porównaniu do dpanc. niemieckiej?Von Slavek pisze:Dywizja pancerna to pojęcie względne w tamtych czasach, trzeba rozróżnić o jakiej mówimy niemieckiej, Francuskiej a może o karłowatej Włoskiej.
Prosty rachunek mówi że na niemiecką trochę brakowało 210 samochodów w batalionach po 450 w każdej brygadzie do 1970 samochodów w niemieckiej nadal trochę brakuje.


Po raz ostatni : samochody można wyprodukować, kierowców wyszkolić. Podawane z tym problemy mogą dotyczyć motoryzacji całej armii, ale nie kilku jednostek. Mnożenie w związku z tym trudnośći to absurd, mający jedynie za zadanie chyba tylko usprawiedliwić pewne dyletanckie posunięcia naszych ówczesnych władz.
Sprawa druga. Już widzę te niemieckie lotnictwo "rozwalające" naszą ( nasze ) dywizje panc. Jakoś nie rozwalili niczego co zachowywało ład, dyscyplinę, przestrzegało zasad marszu, maskowania itp. LW pohulało wtedy, kiedy nasze WJ maszerowały za dnia, po odkrytym terenie lub kiedy już były kompletnie zdezorganizowane. Proponuję najpierw zapoznać się z przebiegiem kampanii wrześniowej, zanim zacznie się głosić prawdy objawione ( oparte zresztą chyba na współczesnych doświadczeniach ).
A weźmy porównajmy sobie budżet obronny CSR z naszym, następnie porównajmy co zrobili Czesi, a co my. Chodzi oczywiście o wojsko

I czym tu tłumaczyć naszą wierchuszkę?
Parę kwiatków:
- najlepsza łączność to kozak z rudą brodą ( czyje to? I to nie jest żart ).
- pluton ułanów ma rozpoznawać na ok. 100 km przed jednostką. "Generale, ale oni nie mają żadnych środków łącznośći!", odp: "Ułani są sprytni, poradzą sobie".
- najlepszy tabor to chłopska furmanka ( czyje to? );
- pistolety maszynowe są zbędne, lepszy bagnet i granat ręczny ( czyje to? );
Nie mam teraz czasu, ale jeszcze dorzucę
